Takie okazje zdarzają się prezydentowi Legionowa bardzo rzadko. Kiedy więc dotarły do niego wieści o urodzinach kolejnej miejskiej stulatki, postanowił osobiście się do niej udać. I w poprzedni wtorek (25 maja) tak właśnie uczynił, razem z kierowniczką Urzędu Stanu Cywilnego składając pani Krystynie Loroch serdeczne życzenia oraz wręczając jej kwiaty i drobny upominek.
Otoczona przez rodzinę jubilatka przyjęła gości w doskonałym nastroju. Swoimi życzeniami gospodarz miasta postarał się go podtrzymać. – Gratuluję, bo naprawdę, mimo że miasto jest duże, to takich uroczystości mamy niewiele. Bo niewielu ludzi dożywa tak złotego wieku. Musiała pani zapewne zdrowo żyć, dbać o siebie, nie grzeszyć za dużo i Bóg pani pobłogosławił – mówił Roman Smogorzewski. Na co jubilatka, rozbawiając wszystkich gości, przekornie odrzekła: – Różnie to było, panie prezydencie…
Przez sto lat rzeczywiście wiele mogło się zdarzyć. Tak czy inaczej, urodzona w stolicy i mieszkająca od kilkudziesięciu lat w Legionowie pani Krystyna stara się z życia czerpać głównie radość. Nic dziwnego, że przez ten czas zaraziła nią mnóstwo osób. – Na pewno można się cieszyć, jeżeli odwiedza się stulatkę, która jest w dobrym zdrowiu, otoczona rodziną, a do tego jeszcze każdego miesiąca dostanie dodatkowo z ZUS-u parę tysięcy złotych, aby móc żyć w komfortowych warunkach. Stulatkę normalnie funkcjonującą i obdarzoną dobrą pamięcią. Ale nie zawsze tak jest. Czasami odwiedzamy stulatki, które bardziej cierpią, niż żyją. Tutaj zaś było miło, bo pani Krystyna jest w naprawdę świetnej kondycji fizycznej i umysłowej. Każdemu należałoby życzyć, aby tych stu lat dotrzymał – mówi Roman Smogorzewski.
Jak dotąd w Legionowie udaje się to głównie paniom. Panów, którym jego obecny prezydent miał zaszczyt gratulować setnej rocznicy urodzin, było dotąd zaledwie dwóch. Lecz niezależnie od płci odwiedzanych przez głowę miasta jubilatów, taka wizyta za każdym razem pozostaje w pamięci na długo. – Wiele też od nich można się nauczyć. Zawsze mają swoją receptę na długowieczność. Tutaj brzmiała ona: nie przejmować się, mieć pogodę ducha i radować się z tego, co się ma. Pamiętam panią Krystynę z jej działalności społecznej sprzed kilku lat, tak więc również aktywność można polecić jako receptę na dożycie sędziwego wieku, ale też i walkę z pandemią – dodaje prezydent.
Po przyjęciu mnóstwa życzeń, pochylając się nad tortem, pani Krystyna mogła we wtorek pomyśleć o swoim własnym. Jakie ono było, oczywiście nie zdradziła, ale płomień wieńczącej tort świeczki zdmuchnęła błyskawicznie. – Co można mi życzyć? Boże kochany, czy ja wiem…? Abym szczęśliwie dożyła, ile mi przeznaczono – powiedziała. Nic dodać, nic ująć. Wszystkiego najlepszego, pani Krystyno!