Tak to już jest, że wartość samorządowców zwykło oceniać się po liczbie oraz wartości gminnych inwestycji. Czy rzeczywiście są one jej głównym i miarodajnym wyznacznikiem, to już inna sprawa. Coś tam jednak o kondycji czy kierunkach rozwoju danej miejscowości mówią. Czasem nawet całkiem sporo.
Wykorzystując przełom roku, przyjrzeliśmy się więc, jak pod tym względem prezentuje się Legionowo? Jaki to będzie dla miasta rok właśnie pod kątem inwestycji. Czy raczej, jaki ma być, zgodnie z przyjętymi w ratuszu planami. Bo rzadko kiedy udaje się wyjść w tej kwestii na zero. – Najważniejsza inwestycja miasta to oczywiście tunel. Mamy tam sporo dofinansowań zewnętrznych, które są określone w czasie. I mamy też bardzo bogatego mieszkańca, który powiedział, że zrobi i robi absolutnie wszystko, żeby tą inwestycję storpedować. Bo dla niego ani przejazd, ani tunel nie jest potrzebny. Ale jest tam duże dofinansowanie z kolei, są tam przyznane ostatnio 4 mln zł z budżetu województwa mazowieckiego i jest oczywiście potrzeba komunikacyjna, żeby takie rozwiązanie dla samochodów osobowych, dla rowerzystów i dla pieszych tam wybudować – mówi prezydent Roman Smogorzewski.
Roboty, jak mieszkańcom dobrze wiadomo, już ruszyły i jak dotąd toczą się bez większych przeszkód. Jeśli coś może stanąć im na przeszkodzie, to przede wszystkim dynamicznie się zmieniające realia rynku usług i materiałów budowlanych. Trudno nawet prognozować, jakie skutki przyniesie odczuwane teraz na nim cenowe trzęsienie ziemi. – Myśmy ten kontrakt podpisywali rok temu, kiedy stal kosztowała 2,2 tys. zł za tonę, a dziś kosztuje ponad 5 tysięcy. Umowa jest ryczałtowa, w związku z tym nie bardzo są możliwości, aby wykonawcy coś dołożyć. A stal i beton składają się tam na większość kosztów. Bardzo zwiększyły się też koszty robocizny. Wszyscy wiemy, ile praca fachowca kosztowała przed rokiem, a ile kosztuje teraz, no i jeszcze trudno go znaleźć. Tak że to bardzo skomplikowana inwestycja – ocenia prezydent.
Również ze względu na fakt, że wokół niej trzeba było zapewnić w miarę normalny ruch pojazdów i ludzi. W tym także dzieci uczęszczających do Szkoły Podstawowej nr 1. – To jest duża liczba przekładek różnych mediów, to jest zmiana komunikacji kolejowej właściwie w całej Polsce, bo tutaj jeżdżą pociągi od Krakowa do Gdańska i wszystko to trzeba uzgadniać w skali całego kraju, zgrywając do jeszcze z pogodą. Na dodatek są różni gestorzy sieci: nasze PWK, ale też kilka spółek kolejowych, co czyni tę inwestycję bardzo skomplikowaną. A do tego, jak wspomniałem, jest ona torpedowana przez niektórych okolicznych mieszkańców, którzy chcieliby mieć zamkniętą ulicę Kwiatową, żeby tylko oni po niej jeździli. No ale to typowe: wszyscy chcemy jeździć dobrymi drogami, mieć fajne rozwiązania infrastrukturalne, ale żeby nie było to zbyt blisko nas.
Innym zadaniem, na które miasto skutecznie aplikowało o środki zewnętrzne, jest budowa nowej siedziby Ośrodka Pomocy Społecznej. Z konieczności działającego dotąd w warunkach, które nie zapewniają komfortu ani jego pracownikom, ani interesantom. Za jednym zamachem z pejzażu Legionowa znikną też kontenery mieszkalne przy ulicy Mickiewicza, bo to właśnie na ich miejscu stanie budynek OPS-u. – Mieszkańcom nic nie pogorszy się. To jest dobra lokalizacja, samo centrum miasta, więc osoby potrzebujące pomocy będą miały bardzo dobre warunki do jej otrzymania – uważa gospodarz miasta.
Dziś bez udziału pieniędzy zewnętrznych samorządom jest bardzo trudno realizować poważne inwestycje. Dlatego gdy tylko udało się pozyskać kolejne dofinansowanie, w legionowskim ratuszu zapadła również decyzja o przebudowie dwóch ważnych węzłów komunikacyjnych: na osiedlu Młodych i przy ul. Sowińskiego. – Opodal, przy ul. Krasińskiego, też zbudujemy rondo, bo jest tam dużo wypadków komunikacyjnych. Może nie ma takiej potrzeby ze względu na sprawność ruchu, ze względów bezpieczeństwa to rondo jest tam niezbędne. Jest jeszcze kilka ulic, pewnie kilka przestrzeni publicznych, mamy rezerwę na inicjatywy lokalne, będzie realizowany budżet obywatelski. I mimo wielu niewiadomych będziemy starali się gdzieś tych pieniędzy zewnętrznych szukać.
Nie pomaga w tym niestety polityka polskiego rządu. A mówiąc wprost, bardzo szkodzi. Mimo to samorządowcy mają nadzieję, że politycy się w końcu opanują i przestaną dążyć do zaogniania konfliktu z unijną wspólnotą. – Z niepokojem obserwujemy ten chocholi taniec Polski z Unią Europejską, który powoduje, że pieniądze z funduszu odbudowy właściwie we wszystkich krajach są już uruchamiane, a w Polsce i chyba też na Węgrzech nie. Szkoda, bo samorządy też nie będą miały możliwości realizowania inwestycji za środki unijne. Ale będziemy starali się szukać pieniędzy rządowych i rezerw w budżecie miasta, chociaż Polski Ład także w tym zakresie wprowadził wiele niepewności – mówi Roman Smogorzewski. Dziś, po kilku tygodniach jego obowiązywania, wiadomo już, jak bardzo myląca jest nazwa sztandarowego programu rządu. Warto być jednak dobrej myśli i cierpliwie czekać, aż wróci i nastanie prawdziwy polski ład. Także ten w sferze samorządowych inwestycji.