Mieszkańcy udający się w czwartek do IŁ Capital Areny na Festiwal Gęsiny mieli wątpliwą przyjemność obejrzenia dowodu czyjejś bezdennej głupoty. Nawet jeśli tym razem niezbyt brzemiennej w finansowych skutkach, to wiele mówiącej o umysłowym i etycznym poziomie sprawcy bądź sprawców dewastacji.
Co trzeba mieć w głowie (czy raczej, czego mieć w niej deficyt), żeby zniszczyć stojącą wzdłuż chodnika tablicę informacyjną, wie tylko sam autor tego „dzieła”. Chociaż i to jest wątpliwe. Tak czy inaczej, solidnie wykonany regulamin Parku Zdrowia musiał on pewnego dnia uznać za wroga, po czym natychmiast postanowił się z nim rozprawić. Czy koledzy podziwiali ów niezwykły wyczyn i natarcie na tak niebezpiecznego, ruchliwego przeciwnika, trudno powiedzieć. Znając życie, kibice byli jednak blisko. Zwycięstwo ich faworyta nie wydaje się w każdym razie całkowite, bo rywal wciąż jeszcze całkiem mocno stoi na nogach. W odróżnieniu od otumanionego napastnika, który w trakcie walki miał z tym zapewne spore kłopoty…