„Co byście powiedzieli na to, że chcemy otworzyć restaurację 18-tego stycznia, mimo zakazów? Mam dosyć życia z dnia na dzień. Nasz rząd ma nas głęboko gdzieś, więc nie mamy innego wyjścia” – ten lakoniczny wpis, zamieszczony przed kilkoma dniami na portalu społecznościowym, wywołał lawinę komentarzy. Zachęcony ich pozytywnym wydźwiękiem Maciej Adamski szybko podjął decyzję. I zapowiedział, że swój prowadzony w Legionowie lokal otworzy w najbliższy poniedziałek.
Otworzy, bo jeśli nie wtedy, to już chyba nigdy. – Po oświadczeniu rządu, że dalej będziemy zamknięci i przedłużają zamknięcie o dwa tygodnie, to był jakiś impuls. Coś we mnie pękło. Dlatego, pomimo obostrzeń, otwieram restaurację! Oczywiście z zachowaniem reżimu sanitarnego i wszystkich zasad bezpieczeństwa – podkreśla Maciej Adamski z restauracji Qlturalni Qlinarni.
W trakcie ostatniego roku restauratorzy mogli normalnie działać przez raptem pięć miesięcy. Tymczasem gastronomiczna namiastka w postaci sprzedaży dań na wynos nie pozwala sfinansować nawet bieżących rachunków za wodę czy energię elektryczną. Nie mówiąc już o pokryciu kosztów zakupionych i magazynowanych produktów spożywczych, które przez drugi lockdown musiały wylądować na śmietniku. – Zależy nam na naszych pracownikach, zależy nam na naszych rodzinach. Każdy musi utrzymać swój dom, mieszkanie, musimy też coś jeść. Chcemy pracować, bo mamy takie prawo. Tylko tyle. Rozmawiałem z kilkoma restauracjami i ich właściciele są jak najbardziej za tym, żeby się otworzyć. W czwartek mamy zebranie z udziałem radców prawnych, adwokatów, którzy w razie restrykcji ze strony służb państwowych będą nas reprezentowali w sądach. Jestem zadowolony z tego, że będziemy mieli takie zabezpieczenie, bo sami pewnie nie dalibyśmy rady. Nam już nic nie zostało, tylko walczyć. Nie mamy nic do stracenia.
Także jeśli chodzi o pracowników, których w lokalu pana Macieja pozostało dwunastu. – Wcześniej było dużo, dużo więcej, no ale niestety czasy mamy, jakie mamy. Część ludzi sama zrezygnowała, część ludzi musieliśmy zwolnić. Nie chcemy już więcej zwalniać i po prostu chcemy działać, bo całe to zamykanie restauracji jest niezgodne z prawem. Są w nich przecież zachowywane szczególne środki ostrożności: wszystko jest dezynfekowane, wszystko jest czyste, ludzie będą siedzieli w odpowiednich odstępach. Nie ma tu większej możliwości zarażenia się niż w jakimś hipermarkecie – uważa przedsiębiorca.
Chcąc nie chcąc, swoją zapowiedzią biznesowego buntu zainteresował on nawet ogólnopolskie media. Ale przede wszystkim zyskał uznanie ze strony mieszkańców miasta i swoich przyszłych gości. – Bardzo duży i bardzo pozytywny jest odzew ze strony społeczeństwa, co jeszcze bardziej zmotywowało mnie do działania. Wiele osób rezerwuje już na poniedziałek stoliki, chcąc pokazać, że nas wspierają. I już nawet nie chodzi o to, że przyjdą i zostawią u nas pieniądze. Oni dzwonią i mówią: „Przyjdziemy i pokażemy im, że chcemy, aby to było otwarte” – mówi Maciej Adamski.
On oraz inni restauratorzy liczą się z tym, że liczba gości – przynajmniej na początku – będzie mniejsza. Tak czy inaczej, to ostatni moment, aby podjąć próbę powrotu do gastronomicznej normalności – dla dobra restauratorów oraz ich klientów. Dobrze to rozumie także zwierzchnik legionowskiego ratusza, w którego budynku Qulturalni Qulinarni od kilku lat z powodzeniem funkcjonują. – Wsparcie prezydenta mamy takie, że w miarę swoich możliwości próbuje umarzać nam część płatności ewentualnie przesuwać ich terminy. Głównie po to, żeby nie zapukał do nas komornik i żebyśmy nadal jakoś tutaj trwali. Ale ile czasu jeszcze wytrzymamy? Miesiąc? – głośno pyta Maciej Adamski. I po chwili sam sobie odpowiada. – Za miesiąc już nie byłoby do czego wracać…
Jak zapewnia pan Maciej, decyzja o poniedziałkowym otwarciu restauracji jest ostateczna.