Zaprawdę powiadam, dziwna jest ta ludzka natura. Gdy ktoś wyciąga nam z kieszeni portfel, zaciekle się bronimy, a w razie porażki – biegniemy na policję. Lecz kiedy władza okrada nas z wolności i kasy, nie robimy nic. Pogadamy sobie najwyżej, jacy to ONI są źli, po czym wracamy do milczącego uprawiania życiowego poletka. Pod nosem jeno złorzecząc, że plony są coraz bardziej do rzyci… Ale też, z drugiej strony, gdzie i komu może się poskarżyć cały naród? Chyba tylko Stwórcy, który przewrotnie, acz z hojnością obdarzył go dumą, oszczędzając wszak na cechach, z których powinna się ona wywodzić. Czy zatem wszyscy w tym kraju jesteśmy napuszonymi ignorantami? A skąd! Bywamy nimi wszak przy urnach, bo właśnie takim typom pozwalamy sobą później pomiatać.
Kto jest na bieżąco z „wielką” polityką, ten wie, że paru drobnych hazardzistów znad Wisły wrzuciło do pokerowej puli setki miliardów, ba, biliony złotych i z marnymi kartami, w imię pompowania własnego ego, zaryzykowało przyszłość Polski. Głośno pier… nicząc o suwerenności, gotowi są polec z okrzykiem „izba dyscyplinarna” na ustach, choć tak naprawdę trzęsą się przecież ze strachu. Stąd właśnie groźby, że jak im Unia poskąpi Funduszu Odbudowy, to jej odpłacą polską specjalnością – będą krzyczeć „veto”! A zarazem oczekują jedności w obliczu natarcia ze Wschodu, bo mają świadomość, że nasza armia nie broni się nawet na papierze… Obłęd.
Fakt, my, maluczcy, nie wiemy wszystkiego. Wygląda jednak na to, że wejście w kolejną fazę dyplomatycznej izolacji (o biedzie nie wspominając) Polska zawdzięcza jednemu panu, który został zakładnikiem drugiego pana, gdyż bez jego kanapowej partyjki utraci sens swego istnienia – władzę. Ich główny wróg cały wraży obóz nazwał ostatnio idiotami. Mocne. Gdy jednak pójdą oni dalej i przegrają swoją ojczyznę, to określenie stanie się dla nich werbalną pieszczotą.