Kiedy do Legionowa zaczęli przybywać wojenni uchodźcy z Ukrainy, stało się jasne, że będzie to wyzwanie także dla lokalnej oświaty. Dlatego jej sternicy zawczasu wzięli sprawy w swoje ręce i razem z dyrektorami wybranych placówek postarali się mu sprostać. Na razie wszystko wskazuje na to, że z dobrym skutkiem.
Jak na generalny cykl funkcjonowania oświaty, wszystko potoczyło się błyskawicznie. A co najważniejsze, we właściwym kierunku. – Już na początku tygodnia w naszych szkołach było ponad 200 dzieci uchodźców z Ukrainy. Trafiły one zarówno do klas ogólnych, jak i do oddziałów przygotowawczych, składających się tylko z Ukraińców. Przebywają w nich dzieci, które mają problem w komunikacji, nie znają naszego języka. Dlatego najpierw trzeba je zintegrować ze środowiskiem szkolnym, nauczyć języka polskiego, aby mogły – jeżeli taka będzie wola ich rodziców – kontynuować później naukę w klasach ogólnych – mówi Piotr Zadrożny, zastępca prezydenta Legionowa. Po czym zapewnia: – Naszym celem jest to, aby dzieci czuły się dobrze, były zaopiekowane. A kolejnym etapem będzie już taka tradycyjna, normalna edukacja.
Najbardziej oblegany przez ukraińskich rodziców jest póki co Zespół Szkolno-Przedszkolny na 2 przy ul. Jagiellońskiej. Zdaniem zastępcy prezydenta po części wynika to z bliskości osiedli domów jednorodzinnych, gdzie wielu uchodźców znalazło w Legionowie schronienie. Tak czy inaczej, „dwójka” zaliczyła ten sprawdzian na szóstkę. – W tej chwili w naszej szkole mamy 98 ukraińskich dzieci, z czego 21 w grupie przedszkolnej, która znajduje się w budynku naszego przedszkola, gdzie utworzyliśmy specjalny oddział. Natomiast w szkole powstały cztery oddziały przygotowawcze: jeden dla dzieci z klas drugich i trzecich, dwa dla dzieci z klas czwartych i szóstych oraz jeden oddział dla siódmo- i ósmoklasistów. Dzieci będą się w nich uczyły przede wszystkim języka polskiego, ale także poznawały wszystkie te przedmioty, które są w naszej polskiej ramówce, czyli matematykę, w starszych klasach – fizykę, przyrodę czy geografię – informuje Dorota Kuchta, dyr. Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 2 w Legionowie.
Co istotne, dydaktyczni pracownicy „dwójki” otrzymali cenne pedagogiczne wsparcie. – Naszych polskich nauczycieli wspomagają też nauczyciele ukraińscy. Do tej pory pracowali oni u nas jako wolontariusze, a w tej chwili – kiedy wszystko jest już dopięte organizacyjnie i kiedy te osoby mają przyznane numery PESEL – możemy je zatrudnić jako nauczycieli bądź jako pomoce nauczyciela. Wszystkie te osoby posługują się oczywiście językiem ukraińskim, ale również, w wystarczającym zakresie, językiem polskim – zapewnia dyrektorka. – Jeśli zaś chodzi o kontakty pomiędzy polskimi i ukraińskimi dziećmi, one są naprawdę świetne. Dzieci szybko nawiązały nić porozumienia, bardzo szybko powstały przyjaźnie. Mimo że teraz ukraińscy uczniowie są w oddzielnych klasach, to te przyjaźnie trwają. Dzieci się odwiedzają, chodzą wspólnie na wycieczki, tak więc myślę, że te przyjaźnie pozostaną często już na zawsze.
Pod koniec ubiegłego tygodnia przedstawiciele urzędu miasta na miejscu przyjrzeli się warunkom, w jakich odbywają naukę ukraińskie dzieci. Chcieli też bezpośrednio od nich usłyszeć, jak oceniają swoją nową szkołę i możliwości, które im w niej stworzono. A oceniają bardzo wysoko. To dobrze, bo w ratuszu liczą się z tym, że liczba goszczących w mieście Ukraińców wzrośnie i zdobyte już doświadczenia mogą się jeszcze przydać. – W związku z tym będziemy tworzyć kolejne oddziały przygotowawcze. Najszybciej powstanie on w Szkole Podstawowej nr 1, bo do niej też jest sporo zgłoszeń. I jeżeli zaistnieje taka potrzeba, bo na razie tych dzieci jest wielokrotnie mnie, niż się spodziewaliśmy, to oczywiście w każdej naszej szkole takie oddziały powstaną – deklaruje Piotr Zadrożny.
Pod względem formalnym nie będzie z tym żadnego problemu. Można też raczej być spokojnym o reakcję szkolnej społeczności. W przypadku legionowskiej „dwójki” była ona w każdym razie wzorowa. Dyrektorka placówki podkreśla ogromną rolę nauczycieli i rodziców, którzy z otwartymi ramionami przyjęli Ukraińców w swoich domach. W pierwszych dniach pomogli też sfinansować koszty ich żywienia. – Ale nie tylko oni mają wielkie serca. Dzięki między innymi firmie Info-System, dzięki firmie Skanska, dzięki jednej z naszych mam, która też przekazała od swojej firmy dużą kwotę pieniędzy, byliśmy w stanie zakupić dla wszystkich dzieci pełne wyprawki, razem z plecakami, ufundować obiady, sfinansować koszty wycieczek integracyjnych. Wszystkim tym osobom i firmom jesteśmy bardzo wdzięczni, dlatego że to też pozwoliło dzieciom poczuć się u nas bezpiecznie – podkreśla dyr. Dorota Kuchta. A w ich sytuacji to ponad wszelką wątpliwość potrzeba teraz najważniejsza.