Zasiadający w Sejmie poseł Jan Grabiec, były starosta i zastępca prezydenta Legionowa, nie poprzestał na funkcji partyjnego rzecznika i w wyniku sobotnich wyborów został szefem mazowieckich struktur Platformy Obywatelskiej. Teraz mniej czasu będzie spędzał przed kamerami, a więcej na rozmowach w zaciszu politycznych gabinetów.
W sobotę, nie po raz pierwszy i z pewnością nie ostatni, siedziba spółki KZB Legionowo stała się lokalem wyborczym. Lecz tym razem w mieście jedynym, ponieważ chodziło o wybory, w których mogli uczestniczyć tylko nieliczni mieszkańcy. – Dzisiaj w Legionowie i w całym kraju Platforma Obywatelska wybiera swoje władze. Mamy system demokratycznych wyborów i raz na cztery lata każdy członek decyduje o tym, kto będzie przewodniczącym partii, szefem regionu czy szefem PO w danym powiecie. Te najważniejsze władze oraz delegaci na zjazd, który jest najważniejszym ciałem decyzyjnym Platformy, wybierani są właśnie dzisiaj – w Legionowie i w 240 lokalach wyborczych w całej Polsce – mówił w dniu elekcji Jan Grabiec.
Jak głosi statut PO, w partyjnych wyborach mogą wziąć udział tylko ci członkowie, którzy nie zalegają ze składkami. W tej sytuacji, zwłaszcza po powrocie do Platformy Donalda Tuska, zaczęli oni czym prędzej regulować swe zaległości. Dość wspomnieć, że od stycznia ubiegłego roku, gdy partią rządził jeszcze Borys Budka, liczba uprawnionych do głosowania zwiększyła się o trzy tysiące. Zdaniem Jana Grabca także w wyborach władz PO duża frekwencja jest szalenie istotna. – Bo to też świadczy o kondycji Platformy. A niewątpliwie ostatnie trzy miesiące, od powrotu Donalda Tuska do polskiej polityki, to okres dużego wewnętrznego ożywienia. Dziś ludzie PO są przekonani, że zwyciężymy w najbliższych wyborach parlamentarnych i że wszystko jest w naszych rękach. Oczywiście musimy szukać porozumienia: i z innymi partiami opozycyjnymi, i ze środowiskami, które wyrosły w tym czasie na opozycji; z tymi, które organizowały protesty kobiet, z KOD-em i wszelkimi innymi stowarzyszeniami, które powstały w tym czasie. Wszyscy mamy bowiem jeden cel: żeby w Polsce było normalnie, żeby władza nie okłamywała obywateli, żeby złodziejstwo i nadużycia nie były tuszowane – wyliczał odchodzący rzecznik PO. No i żeby, choć to zależy nie tylko od polityków, wreszcie zatrzymać szalejącą drożyznę. – To władza powinna rozwiązywać te problemy, a nie zajmować się bijatykami na górze. Tak rozumiemy swoją misję i w ten sposób będziemy chcieli prowadzić w przyszłości władzę, by ta nowa władza, po kolejnych wyborach, zajęła się tym, czym powinna zajmować się władza w Polsce – tym, czego od nas oczekują ludzie.
W sobotnich wyborach były legionowski starosta występował w podwójnej roli – członka Platformy, lecz także kandydata na jej mazowieckiego szefa. I to kandydata, po rezygnacji swego zaprzyjaźnionego rywala, murowanego. – Po pierwsze, serdecznie dziękuję Andrzejowi Halickiemu, który był do tej pory przewodniczącym. Bywał w Legionowie, zna to miasto, wspierał nasze pomysły na aktywność publiczną. Porozumieliśmy się i wybrał on większe zaangażowanie w europarlamencie. Jest tam posłem i szefem delegacji polskiej, więc ma przed sobą ogromne zadania, zwłaszcza w dobie tej chybotliwej sytuacji Polski w samej Unii. Wiele zależy od jego aktywności właśnie w Brukseli i Strasburgu. Tak więc Andrzej Halicki poparł moją kandydaturę na szefa regionu.
Regionu największego w PO, a więc bardzo ważnego zarówno z perspektywy wyborów samorządowych, jak i parlamentarnych. Zgodnie z przewidywaniami Jan Grabiec w cuglach zdobył zaufanie większości partyjnych koleżanek i kolegów. To oznacza, że funkcję rzecznika Platformy będzie musiał przekazać komuś innemu. A samemu zająć się odbudowywaniem poparcia społecznego do PO i szerzej – do całej klasy politycznej. – Najważniejsze zadanie przewodniczącego regionu to przygotowanie całego Mazowsza do wygrania wyborów samorządowych i zwycięstwa w wyborach parlamentarnych. To moje zadanie i za to będę odpowiadał przez najbliższe lata – zdradza Jan Grabiec. Po czym dodaje: – W partii staramy się wewnętrznie rozmawiać o różnicach między nami, bo wiemy, że na zewnątrz musimy stanowić jedną drużynę – niezależnie od ambicji, indywidualnych pomysłów i spojrzeń. Wszystkie pomysły zgłaszane przez kandydatów, jeśli tylko są dobre, powinny być wykorzystane przez tego, kto zostaje szefem. To on odpowiada za to, żeby w PO mieścili się wszyscy. I tak też rozumiem swoją rolę.
Nową i o wiele trudniejszą oraz bardziej niewdzięczną od poprzedniej. Bo gdy w kolejnych wyborach Platformie jednak powinie się noga, jako winni wskazywani będą jej sternicy…