Nie da się ukryć (i ukrywać tego wcale nie ma sensu), że stworzony przez miasto zielony zakątek w okolicach legionowskiej DPD Areny baaardzo przypadł mieszkańcom do gustu. Zwłaszcza tym starszym, co to pamiętają czasy, kiedy piaski były w ich grodzie wszechobecne nie tylko na Piaskach. A tam, gdzie rodzi się miłość, pojawiają się też emocje…
W owej deklarowanej przez mieszkańców i widocznej na co dzień sympatii nie ma, rzecz jasna, nic nagannego. Jak gminna wieść niesie, poskutkowała ona jednak pojawieniem się u części starszych bywalców Parku Zdrowia swego rodzaju poczucia jego własności. A stąd już tylko krok do kłopotów, bo przecież nikt nie lubi, kiedy intruzi beztrosko spacerują sobie po przeznaczonych dlań włościach.
Wedle tego, co od czasu do czasu udawało nam się podsłuchać, i to z ust kilku wytrawnych tudzież wytrwałych bywalców okolic „ciechocińskiej” części miasta, jej idylliczna atmosfera bywa od czasu do czasu zakłócana wybuchami złości stałych gości. Wszystko dlatego, że garstka (jak można mniemać) żyjących na garnuszku ZUS-u mieszkańców zbyt mocno wzięła sobie do serca obiegową, alternatywną nazwę tego miejsca – Park Seniora. Sam ten fakt to oczywiście żaden problem, lecz tylko do momentu, gdy w ślad za takim pojmowaniem spraw nie pójdą czyny. A co najmniej w kilku przypadkach poszły, gdyż dziarscy emeryci oraz renciści jęli ponoć wypraszać spod mini tężni posiadaczy młodszych metryk wraz z ich baraszkującymi pacholętami. Bo to niby nie plac zabaw. Co na taką interpretację powiedziałby ratusz, trudno wyczuć, ale chcąc, by w mieście wciąż wesołe było życie staruszka, pewnikiem – o ile dziarscy seniorzy nie złożą wcześniej broni – będzie musiał zająć stanowisko. Inaczej pewnego dnia może zrobić się po-tężna awantura.