Podpatrywanie lepszych od siebie i korzystanie z ich doświadczeń to często najlepszy sposób na osiągnięcie sukcesu. Również w trudnym i nierównym jak dotąd boju z zanieczyszczeniem powietrza. Trudno się zatem dziwić, że obserwując Legionowo na pierwszej linii frontu, samorządowcy z innych gmin chcą u źródła poznać jego patenty na ekologiczne ogrzewanie. Takie jak choćby pompy ciepła, którym gorące przyjęcie przez mieszkańców miasta może otworzyć drzwi do szerszej popularności.
Tempo, w jakim dzięki miejskiemu wsparciu znikają z Legionowa stare piece, jest jednym z najwyższych w kraju. Większość beneficjentów programu ich wymiany to mieszkańcy domów jednorodzinnych, którzy korzystając z gminnych środków, zamieniają „kopciuchy” na nowoczesne źródła ciepła. Ale równie skutecznie dymiące paleniska eliminowane są z zarządzanych przez spółkę KZB lokali komunalnych. Tyle że przy użyciu całkiem innej, dostosowanej do ich specyfiki technologii. – W Legionowie od 2018 roku montujemy pompy ciepła w budynkach komunalnych i w obiektach prywatnych. Na początku potraktowaliśmy to jako pilotaż, żeby sprawdzić, czy to rozwiązanie sprawdza się w starych budynkach. A w kolejnych latach montowaliśmy już po kilkadziesiąt urządzeń rocznie, głównie w budynkach komunalnych. Lecz jak wspomniałem, korzystają z nich też osoby prywatne, głównie w tych domach, gdzie nie ma centralnego ogrzewania oraz przyłącza gazowego i gdzie często jest taka sytuacja, że nie wiadomo kto odpowiada za stan budynku, nie ma właściciela albo są tylko najemcy, którzy „od zawsze” tam mieszkają. W takich lokalach proponujemy, aby na koszt gminy zamontować tego typu urządzenia, zastępując stare ogrzewanie z użyciem pieca typu „koza” lub starej kuchni węglowej – przypomina Marcin Galoch, pełnomocnik prezydenta Legionowa ds. jakości powietrza i gospodarki niskoemisyjnej.
Powiało nowoczesnością
Często zresztą jest to jedyna alternatywa, zwłaszcza gdy mieszkańców nie stać na sfinansowanie centralnego ogrzewania i przyłącza gazowego. Jedyna i zarazem mająca szereg zalet. – Jak dotychczas nie stwierdzamy żadnych kłopotów związanych z funkcjonowaniem pomp ciepła. Krótko mówiąc, sprawdzają nam się one w eksploatacji. Ponieważ mamy na nie trzyletnią gwarancję, są poddawane corocznemu przeglądowi gwarancyjnemu. I jak dotąd pompy nie przysparzają problemów – mówi Jerzy Wilczyński, kierownik działu eksploatacyjnego KZB Legionowo. – Tak naprawdę te urządzenia to są klimatyzatory z inwerterem, czyli z funkcją grzania. Latem można ich używać do schładzania pomieszczeń, choć oczywiście wiąże się to z kosztami i trzeba być świadomym, że to zimno nie jest za darmo. Natomiast zimą te pompy służą do ogrzewania. W porównaniu do kosztów ogrzewania elektrycznego są one mniej więcej cztery razy tańsze od urządzeń w rodzaju popularnych „farelek” czy grzejników elektrycznych. Porównywalne z kosztami ponoszonymi przez mieszkańców posiadających ogrzewanie zasilane kondensacyjnym kotłem gazowym – dodaje Marcin Galoch.
Niezależnie od korzyści ekonomicznych, pozbycie się kopcącego pieca przynosi też użytkownikom inne profity. Inne, ale z reguły także przeliczalne na złotówki. – Nie muszą kupować i używać węgla, nie muszą też codziennie nim palić. Poza tym używanie węgla do ogrzewania lokalu mieszkalnego, obojętnie w jakim urządzeniu cieplnym, powoduje zabrudzenia i konieczność dokonywania dosyć częstych remontów. A to są przecież dodatkowe koszty. Natomiast z informacji, które do nas napływają, wynika że jest to ogrzewanie – oczywiście przy umiejętnym użytkowaniu – znacznie tańsze niż koszt zakupu węgla – twierdzi kierownik Wilczyński. Zyskują więc lokatorzy, zyskuje też zawiadująca budynkami komunalnymi spółka KZB. – Po pierwsze, redukujemy ilość wydostających się do atmosfery spalin i szkodliwych dla zdrowia związków chemicznych, a po drugie, w pewnym sensie zwiększamy bezpieczeństwo zamieszkiwania w tych budynkach, ponieważ są one w większości drewniane, więc używanie w nich palenisk i otwartego ognia stwarzało zagrożenie pożarowe – dodaje pracownik KZB Legionowo.
Pompy na pokaz
Póki co pompy ciepła zainstalowano w Legionowie w blisko 40 lokalach mieszkalnych. Pracują one w dziewięciu budynkach komunalnych, głównie drewnianych, pochodzących sprzed drugiej wojny światowej. A ponieważ pracują dobrze i wydajnie, wieść o tym rozniosła się po bliższej oraz dalszej okolicy. Nic dziwnego, że do Legionowa zaczęły ściągać delegacje z innych gmin, pragnące na miejscu poznać zalety montażu pomp ciepła. Ostatnio przedstawiciele ratusza i spółki KZB pokazali je gościom z miasta, które dopiero bierze się za poważną wojnę z „kopciuchami”. – Mamy w Otwocku przed sobą dosyć duże wyzwanie, to znaczy duży zasób lokali gminnych, w których najczęściej znajdują się stare źródła ciepła – kuchnie oraz piece węglowe. No i musimy je wymienić. To jest konieczność i obowiązek, który nakłada na nas mazowiecka uchwała antysmogowa. Generalnie rzecz biorąc, ciąży na nas obowiązek dążenia do poprawy jakości powietrza w Otwocku, więc poszukujemy rozwiązań, które nam to umożliwią. Stąd też nasza wizyta tutaj, w Legionowie. Chcemy po prostu zebrać jakąś wiedzę, zebrać doświadczenia tam, gdzie takie rozwiązanie zostało już zastosowane i gdzie ono funkcjonuje – mówi Jakub Grzywacz, zastępca naczelnika wydziału ochrony środowiska Urzędu Miasta w Otwocku.
Słuchając wyjaśnień gospodarzy, o licznych blaskach i kilku cieniach pomp ciepła goście mogli też porozmawiać z mieszkańcami. Wśród owych blasków są bez wątpienia finanse. – Za ubiegły rok, przy oszczędnym użytkowaniu, wyszła mi stówa miesięcznie. A gdybym je tak bardziej rozpuścił, to pewnie byłoby o połowę więcej – zdradził gościom jeden z lokatorów stosujących pompy ciepła. Pozyskana w Legionowie wiedza dała członkom dwuosobowej do myślenia. – Na pewno to, co tutaj widzimy, jest obiecujące. Zdarzają się jakieś zastrzeżenia, ale generalnie odbiór mieszkańców jest pozytywny i wydaje się, że to jest rozwiązanie, które w znacznym stopniu można by też przenieść na nasz otwocki grunt – ocenia Jakub Grzywacz.
Na fali popularności pomp ciepła nadal chcą też płynąć w Legionowie. Z dokonanej analizy wynika, że w najbliższych latach ich liczba wzrośnie o co najmniej kilkadziesiąt sztuk. Przy czym barierą nie są tutaj pieniądze, lecz konieczność uzyskania zgody aktualnych użytkowników lokalu. Mimo że ze skutecznością proekologicznej perswazji bywa rozmaicie, w spółce KZB nie składają broni. – W tym roku planujemy zainstalować te pompy w murowanym, przedwojennym budynku przy ul. Narutowicza 6, w budynku przy ul. Chrobrego 18 oraz dokonać kilku uzupełnień w budynkach, gdzie pompy ciepła już funkcjonują, ale w części lokali nie otrzymaliśmy zgody na ich montaż – zapowiada Jerzy Wilczyński. Pozostaje mieć nadzieję, że z czasem dzisiejsi sceptycy jednak zmienią zdanie i zgotują im w swoich lokalach gorące przyjęcie.