Nie od dziś wiadomo, że oddając gatunkowi ludzkiemu nieocenione przysługi, wszelkie elektryczno-elektroniczne ustrojstwa potrafią też czasem sprawić mu mnóstwo kłopotów. Raz mniejszych, innym razem całkiem sporych. Ten, o którym tu mowa, należy na szczęście do tej pierwszej grupy.
Szczerze pisząc – nie do końca jesteśmy przekonani, czy w całym poniższym psikusie – obok tzw. zbiegu okoliczności – nie maczał też rąk jakiś homo sapiens… Mniejsza jednak o to. Jakim psikusie? Sportowym, rzecz jasna, te zaś – dość wspomnieć niedawne zapodanie słoweńskim siatkarzom hymnu niezbyt przez nich lubianych sąsiadów z Bałkanów – potrafią być przyczyną dużego zamieszania. Tym razem go jednak uniknięto. I zapewne mało kto zwrócił uwagę, że po rozpoczęciu inauguracyjnego meczu legionowskich siatkarek w nowym sezonie ligowym, na tablicy wyników: tam, gdzie powinien widnieć napis „goście”, wyświetlało się w najlepsze słowo „Beziers”, czyli pamiątka po pucharowym meczu, jaki z udziałem francuskich „aniołków” rozgrywano w Arenie w… listopadzie ubiegłego roku. Gdy tymczasem przeciwniczki legionowianek przyjechały do nich z o wiele bliższego Wrocławia. Ktoś jednak dość szybko dostrzegł tę pamiątkę ze sportowej historii obiektu i powyższy błąd skorygował. Pewnie jakiś serwisant zaserwował asa…
Co do innych korekt, tym razem dokonanych na papierze, siatkarscy decydenci zmienili jeden mało sensowny przepis i wreszcie pozwolili boiskowemu libero oficjalnie pełnić rolę kapitana drużyny. W Legionowie tak się szczęśliwie złożyło, że sprawująca dotąd tę funkcje na pół gwizdka tyleż sympatyczna, co urocza pani Iza może od teraz kapitanować już, za przeproszeniem, pełną gębą! Z tego, co nam wiadomo, na wieść o kapitańskim awansie swojej „liberalnej” podopiecznej generał Chiappini aż podskoczył z radości!