Oprócz wielu negatywnych stron, postęp technologiczny miewa też często duże plusy. Choćby ten, że chcąc nie chcąc, wszyscy albo jesteśmy, albo w każdej chwili możemy znaleźć się w ukrytej kamerze. I jeśli akurat robimy coś złego, prędzej czy później czekają nas z tego powodu przykre konsekwencje.
Trudno powiedzieć, co – oprócz braku wyobraźni oraz pospolitej głupoty – skłania legionowskich wandali do niszczenia spółdzielczego mienia. Bez względu na czasy zawsze znajdzie się grupa, z reguły młodych osób, które tak właśnie najchętniej spędzają wolny czas. Na osiedlu Sobieskiego świadczą o tym między innymi cykliczne podpalenia altanek śmietnikowych. – Szczególnie widoczne to jest w altankach położonych w miejscach mało widocznych, które bezpośrednio nie sąsiadują z oknami – na szczytach budynków, ewentualnie od ulicy Pałacowej, a więc w takich miejscach, gdzie w godzinach wieczornych trudno się spodziewać, że będą tam kręcić się jacyś ludzie. Właśnie tam najczęściej dochodzi do podpaleń – mówi Monika Osińska-Gołaś, kierownik administracji osiedla Sobieskiego.
Niechlubną rekordzistką w tej kwestii jest na osiedlu Sobieskiego pechowa altanka przy ulicy Pałacowej, w pobliżu bloków 510 i 512. Według szacunków administracji płonęła ona już blisko dziesięciokrotnie, co za każdym razem kosztowało spółdzielców tysiące złotych. Nic dziwnego, że pracownicy SMLW postanowili w końcu coś z tym problemem zrobić. No i pomóc mundurowym wpaść na trop piromanów. – W związku z poprzednimi podpaleniami został w tej okolicy zamontowany system kamer. Szczęśliwie udało się z nich uzyskać materiał pokazujący sprawców podpalenia, który następnie został przekazany policji. Aktualnie czekamy na finał postępowania – dodaje administratorka.
Finał, wypada mieć nadzieję, dla sprawcy bądź sprawców opłakany. Przy czym, co ciekawe i warte podkreślenia, stanie się tak już nie po raz pierwszy. – Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku aktu wandalizmu w jednym z bloków, też przy ulicy Pałacowej. Doszło tam zniszczenia znajdującej się na klatce schodowej skrzynki elektrycznej. Sprawca został ujęty, a sprawa trafiła do sądu. Stąd nasz apel do wszystkich osób, które kiedykolwiek chciałyby na spółdzielczych terenach coś popsuć, zniszczyć lub zdemolować, o chwilę zastanowienia. Głównie dlatego, że coraz częściej sprawców takich czynów udaje się zidentyfikować i znaleźć – zwraca uwagę Monika Osińska-Gołaś.
W czasach, gdy niemal każdy mieszkaniec ma w zasięgu ręki szansę zrobienia zdjęcia lub nagrania, poznawanie personaliów wandali będzie zapewne zdarzać się coraz częściej. Oby tylko za postępem technologicznym nadążyło polskie prawo i chuligani mogli swoich czynów naprawdę pożałować.