Wygląda na to, że wśród firm usiłujących stawiać w Legionowie nowe budynki mieszkalne są lepsze i gorsze. Przynajmniej według opozycyjnych radnych, z pasją tępiących dotąd wszelkie inicjatywy w tym zakresie. Tymczasem okazały blok, który ma powstać rzut… mandatem od cmentarza, ich wątpliwości już nie budzi. Przy głosowaniu nad lokalizacją tej inwestycji wrogowie „dogęszczania” albo nagle zamilkli, albo wprost zagłosowali na tak. Czyżby uznali, że życie przy ul. Zbigniewa Herberta będzie istną poezją…?
To był najciekawszy punkt w porządku obrad wrześniowej, zdalnej sesji Rady Miasta Legionowo. Tym razem emocje uczestników wzbudziła wizja powstania przy ul. Herberta wielorodzinnego budynku mieszkalnego „z usługami i garażem podziemnym wraz z zagospodarowaniem terenu i niezbędną infrastrukturą techniczną”. Ma się w nim znaleźć od 90 do 94 mieszkań. Warto wspomnieć, że na sąsiednich działkach, po lewej i prawej stronie, są już dwa inne bloki – jeden zamieszkany, a drugi dopiero w budowie. Krótko mówiąc, na pozór chodziło o inwestycję, jakich ostatnio wiele. Lecz tylko na pozór, gdyż cała sprawa taka prosta wcale nie jest.
W dotyczących tej części Legionowa planach jedna część przewidzianej pod inwestycję działki ma umożliwić rozbudowę cmentarza, drugą zaś, do niej przylegającą – powinny zająć droga i miejsca parkingowe. Dlatego miasto najpierw chciało usiąść do rozmów z obecną właścicielką terenu – bo ewentualne negocjacje z deweloperem albo wspólnotą mieszkaniową mogą być o wiele trudniejsze, aby zgodziła się na sprzedaż wspomnianych fragmentów gminie. A dopiero pozostałą część gruntu odsprzedała firmie budowlanej. Zaproszenie pozostało jednak bez echa. Mająca wejść w posiadanie całej, liczącej 6,7 tys. m² działki firma Leg-Bud posiada już notarialne gwarancje jej nabycia, które ma nastąpić do końca bieżącego roku. Krótko mówiąc, jest pozamiatane. W tej sytuacji ratusz poinformował więc o podjętych krokach przewodniczącego rady miasta, mogąc tylko obserwować, co z tym fantem zrobią jej członkowie.
Zapytany na sesji, jak brzmi opinia ratusza, Piotr Zadrożny odrzekł, że najpierw powinno się podjąć decyzję w sprawie terenu przewidzianego na rozbudowę cmentarza i dopiero później rozważać wyrażenie zgody na postawienie w pobliżu nowego budynku. Inwestor był, rzecz jasna, innego zdania. Kontratakując, uczestniczący w sesji przedstawiciel Leg-Budu postawił na uderzającą szczerość. Dał do zrozumienia, że jeśli radni nie „klepną” tej uchwały, to zamiast rozległego bloku wystrzelą tam w niebo dwa wysokie punktowce, a poza tym – jak stwierdził – na sąsiedniej, podobnej działce, na której właśnie trwa budowa innego bloku, jest już zawiązana wspólnota mieszkaniowa, więc i tak w sprawie kolejnego kawałka „cmentarnej” działki miasto już się z nią nie dogada. – To bzdury – ocenia całe wystąpienie zapytany przez nas o opinię ekspert lokalnego rynku nieruchomości. – Po pierwsze, legionowski Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego nie dopuszcza tam wysokiej zabudowy, a po drugie, mając w ręku jedynie umowy przedwstępne na kupno lokalu, nie można jeszcze utworzyć wspólnoty mieszkaniowej.
Tal czy owak, perswazja przedsiębiorcy chyba zadziałała. Kiedy bowiem doszło do głosowania, stała się rzecz w tej kadencji przedziwna. Z otwartą przyłbicą nowy blok postanowili poprzeć tacy zaprzysięgli wrogowie „dogęszczania” miasta, jak Dariusz Petryka oraz Sławomir Traczyk. Nie bacząc na fakt (który miesiąc wcześniej stanowił ich koronny argument przeciwko budowie osiedla przy ul. Kościuszki), że średnia wielkość lokalu wyniesie tam skromne 53 m², a i do stacji kolejowej jest o wiele dalej, nie zaprotestowali też Mirosław Grabowski i Bogdan Kiełbasiński. Choć „ogarnęli” ten punkt porządku obrad ciut subtelniej – wstrzymując się od głosu. Najsprytniej postąpili radni z klubu Prawa i Sprawiedliwości, którzy po prostu nie wzięli udziału w zdalnym oddawaniu głosów. Jego szef, zabrawszy pod koniec sesji głos w sprawie tego zaskakującego manewru, zasugerował, iż… tak samo postępuje czasem opozycja z PO w radzie powiatu. No tak, to wszystko tłumaczy.
Po podliczeniu głosów okazało się, że rada wspaniałomyślnie zapaliła przed inwestorem zielone światło – uchwała w sprawie nowego budynku przy ul. Herberta przeszła jednym głosem. Co takiego skłoniło dotychczasowych przeciwników stawiania w mieście nowych bloków do jej mniej lub bardziej jawnego poparcia, wiedzą tylko oni. Powody mogą być rożne: od osobistej sympatii do lokalnego przecież przedsiębiorcy, poprzez dostrzeżenie w rzeczonej inwestycji wyjątkowych korzyści dla mieszkańców, aż do zwykłej przekory – bo skoro „prezydenccy” w większości są akurat przeciwni, to im zrobimy na złość! Tak czy inaczej, chcąc w przyszłości zapewnić miastu możliwość rozbudowy cmentarza, zbyt wielu opcji ratusz teraz nie ma. Może poszukać w całej procedurze wad formalno-prawnych albo po prostu liczyć, że z nowym właścicielem działki uda się dogadać. W razie trudności, na pewno – nawet w szeregach opozycji – znajdą się radni, którzy w tym pomogą…