Polak to jednak potrafi! A co dopiero Polak-przedsiębiorca! Znaną tudzież sprawdzoną tę prawidłowość potwierdzili ostatnio szefowie działającego pod dachem legionowskiego ratusza przybytku gastronomicznego. I z pomocą niejakiego Sylwka odrobinę wcześniej sypnęli na gości noworocznym brokatem.
Swej operatywności wspomniani biznesmeni dowiedli, nawiasem pisząc, także wówczas, gdy przez pandemię ich restauracja działać za bardzo nie mogła… Lecz to już, jak mawiał filmowy klasyk, insza inszość. Insza i mniej spektakularna. Tym razem w o(b)mawianym tu lokalu przeszli bowiem samych siebie, gdyż przyspieszyli koniec roku! Przynajmniej w jego najmilszym, imprezowym aspekcie. Jak tego cudu dokonali? Ano bardzo prosto: proponując mieszkańcom w miniony weekend… noc sylwestrową. Choć to dopiero listopad, hasło „Sylwester na wszelki wypadek” zrobiło wśród tubylców furorę i na pniu wykupili oni zaproszenia upoważniające do przeniesienia się w czasie.
Czy wszyscy goście serio podeszli do tematu również w kwestii, zazwyczaj połyskującego, okolicznościowego „kreacjonizmu”, nie mamy pojęcia. Poza tym to ich sprawa, w jakich ciuchach postanowili przedpremierowo witać kolejny rok. Grunt, że pokazali swój dystans do obowiązującego kalendarza, no a przy okazji solidarność z lokalną gastronomią. Z drugiej strony, co tu im się dziwić, skoro na reklamujących powyższą bibkę plakatach organizatorzy nadali jej aż osiem gwiazdek – ze spacją po pierwszych pięciu, ale zawsze. Krótko pisząc, luksus wręcz nieprzyzwoity. I to zapewne z tego powodu pomysłodawcy usłyszeli ponoć słowa krytyki od działaczy tudzież sympatyków miłującej ubóstwo partii rządzącej – bo niby zbyt wiele się pod tymi gwiazdkami kryje treści. Cóż, my tak trochę to tych krytykantów rozumiemy. Naprawdę. Przecież gdy na co dzień człowiek jest wpatrzony tylko w jedną, najjaśniejszą gwiazdę, pojawienie się aż ośmiu może jednak uważać za zbytek.