Chociaż kilka dni wcześniej sromotnie z łodziankami przegrały, dla wszystkich – włącznie z samą drużyną – było jasne, że są one dla IŁ Capital Legionovii do „ugryzienia”. Zwłaszcza u siebie, przy akompaniamencie setek gardeł oczekujących zwycięstwa kibiców. I rzeczywiście, były. Oprócz szczęścia, gospodyniom zabrakło jednak chłodnych głów, no i pomysłu na to, jak realizowaną przez „budowlanki” taktykę zburzyć.
Po niedzielnym, przegranym na wyjeździe 0:3 meczu z Grot Budowlanymi Łódź zawodniczki oraz sztab trenerski IŁ Capital Legionovii mieli o czym myśleć. W niczym nie przypominała ona zespołu, który tydzień wcześniej gładko pokonał łodzianki, nie zostawiając im żadnych złudzeń. Dlatego drużyna musiała zrobić wszystko, aby w trzecim i ostatnim pojedynku sobie o tym przypomniała. Oprócz perspektywy awansu zawodniczki z Legionowa mógł (i powinien) też w czwartek (14 kwietnia) napędzać okrągły jubileusz. Dokładnie dekadę wcześniej awansowała ona bowiem do najwyższej klasy rozgrywkowej, wypadało więc godnie to uczcić.
Zaczęło się po myśli miejscowych fanów siatkówki. Ich drużyna od początku objęła prowadzenie i było widać, że zarówno energii, jak i chęci do gry ma więcej niż przed kilkoma dniami. Swe akcje kończyła szybko i pewnie, dobrze funkcjonowała też obrona. Jednak łodzianki też robiły swoje, dzięki czemu dogoniły Novianki i same wyszły na prowadzenie 6:5. Zanosiło się na twardy, zacięty i niewykluczone, że także długi bój. W połowie inauguracyjnego seta miejscowe siatkarki przegrywały 10:13, więc chcąc dobrze zacząć mecz, musiały szybko dopaść rozpędzające się łodzianki. Z pewnością byłoby to łatwiejsze, gdyby nie trudna do zatrzymania Ana Cleger, która najczęściej – raz siłą, raz sprytem – przedzierała się przez blok legionowianek. Gdy zrobiło się 12:16, trener Chiappini postanowił wziąć pierwszy czas. Dwa stracone punkty później zrobił to ponownie. Ewidentnie w ataku jego zespołu coś się zacięło i wiele wskazywało na to, że za chwilę pierwsza partia będzie już nie do uratowania. Szalona pogoń zrobiła jednak swoje i w końcówce Novianki odrobiły kilka „oczek”, wychodząc na 20:22. Niestety za chwilę przytrafił im się autowy serwis, przez co z remisu nic nie wyszło. Choć trudno było gospodyniom odmówić ambicji, po obronieniu dwóch setboli, obfitującego w emocje otwierającego seta przegrały 23:25.
Drugiego IŁ Capital Legionovia zaczęła o wiele lepiej. Szybko wyszła na 6:3, tyle że cztery kolejne punkty zdobyły łodzianki. Powtórzyła się historia z poprzedniej partii i obie drużyny wróciły do wyrównanej walki punkt za punkt. Jeśli miejscowe liczyły na zdominowanie „budowlanek”, musiały te kalkulacje porzucić i twardo bić się w każdej akcji. I tak właśnie robiły. Dzięki temu, kiedy wyszły na 16:15, to trener przyjezdnych poprosił o przerwę. Przy stanie po 17 „zrewanżował” mu się z kolei Alessandro Chiappini. Szykowała się kolejna zacięta końcówka. Lepiej weszły w nią łodzianki, odskakując na 22:19. Trener Chiappini od razu postanowił wybić je z rytmu, a zarazem natchnąć swoje zawodniczki do pościgu, bo nie takich opałów zdarzało im się już przecież wychodzić. Kłopot w tym, że dobrze dysponowane dziewczyny z Łodzi nie zamierzały tego mazowszankom ułatwiać. Nie zamierzały, ale… ułatwiły. Kilka złych przyjęć sprawiło, że Novianki, po ataku Olivii Różański, wyszły na 23:23. Ale za chwilę musiały bronić setbola. I obroniły, znów rękami Różański, która zatrzymała szarżującą Cleger. W kolejnej akcji to się już jednak nie udało i legionowianki znów musiały się bronić. Lecz tym razem bez powodzenia. Po beznadziejnym przyjęciu piłka nawet nie wróciła na stronę gości. Drugiego seta przyjezdne wygrały 26:24.
Meczowej tradycji stało się zadość i trzeciego seta znów lepiej otworzyły Novianki. Z tą różnicą, że szkoleniowiec ich rywalek już przy stanie 0:3 zdecydował się przemówić do drużyny. Ta oczywiście kolejny raz rzuciła się do pościgu i kolejny raz wyrównała na 6:6. A to nie był tego dnia dobry omen. Na szczęście następny punkt zdobyły gospodynie, co mogło zwiastować, że w trzecim secie jednak uda im się zmusić przeciwniczki do kapitulacji. Zwłaszcza że ewidentnie przytrafił im się przestój. Gdy Legionovia odskoczyła na 11:7, trener Maciej Biernat ponownie zarządził przerwę. Dobrze widział, że przewaga legionowianek to w dużej mierze efekt słabszej dyspozycji jego zawodniczek. Tak czy inaczej, miejscowe wciąż prowadziły kilkoma „oczkami” (14:11), lecz gdy z trzech zrobiło się jedno, prowadzący je Włoch z miejsca wziął czas. I dobrze, bo następną zagrywkę Grot zepsuł, zaś ta w wykonaniu Legionovii przyniosła jej punkt. Wreszcie kibice mogli mieć nadzieję, że ich ulubienice skończą seta zwycięsko i nie po boiskowym thrillerze. Trwała ona jednak krótko, do stanu 18:18. Gdy „budowlanki” wyrównały, trener Chiappini znów wziął czas. Tuż po nim jego dziewczyny wciąż utrzymywały skromną przewagę. Po autowym ataku Silvy 21:20 prowadziły jednak łodzianki. Wtedy, mając piłkę w powietrzu, Novianki popełniły juniorski błąd i de facto podarowały rywalkom 22 punkt. Gdy w kolejnej akcji Cleger minęła blok miejscowych okrzyk wściekłego Chiappiniego słyszało chyba pół Legionowa… Za chwilę zrobiło się 22:24 i jego drużyna stanęła pod ścianą. Pierwszego setbola, gdzie obie ekipy kilka razy mogły skończyć akcję, Novianki obroniły. Drugiego również. Tyle że za chwilę znów musiały bronić piłki meczowej. I niestety historia się jednak powtórzyła: trzecie rozdanie drużyna z Łodzi wygrała 26:24, a cały mecz 3:0.
Na pocieszenie zrozpaczonym po ostatnim gwizdku sędziego siatkarkom z Mazowsza zostało starcie o piąte miejsce. IŁ Capital Legionovia, na początek u siebie, zmierzy się w nim z E.Leclerc Moya Radomką Radom.
IŁ Capital Legionovia Legionowo – Grot Budowlani Łódź 0:3 (23:25, 24:26, 24:26)
IŁ Capital Legionovia: Grabka, Erkek, Gryka, Silva Franco, Różański, Tokarska, Lemańczyk (libero) oraz Damaske, Szczyrba, Stefanik.
Grot Budowlani: Łazowska, Fedusio, Lisiak, Cleger, Damaske, Centka, Łysiak (libero) oraz Kędziora, Górecka.
MVP: Monika Fedusio (Grot Budowlani).