Jedną z przyjemnych stron bycia głową miasta, przynajmniej w Legionowie, jest możliwość stawania się mecenasem sztuki. A konkretnie wspierania młodych ludzi pragnących właśnie z nią związać swoją przyszłość. Trudno się zatem dziwić, że prezydent Roman Smogorzewski z radością wręczył niedawno stypendia artystyczne Zofii Stafiej oraz Wojciechowi Kruczkowi – dwójce legionowian, o których z dnia na dzień robi się w kulturalnym światku coraz głośniej.
Kiedy wśród mieszkańców objawiają się talenty tej miary, prezydent Legionowa uważa, że trzeba na nie chuchać i dmuchać. No i starać się im pomagać. – To duże miasto, lecz takich wyjątkowych osób nie ma w nim zbyt wiele. I to wielka radość, że mamy w naszej wspólnocie samorządowej tak niezwykle uzdolnionych, ambitnych i pracowitych ludzi. A jak ktoś kiedyś mądrze powiedział, na sukces składa się 10 procent talentu i 90 procent ciężkiej pracy. Często wykonywanej każdego dnia, od dzieciństwa. Naszych stypendystów, chociaż odnieśli już duże sukcesy, cechuje jeszcze wielka skromność i brak chęci pogoni za kolejnymi sukcesami. W prowadzonych z nimi rozmowach wyczuwalna jest jakaś misja, jakaś pasja, a te wszystkie nagrody są zupełnie przy okazji. To naprawdę fantastyczni ludzie – podkreśla Roman Smogorzewski.
Zaledwie 22-letnia Zofia Stafiej to laureatka nagrody za debiut aktorski na ubiegłorocznym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni oraz Złotego Szczeniaka na niedawnym Festiwalu Aktorstwa Filmowego za pierwszoplanową rolę kobiecą. Otrzymała je za główną rolę w filmie „Jak najdalej stąd” w reżyserii Piotra Domalewskiego. Wystąpiła też w ciepło przyjętym obrazie Jana Holoubka „25 lat niewinności”. – Tak naprawdę to w Legionowie zaczęłam chodzić na zajęcia teatralne, do MOK-u przy ulicy Norwida. Moją pierwszą teatralną mamą była pani Hania Wilczyńska i bardzo wiele jej zawdzięczam. Chodziłam tam kilka lat i to właśnie te zajęcia uświadomiły mi, że mam umysł humanistyczny i że ten plan zostania lekarzem to jednak nie, więc już wtedy „przebranżowiłam” się na aktorstwo. Na poważnie zaczęłam o tym myśleć, więc jestem bardzo wdzięczna temu miastu, że miałam tutaj taką przestrzeń na rozwój – przyznaje aktorka.
Rozwój, który jak dotychczas odbywa się w imponującym tempie. Kochając tak samo film i teatr, Zofia Stafiej ma „papiery” na to, by podążyć śladem Artura Żmijewskiego – innego legionowianina, który z powodzeniem zrealizował swoje marzenia o aktorstwie. – Właśnie skończyłam trzeci rok studiów na wydziale aktorskim łódzkiej filmówki, no i zaczynam pracę nad pierwszym dyplomem, a potem będą drugi i trzeci, bo czwarty rok to jest rok dyplomowy. Następnie napiszę pracę magisterską i będę się ubiegać o etat w teatrze, chodzić na castingi. Coś tam już mam, jeżeli chodzi o kolejne plany na pracę w filmie, ale na razie nie mogę nic zdradzić – tajemniczo uśmiecha się legionowianka.
W nieco innym sensie o zdradzie swego instrumentu nie myśli też Wojciech Kruczek. Mający 26 lat wirtuoz gra na fortepianie od siódmego roku życia. I stawia na wszechstronność, nie chcąc ograniczać się do jednej dziedziny pianistyki ani do jednego kompozytora. Stąd między innymi jego zainteresowanie nie tylko współczesnymi, lecz także historycznymi instrumentami, na których gra się i które brzmią nieco inaczej. Mimo zdobycia wielu prestiżowych nagród, za swój największy sukces pianista uważa po prostu możliwość robienia tego, co kocha. – Lubię też zajmować się stroną naukową, tak więc łączę poznawanie przeszłości fortepianów historycznych ze współczesną pedagogiką nawet. Chociaż ostatni sukces, który przyniósł mi też to stypendium – na konkursie we Włoszech, w mieście Palmanova o nagrodę UNESCO, był jak do tej pory jednym z moich największych, ponieważ zdobyłem tam grand prix – mówi pianista.
Dzięki temu droga wiodąca do wielkiej kariery powinna być dla Wojciecha Kruczka nieco prostsza. Kariery, która jednak nie przesłoni mu artystycznego credo. – Najważniejsze jest dla mnie wywoływanie emocji. Staram się, żeby moja gra była jak najbardziej autentyczna i profesjonalna i wzbudzała też autentyczne emocje, a może również jakieś przemyślenia i refleksje. I to jest taki cel nadrzędny, lecz oczywiście miło będzie, jeżeli moje starania, moja praca przyniesie dalsze możliwości koncertowania i przekazywania słuchaczom mojej interpretacji muzyki fortepianowej – dodaje muzyk.
Przyznane przez prezydenta roczne stypendia – w przypadku Wojciecha Kruczka kolejne, to dla młodych artystów nie tylko zastrzyk finansowy. Równie cenna jest też dla nich świadomość, że ich miasto dostrzegło to, czego dotąd udało się im się w sztuce dokonać. – Przede wszystkim jest mi niezwykle miło tutaj być, bo mieszkam w Legionowie od urodzenia. Bardzo luźna rozmowa z panem prezydentem i to, że moja praca – kiedy już wyszłam z Legionowa – została zauważona, jest bardzo miłe i niezwykle motywujące do tego, że dalej chce się coś robić – nie kryje Zofia Stafiej. A zadowolony pan Wojciech dodaje: – Na pewno jest to z jednej strony duma, bo my reprezentujemy przecież miasto. Mamy gdzieś z tyłu głowy to, że jesteśmy stąd i robimy wszystko, żeby mieszkańcy czy władze miasta byli z nas dumni. Często jest tak, że reprezentujemy je nie bezpośrednio, ta informacja nie jest gdzieś podana, ale na przykład w moim przypadku zdarzyło się ostatnio podczas konkursu za granicą, że byłem wymieniony z imienia i nazwiska, a później padła nazwa kraju pochodzenia i miasta zamieszkania, więc ta moja duma była jeszcze większa. Późniejsze docenienie mnie przez radę miasta, przez prezydenta jest bardzo przyjemne, budujące i jeszcze bardziej motywujące do dalszej pracy.
Prezydent miasta jest przekonany, że nowi miejscy stypendyści nie będą się od niej migać. Dzieląc się przy okazji pewną związaną z nimi refleksją. – Te nasze, przyznane przez miasto stypendia są inwestycją taką bardzo symboliczną. Bo to rodzice, a często cała rodzina, czegoś sobie odmawiają, żeby ten młody człowiek mógł realizować swoją pasję. Była z nami mama jednej stypendystki i myślę, że tych wyrzeczeń nie żałuje i była teraz dumna, szczęśliwa i zadowolona. Taka córka to również wzór dla jej pozostałych dzieci. Generalnie rzecz biorąc, fajnie, że takie wzorce posiadamy i mam nadzieję, że tą drogą pójdą też inni mieszkańcy Legionowa i w przyszłych latach tych stypendiów przyznawać będziemy mogli więcej – podsumowuje prezydent Roman Smogorzewski. Pieniędzy na ten cel w miejskiej kasie zabraknąć w każdym razie nie powinno.