Połączenie skutecznych, sprawdzonych procedur – realizowanych przez spółkę KZB Legionowo i Ośrodek Pomocy Społecznej – z pomysłowością oraz aktywnością ludzi dobrej woli sprawiło, że legionowskich pogorzelców, którzy na początku marca stracili dorobek całego życia, błyskawicznie otoczono kompleksową opieką. Włącznie z zapewnieniem im odzieży, co akurat w tym przypadku stanowiło spore wyzwanie.
Pożaru, jaki wczesnym rankiem wybuchł na siódmym piętrze spółdzielczego wieżowca na osiedlu Jagiellońska, większość jego mieszkańców nie zapomni pewnie nigdy. Samych pogorzelców – starszą kobietę oraz jej dorosłego syna, kosztował on oczywiście najwięcej. I to kosztował zarówno od strony emocjonalnej, jak i materialnej. Kiedy strażacy ugasili wreszcie ogień, stało się się jasne, że dotknięci osobistą tragedią legionowianie zostali z niczym. Z niczym, lecz na szczęście nie sami.
Z puli mieszkań pozostających w miejskiej rezerwie na wypadek sytuacji nadzwyczajnych zarządzająca tymi nieruchomościami spółka KZB Legionowo niezwłocznie przygotowała jeden lokal, a jej pracownicy zajęli się sprawami formalno-prawnymi, które pozwoliły na jego zasiedlenie. Po ich zakończeniu Prezydent Miasta Legionowo mógł już oficjalnie przekazać pomieszczenia rodzinie – odremontowane i gotowe do zamieszkania. Wspólnie z legionowskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej, który od początku otoczył poszkodowanych troskliwą opieką, postarano się również o niezbędne wyposażenie tymczasowego lokum. Ze swej strony spółka KZB pomogła w transporcie m.in. mebli i odzieży. – Prowadząc swoją bieżącą działalność, musimy być przygotowani na takie nieoczekiwane zdarzenia. Dlatego gdy tylko otrzymaliśmy informację o skutkach pożaru na osiedlu Jagiellońska, natychmiast wdrożyliśmy stosowane w takich okolicznościach procedury. Cieszę się, że po raz kolejny z dobrym skutkiem – ocenia Irena Bogucka, prezes zarządu KZB Legionowo.
Razem z przygotowaniem dla pogorzelców dachu nad głową ruszyła akcja zbierania dla nich odzieży – z płonącego mieszkania uciekli bowiem tylko w tym, co akurat mieli na sobie. Szybko okazało się, że w przypadku młodszego z nich poprzeczka została zawieszona wyjątkowo wysoko… – Jeżeli chodzi o odzież, pan jest wysokim – ma 208 cm wzrostu, szczupłym mężczyzną i nosi buty w rozmiarze 50. Jeżeli ktoś może się podzielić takimi artykułami, prosimy o ich przynoszenie do naszego ośrodka – apelowała nazajutrz po pożarze Anna Brzezińska, dyr. legionowskiego OPS-u. Jak łatwo się domyślić, z pozyskaniem ubrań w odpowiednim rozmiarze był jednak kłopot. Wtedy jedna z zaangażowanych w sprawę osób, legionowska radna Anna Łaniewska, wpadła na świetny pomysł: – Doszłam do wniosku, że w Legionowie odpowiednią odzież najprędzej uda nam się znaleźć wśród miejscowych koszykarzy. Dlatego skontaktowałam się z prezesem klubu Legion Legionowo i poprosiłam go o zorganizowanie wśród zawodników wsparcia dla poszkodowanego mężczyzny – mówi przewodnicząca miejskiej Komisji Zdrowia, Bezpieczeństwa i Spraw Społecznych. Nawiasem mówiąc, z czasem o całej akcji dowiedział się warszawski siatkarz Bartosz Krzysiek i on także zadeklarował podzielenie się zawartością swojej szafy.
Tak czy inaczej, na hasło „pomoc” legionowscy koszykarze zareagowali błyskawicznie. – Facet był wielki, a my też mamy w drużynie wielkich chłopów, więc szybko – wiedząc, że wyszedł on z tego pożaru w samej pidżamie – skrzyknęliśmy się na naszej klubowej grupie i chłopaki co mogli, to dali – spodnie, koszule czy bluzy. Tak się niestety złożyło, że jeden z naszych najwyższych zawodników miał ostatnio przeprowadzkę i przy tej okazji sporo swoich rzeczy wyrzucił. Gdyby nie to, zebranych przez nas ubrań byłoby nieco więcej – przyznaje Tomasz Matysiak, prezes klubu Legion Legionowo. Mimo to koszykarze przekazali do OPS-u trzy duże torby pełne słusznych rozmiarów ubrań, które natychmiast powędrowały do adresata. Trudno o piękniejszy charytatywny rzut za trzy punkty.