Takie historie rzadko miewają szczęśliwy finał, jednak tym razem wszystko skończyło się dobrze. Głównie dzięki profesjonalizmowi oraz czujności legionowskich strażników miejskich, którzy sprawili, że skradziony jednemu z mieszkańców jednoślad szybko powrócił do swojego właściciela.
Kiedy mieszkający przy ulicy Jagiellońskiej pan Dominik zorientował się, że zginął mu rower, najpierw powiadomił o tym fakcie Straż Miejską w Legionowie, później zaś – za radą zastępcy jej komendanta – zgłosił to również policjantom. Na szczęście, poproszony przez strażników, poszkodowany mężczyzna dostarczył też fotografię „podprowadzonego” przez nieznanego sprawcę sprzętu. I jak szybko wyszło na jaw, to właśnie ona dla pozytywnego finału całej sprawy okazała się kluczowa.
Traf chciał, że tego samego dnia (27 kwietnia) patrol straży miejskiej sprawdzał doniesienie o rowerze znalezionym na terenie jednej z prywatnych posesji przy ul. Batorego. Z informacji uzyskanych od matki jej właścicielki wynikało, że jednoślad ktoś tam podrzucił, a jego pochodzenie jest nieznane. W tej sytuacji strażnicy zajęli się rowerem, planując przekazanie go policji, która miała podjąć dalsze czynności zmierzające do ustalenia tego, do kogo on należy. Dzięki fachowości miejskich mundurowych nie było to jednak konieczne. Widząc na swoim biurku sporządzoną przez podwładnych notatkę z interwencji na Batorego, zastępca szefa miejskich strażników porównał wykonane przez nich zdjęcia z fotografią autorstwa właściciela poszukiwanego pojazdu marki Fortuna – na obu widniał ten sam rower. Stwierdziwszy ten fakt, strażnicy powiadomili uradowanego właściciela i za pokwitowaniem niezwłocznie mu go wydali. W tym przypadku fortuna okazała się dla pana Dominika łaskawa.