Na przyznany mu w lutym tego roku tytuł Honorowego Obywatela Miasta Legionowo Cezariusz Kalinowski pracował przez kilkadziesiąt lat. Nic dziwnego, że kiedy sam skończył ich dziewięćdziesiąt, współpracownicy i przyjaciele postanowili mu za wszystko podziękować.
Poświęcona jubilatowi uroczystość, na którą przybył on jak zawsze z ukochaną małżonką, odbyła się w Sali Ślubów miejskiego ratusza. – Myślę, że jak mało kto w naszym mieście oddał pan Legionowu swoje serce. Przez wiele lat działalności społecznej, a wcześniej też ryzykując własnym życiem jako żołnierz Szarych Szeregów, jako radny, później zaś przewodniczący – najpierw miejskiej rady narodowej, a następnie rady miasta, poznał pan i doskonale zna problemy tego miasta oraz ludzi, którzy tutaj mieszkają – powiedział Piotr Zadrożny, zastępca prezydenta Legionowa. Problemy, które pan Cezariusz – dla przyjaciół po prostu Czarek, wspólnie z nimi starał się rozwiązywać.
Jego działalność społeczna, co potwierdzili obecni na urodzinach samorządowcy, nie ograniczała się zresztą tylko do Legionowa. – Jest ona wspaniałym wzorem, zwłaszcza dla młodych pokoleń i zwłaszcza w czasie, kiedy dokonuje się często łatwych, prostych wyborów. A zapewne w pana życiu tych łatwych wyborów tyle nie było i zdarzały się też sytuacje trudne, które trzeba było wspólnie rozwiązać – zauważył starosta Sylwester Sokolnicki. – Również wielkie ukłony dla małżonki, bo jesteście nierozłączną parą i wielkim przykładem wspaniałej miłości – dodał Paweł Kownacki, wójt gminy Wieliszew. Oddanemu współpracownikowi oraz koledze podziękowali też przedstawiciele lokalnych organizacji senioralnych. W ciągu ostatnich kilkunastu lat to przecież na ich rzecz Cezariusz Kalinowski z żoną pracowali najwięcej. – Liczymy na dalsze wasze uczestnictwo w naszych działaniach. Wierzymy, że będą one długie i owocne – nie krył Roman Biskupski, dyr. Legionowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
Gdy wreszcie wybrzmiały wszystkie życzenia, przyszła kolej na nieodzowny w tej sytuacji utwór muzyczny. Choć oczywiście z lekko zmodyfikowanym tekstem – bo „Sto lat” przy takiej okazji śpiewać przecież nie wypada… Kiedy zgromadzeni goście wysłuchali już recitalu Zenona Durki i zajęli się okolicznościowym tortem, zapytaliśmy jubilata, co sądzi o urodzinowej niespodziance. Jak przyznał, najbardziej zaskoczony był tym, że w jej trakcie – czego też się nie spodziewał – poproszono go o przemowę. – Ale jakoś poszło i muszę przyznać, że to bardzo miła uroczystość. Większość z obecnych dziś osób spotykałem w trakcie swojej działalności społecznej. Teraz, przez tą pandemię, była duża przerwa, ale znów widzę te twarze – na ogół przyjazne, choć to różnie bywało. No i cieszę się.
Będąc pogodnym, lecz jednak realistą, pan Cezariusz ma świadomość, że najbardziej owocne lata działalności dla miasta są już niestety za nim. Nadeszła pora, aby pałeczkę przejęli młodsi społecznicy. – Miałem powiedzieć, ale oczywiście o tym zapomniałem, że to już chyba nadszedł czas na emeryturę społeczną. Ale ja już kilka razy deklarowałem, że na nią przechodzę – uśmiecha się zasłużony legionowianin. Jak będzie tym razem, pokaże przyszłość. Ale już teraz, pielęgnując w sobie optymizm, Cezariusz Kalinowski dobrze wie, czego potrzeba mu w tej chwili najbardziej. – Zdrowia. Jestem ciężko chory, ale będę starał się przeżyć. Poza tym chciałbym, żeby było wokół nas więcej przyjaznych osób. Bo w miarę upływu lat odnoszę wrażenie, że coraz mniej jest takich ludzi; że stosunki międzyludzkie są coraz gorsze. I to nie jest charakterystyczne tylko dla Legionowa. Dzieje się tak chyba wszędzie. To przykre, ale starajmy się, starajmy się…
Nic dodać, nic ująć. Najlepiej po prostu wziąć sobie te słowa do serca.