Chociaż mijają lata i ustroje, wciąż znajdują się chętni pragnący wstąpić w szeregi Ochotniczej Straży Pożarnej. A kiedy już to zrobią, zostają w niej na długo. I gdy tylko usłyszą syrenę, pędzą do akcji, by ratować ludzkie mienie, życie i zdrowie. Tak ich służbę można opisać w kilku górnolotnych zwrotach. Ta prawdziwa, na co dzień, bywa zaś trudna, no i nie zawsze kolorowa. Mają tego świadomość legionowscy włodarze, dlatego od lat starają się druhom na różne sposoby pomagać, również przy okazji ich majowego święta.
Kwiaty, jako symbol wdzięczności, w takich okolicznościach sprawdziłyby się średnio. Dlatego gdy zbliża się Dzień Strażaka, prezydent Legionowa woli rozejrzeć się za bardziej wymiernym wsparciem. I przygotowuje nagrody finansowe. – Ochotnicza Straż Pożarna w Legionowie to jedna z pierwszych organizacji, które powstały w naszym mieście. I przez te wszystkie lata pełniła pożyteczną, szczególnie ważną, bo ratującą życie i mienie służbę. A kilkanaście miesięcy temu do jej zadań doszła jeszcze walka z covidem. Dlatego jak co roku, ale tym razem jeszcze bardziej, dziękujemy tym wszystkim druhom, którzy byli najbardziej w nią zaangażowani. Ja tylko przypomnę, że to działalność ochotnicza i nie dostają oni za nią regularnego wynagrodzenia – podkreśla Roman Smogorzewski.
Za to regularnie słyszą syrenę wzywającą ich do akcji. W okresie zdominowanym przez walkę z koronawirusem – coraz częstszych. – Był to dosyć ciężki rok. Pandemia wymusiła na nas szereg działań, do których dotąd nie byliśmy przygotowani. Uczyliśmy się między innymi dezynfekować pomieszczenia placówek oświatowych, ale też właściwego zabezpieczania samych siebie przed koronawirusem. Podjęliśmy szeroką współpracę z wieloma organizacjami oraz instytucjami z terenu miasta, na przykład z Ośrodkiem Pomocy Społecznej, który informuje nas o osobach znajdujących się w izolacji lub na kwarantannie. Pomagamy im poprzez dowóz żywności, wynoszenie oraz utylizację śmieci lub choćby wyprowadzanie na spacer ich psów. Wszystko to wymusiło na nas jeszcze większe zaangażowanie – mówi Tomasz Wiśniewski, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Legionowie.
W przeliczeniu na twarde konkrety oznacza ono ponad dwieście podjętych w tym roku interwencji. W dużej mierze właśnie tych związanych z pandemią, stanowiących dla ochotników kolejne, nieznane im wcześniej wyzwanie. – No ale przecież nikt nie zwolnił nas z niesienia pomocy: czy to przy pożarach, czy też przy innych zagrożeniach. Cały czas jesteśmy na stanowisku i reagujemy. Niezależnie od tego chciałbym przy tej okazji podziękować kierownictwu urzędu miasta i panu prezydentowi za wyróżnienie nas tymi nagrodami. Myślę, że wpłyną one jeszcze bardziej motywująco na naszych ludzi – dodaje prezes OSP.
Okolicznościowe podziękowania oraz bony na zakup sprzętu elektronicznego otrzymało w tym roku od prezydenta osiemnastu najaktywniejszych ochotników. Wytypowali ich spośród swego grona sami legionowscy strażacy. – Chylę czoła, że tym, w większości młodym ludziom, w tym trudnych czasach i przy świadomości grożącego im niebezpieczeństwa związanego z koronawirusem, chce się nieść innym mieszkańcom pomoc. Nie bacząc na zagrożenia i nie oglądając się na finanse. Cieszę się, że wygospodarowaliśmy pieniądze, aby choć w pewien symboliczny sposób strażaków uhonorować i im podziękować, tak aby mieli też jakąś małą satysfakcję materialną. Ale myślę, że i tak najważniejsza i największa jest ta płynąca z wdzięczności tych wszystkich – a wiele podziękowań wpływa też i na moje ręce – którym strażacy z OSP pomogli. A to naprawdę były setki, jeśli nie tysiące ludzi – ocenia prezydent Legionowa.
Jedno jest pewne: takiego szacunku jak strażacy nie ma wśród rodaków żadna grupa zawodowa. Bo też mało komu tak jak im robota aż pali się w rękach…