Dla przeciętnego człowieka koniec starego i początek nowego roku nie jest faktem zbyt znaczącym. To po prostu kolejne kartki z kalendarza. Ale już firmy, również takie jak legionowska SMLW, patrzą na upływ czasu inaczej. Patrzą, liczą i analizują. Zwłaszcza teraz, gdy za każdym rogiem czai się na mieszkańców drożyzna.
Nie trzeba posiadać eksperckiej wiedzy, aby mieć świadomość jednego: bywało lepiej. – Sytuacja jest bardzo dynamiczna, zmienia się, można powiedzieć, z tygodnia na tydzień. Mówię tu o kwestii naliczania kosztów, które będą nas czekały w tym roku. Brak pewności co do zasad naliczania podatku VAT oraz inne liczne zmiany – to wszystko odbija się i będzie się odbijało na kosztach, które w spółdzielni powstaną. Nie ma co ukrywać, że opłaty wynikające z utrzymania nieruchomości będą rosły – przyznaje Marek Petrykowski, wiceprezes zarządu SMLW w Legionowie. Najpierw jednak trzeba wiedzieć, czy stoi się na solidnych ekonomicznych fundamentach. – Zamykamy rok. To jest dla nas ważna rzecz, która daje informację, jak ten 2021 rok się zakończył. Kolejnym krokiem jest analizowanie kosztów: z jakiego tytułu i w których miejscach one powstawały. I co tutaj dużo mówić, szukanie jakichś możliwości obniżek, aby naszym mieszkańcom trochę ulżyć.
Kłopot w tym, że opcje SMLW w tym zakresie są właściwie na wyczerpaniu. Większości dostępnych narzędzi jej zarząd użył bowiem już wcześniej, korzystając z łagodniejszych zim czy bonusów za termomodernizację. – Boimy się, że ten duży wzrost kosztów w znacznej mierze odbije się również na mieszkańcach. Jeżeli można by ująć to procentowo, myślę, że ten rok zamknie się wzrostem powyżej dwudziestu procent, tak średnio biorąc. Staramy się tutaj zachowywać spokój, nie panikować, i jak najlepiej to skalkulować, aby nie przesadzić, ale jednak właściwie oszacować te wartości, które są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania spółdzielni.
Funkcjonowania niestety coraz droższego. Wystarczy przypomnieć, że na początku stycznia PEC poinformował jej zarząd o podniesieniu opłat zmiennych za ciepło o 25 proc. Warto mieć jednak na uwadze, że pobierane przez SMLW zaliczki wzrosną nieco mniej. A poza tym dla każdego z budynków są one naliczane indywidualnie. – Określając te stawki, musimy uwzględnić, że ten zapowiadany, pięcioprocentowy VAT jest tylko do lipca i tak naprawdę nie wiemy, co będzie dalej. My musimy szukać rozwiązań na cały bieżący rok, żeby nie zmieniać opłat co miesiąc czy co dwa miesiące. Staramy się to robić możliwie szybko i szczegóły powinny być znane na początku marca – mówił w pierwszych dniach lutego ekonomiczny szef SMLW.
Jedno w ciemno można zakładać już teraz: wzrost cen nośników energii raczej nie jest przejściowy i trudno go będzie nie zauważyć. – Co prawda są różne pomysły rządzących na obniżki, wynikające na przykład z tego, żeby inne taryfy zastosować dla gospodarstw domowych, a inne dla przedsiębiorców. Jest wiele rozwiązań, które jeszcze budzą wątpliwości – mówię na przykład o elementach związanych z prowadzeniem w niektórych budynkach działalności gospodarczej. Jesteśmy na etapie wyjaśniania tego, składamy wymagane oświadczenia, choćby do PGNiG, rozmawiamy z naszym Przedsiębiorstwem Energetyki Cieplnej. Tych elementów jest bardzo dużo, ale jakieś wzrosty niewątpliwie będą.
Mają też one związek z ustawowym zwiększeniem najniższego wynagrodzenia. To zaś bezpośrednio rzutuje na koszty współpracy spółdzielni z podwykonawcami. – Firmy, które nas obsługują, występują do nas o podniesienie stawek, jakie mają w umowach, ze względu na to, że swoim pracownikom też mają płacić więcej. Generalnie jest na rynku duża presja płacowa wynikająca ze wzrostów inflacyjnych. Na ile wdrażanie tarczy antyinflacyjnej spowoduje, że warunki pozostaną w miarę rozsądne, tego na dzień dzisiejszy jeszcze nie wiemy – mówi Marek Petrykowski. Takich czy innych niewiadomych jest i jeszcze długo będzie całe mnóstwo. Bo do gospodarczej oraz politycznej stabilizacji jest współczesnemu światu daleko. A od kilku dni nawet bardzo daleko.