Jadąc na mecz z Grupą Azoty Chemikiem Police, siatkarki IŁ Capital Legionovii były w o tyle komfortowej sytuacji, że za ewentualną porażkę z mistrzem kraju nikt ich raczej nie będzie winił, a jak coś na wyjeździe ugrają – kibice będą zachwyceni. Niestety, z niespodzianki nic nie wyszło i zwycięska seria Novianek została brutalnie przerwana.
Do niedzielnego (23 stycznia) spotkania z wiceliderkami TAURON Ligi trzecie w tabeli legionowianki przystąpiły bez narzekającej na drobne kłopoty zdrowotne Gyselle Silvy. Ostatnio będącej wprawdzie bez formy, ale jednak zawodniczki z pierwszego składu. Na ich korzyść przemawiała za to seria dziesięciu zwycięstw z rzędu. Ostatnią porażkę, co ciekawe, Novianki poniosły właśnie z Chemikiem, trafiła im się więc wymarzona szansa na rewanż.
Początek meczu należał do gospodyń, które już w pierwszych akcjach potwierdziły, że są najlepiej blokującą ekipą w stawce. W efekcie uzyskały niewielką przewagę, od razu zmuszając Novianki do pogoni (7:4). Te zaś trzymały się tuż za rywalkami, choć po części dzięki popełnianym przez nie własnym błędom. Gdy zrobiło się 11:7 dla Chemika, trener Alessandro Chiappini zdecydował się na danie swoim zawodniczkom kilku uwag, zaczynała bowiem zarysowywać się przewaga policzanek. Nawet najlepsze wskazówki trzeba jednak zacząć realizować, a to drużynie z Legionowa za bardzo nie szło (10:16). Nie pomagała też znajdująca się ostatnio w świetnej dyspozycji Olivia Różański, która pierwszy punkt zdobyła dopiero przy stanie 11:18. Dwa stracone „oczka” później Włoch próbował jeszcze ratować sytuację, lecz z rozpędzającym się mistrzem kraju ten set był już stracony. Bezradne Novianki przegrały go do 16 i miały kilka minut, aby przemyśleć sprawę i wyjść na drugą partię z pomysłem na przełamanie Chemika.
Jakikolwiek on był, gospodynie od początku nie zamierzały pozwolić na wprowadzenie go w boiskowe życie. Szybko wyszły na 4:1 i słabsze w każdym elemencie gry Novianki znów musiały gonić. A z tak dobrze dysponowanymi rywalkami było to niezwykle trudne. Trudne, lecz oczywiście możliwe. Czego dowiodły, od stanu 3:8 zdobywając cztery punkty z rzędu. Trener Jacek Nawrocki od razu zareagował wzięciem czasu. Opłaciło się, bo zaraz po nim legionowianki zepsuły zagrywkę i z remisu nic nie wyszło. Ale do czasu, bo po asie Olivii Różański zrobiło 9:9, a po chwili jej drużyna objęła pierwsze w tym meczu prowadzenie. Dzięki temu nabrał on rumieńców, a policzanki zrozumiały, że to wcale nie musi być taki spacerek, jak w pierwszym secie. W połowie drugiego IŁ Capital Legionovia prowadziła 14:12, jednak Chemik szybko wyrównał, a po chwili zrobiło się 17:15 dla miejscowych. Wtedy trener Chiappini uznał, że warto wybić rywala z uderzenia. Nic z tego niestety nie wyszło, nie pomógł też drużynie kolejny czas. W starciu z mistrzyniami wykaraskanie się ze stanu 16:20 okazało się wyzwaniem ponad jej siły. Przyjezdne walczyły dzielnie, ale znów musiały uznać wyższość „chemiczek”, tym razem przegrywając do 19.
Trzecie rozdanie Novianki zaczęły wzorowo i szybko odskoczyły na 2:0. Trzy kolejne akcje wygrały jednak Azoty, więc wszystko zdawało się wracać do meczowej normy. Trochę sprytem (kiwki Alicji Grabki), a trochę dzięki szczęściu i ofiarności w obronie goście przez kilka minut nie dawali mistrzyniom odjechać, ale większa siła ognia Chemika zrobiła swoje i przy stanie 5:10 Alessandro Chiappini uznał, że dziewczynom przyda się przerwa. Nie grały one bowiem źle, a kilka punktów straty można jeszcze było odrobić. Tyle że Chemik zrobił wiele, aby to przeciwniczkom uniemożliwić. Czas wzięty przez ich trenera przy rezultacie 8:16 przełomu nie przyniósł. Wprawdzie Novianki odrobiły w pewnym momencie kilka „oczek”, lecz na więcej mistrzynie Polski pozwolić nie zamierzały. Prowadząc 20:13, mogły one bez niepokoju oczekiwać na finał niedzielnej rywalizacji. Legionovia broniła się bardzo ambitnie, odwrócić losów seta już jednak nie mogła. Trzecią partię przegrała 18:25, a całe spotkanie 0:3. I zwycięską serię będzie musiała zaczynać od nowa…
Grupa Azoty Chemik Police – IŁ Capital Legionovia Legionowo 3:0 (25:16, 25:19, 25:18)