Tuż przed świętami marszałek Adam Struzik podpisał skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w sprawie przeznaczenia środków z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Wystąpił też do NIK o przeprowadzenie kontroli ich podziału. Główne zarzuty mazowieckiego samorządu dotyczą upolitycznionego wyboru beneficjentów, lecz także naruszenia ustawy o finansach publicznych oraz wydatkowania środków wbrew celowi, na jaki zostały przeznaczone, czyli przeciwdziałaniu skutkom pandemii COVID-19.
Podział dotacji rządowych w ramach Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych budzi sprzeciw samorządów w całym kraju. Również na Mazowszu. Z przeprowadzonej pod kątem politycznym analizy przyznanych dotacji jasno wynika, że wsparcie powędrowało do miejscowości, których wójtowie lub burmistrzowie sympatyzują z aktualną władzą. Szczególnie widoczne jest to w przypadku starostw powiatowych, gdzie ponad 90 proc. środków trafiło do jednostek związanych z Prawem i Sprawiedliwością. Około 70 proc. z puli środków w wysokości ponad 493 mln zł przekazano samorządom mniej lub bardziej popierającym partię rządzącą. Jak informuje „Rzeczpospolita”, podział funduszy uwidacznia ogromne różnice pomiędzy poszczególnymi regionami, sięgające nawet 280 proc. Wśród województw, w przeliczeniu na jednego mieszkańca, Mazowsze znalazło się na jednym z ostatnich miejsc w kraju.
Marszałek Adam Struzik nie kryje oburzenia z powodu takiego potraktowania lokalnych samorządów i całego regionu. – Zgłosiliśmy pięć projektów. Wszystkie o znaczeniu ogólnowojewódzkim, bardzo potrzebne społecznie, złożone prawidłowo i w terminie, a żaden z nich nie znalazł się na liście dofinansowanych zadań. To zaskakujące, tym bardziej, że do dziś nie otrzymaliśmy ze strony rządowej żadnego uzasadnienia takiej decyzji. Nie wiemy, jakimi zasadami kierowała się ostatecznie komisja oceniająca wnioski, czy na podstawie, jakiego regulaminu obradowała. Nikt sobie nie zawracał głowy przejrzystością zasad – ocenia marszałek województwa mazowieckiego.
Wątpliwości włodarzy miast, gmin i powiatów wzbudziło przyznanie kilku dużych dotacji jednemu samorządowi i całkowite pominięcie nawet kilkunastu projektów zgłoszonych przez inny. Tak było na przykład w przypadku Warszawy, Płocka, Siedlec i Ciechanowa. Dodatkowo na liście przyznanych przez stronę rządową dotacji znalazło się zaledwie piętnaście mazowieckich samorządów spośród ponad stu, które przyjęły stanowiska w sprawie zachowania integralności Mazowsza. Zdaniem zainteresowanych (i poszkodowanych) gmin oraz powiatów stało się tak raczej nie przez przypadek…
Samorząd Mazowsza do II tury naboru złożył wnioski dotyczące zadań o łącznej wartości 371 mln zł. Dotyczyły one: budowy nowej siedziby dla Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu – 72 mln zł, modernizacji budynku głównego Szpitala w Rudce – 77,3 mln zł, budowy nowej siedziby dla Zespołu Szkół Drzewnych i Leśnych w Garbatce-Letnisku – 60 mln zł, budowy i wyposażenia Ośrodka Radioterapii na terenie Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku – 90 mln zł, a także budowy Centrum Przetwarzania Danych w Dziekanowie Leśnym – 72 mln zł. Jak już wspomniano, ani jedna z tych propozycji nie otrzymała wsparcia. – Samorząd województwa nie otrzymał żadnego pisma, które by mówiło skąd taka, a nie inna decyzja. Dlatego złożyłem również wniosek do Najwyższej Izby Kontroli w sprawie weryfikacji kryteriów przyznawania pomocy publicznej. Nie ma naszej zgody na akceptację zachowań będących w sprzeczności ze standardami demokratycznego państwa prawnego – dodaje Adam Struzik.
Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych jest elementem Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 i został stworzony po to, aby wspierać samorządy lokalne w realizacji zadań związanych z przeciwdziałaniem społeczno-gospodarczym skutkom pandemii. Według pierwotnych założeń miał być wsparciem dla samorządów, które z jej powodu są w coraz trudniejszej kondycji finansowej. Jego celem była pomoc w realizacji kluczowych dla mieszkańców inwestycji, bez konieczności zadłużania się. Tyle w teorii. Jak przekonują samorządowcy, w praktyce Fundusz okazał się narzędziem nagradzania „swoich” i karania pozostałych, tych z perspektywy obozu rządzącego niepokornych. Przyszłość pokaże, czy tę opinię podzielą także NIK oraz wojewódzki Sąd Administracyjny.