W poniedziałek, tuż po zakończeniu najnudniejszych – przynajmniej z perspektywy większości dzieci – ferii w historii krajowej oświaty, do szkół wrócili uczniowie zerówek oraz klas I-III. W Legionowie, po wielu tygodniach przymusowej przerwy, tornistry spakowało 1800 młodych mieszkańców uczęszczających do miejskich podstawówek.
Jak zapewnia ich ratuszowy zwierzchnik, na szkolną reaktywację osiemdziesięciu oddziałów placówki oraz ich personel byli dobrze przygotowani. Oczywiście w miarę możliwości, jakie stwarza szkolna baza lokalowa, która nawet w obliczu wytycznych Ministerstwa Edukacji Narodowej większa się przecież nie zrobi. – Przed powrotem uczniów trwały w naszych szkołach intensywne prace mające na celu dostosowanie ich do wytycznych przedstawionych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Muszę jednak zaznaczyć, że nie w każdym przypadku istniała taka możliwość. Chociażby jeśli chodzi o zalecenie, aby poszczególne klasy przebywały na różnych piętrach. Nasze szkoły niestety nie są aż tak wysokie… Ale oczywiście każda klasa ma oddzielny boks w szatni, oddzielną salę, oddzielne toalety – tam, gdzie jest to możliwe, no i oddzielne wejścia – informuje Piotr Zadrożny, zastępca prezydenta Legionowa.
Problemem może być tylko zapewnienie w klasach odpowiedniej liczby nauczycieli-specjalistów, takich jak katecheci czy lektorzy języków obcych. – W związku z tym też zapewne nie uda się nam w pełni dostosować do wytycznych, które zaleca rząd, ale robimy wszystko, aby kontakty pomiędzy grupami były jak najmniejsze. Oczywiście szkoły są odpowiednio wyposażone w środki ochrony osobistej i w środki dezynfekujące. To wszystko od wielu miesięcy było przygotowane i zabezpieczone, tak aby mogły one bezpiecznie funkcjonować – dodaje zastępca prezydenta.
Równolegle z przygotowaniami placówek oświatowych szło testowanie pracowników szkół na obecność koronawirusa. Testowanie, co ciekawe, dobrowolne, co oznaczało, że ewentualna absencja nie zamykała przed nikim możliwości wykonywania pracy. Tak czy inaczej, ostatnie wyniki badań miały być znane w niedzielę wieczorem. – W naszym mieście do testów zgłosiło się niespełna pięćdziesiąt procent nauczycieli klas I-III i aż siedemdziesiąt procent pracowników administracji i obsługi. Całe to testowanie budziło oczywiście różne komentarze. Z jednej strony to bardzo dobrze, że zostało przeprowadzone, zanim uczniowie usiedli w ławkach, natomiast pojawia się pytanie, czy nie powinno być prowadzone systematycznie. Czyli na przykład raz w tygodniu, aby zawczasu wyeliminować przypadki zachorowań całych klas. Budzą się również pytania, czy nauczyciele nie powinni być zaszczepieni wcześniej, przed rozpoczęciem nauczania. Przynajmniej ta grupa nauczycieli, która pracuje z uczniami – mówi Piotr Zadrożny.
Pytań i wątpliwości jest i pozostanie zapewne wiele. Pewne jest na razie tylko to, że po feriach w szkołach znów pojawili się uczniowie. Jeśli chodzi o te legionowskie, dzieci mogą w nich korzystać także ze świetlic i stołówek. Rzecz jasna przy zachowaniu tego, co złaknionym bezpośredniego kontaktu z rówieśnikami maluchom zachować bardzo trudno – dystansu społecznego.