W piątek (29 kwietnia), nie po raz pierwszy i zapewne nie ostatni, Legionowo stało się pępkiem kolarskiego świata. Tego dnia pod IŁ Capital Areną zebrali się bowiem uczestnicy ważnej imprezy w kalendarzu Międzynarodowej Federacji Kolarskiej. Wyścig pod nazwą Grand Prix Legionowo-Wieliszew-Nasielsk-Serock zainaugurował cykl czterech jednodniówek na Mazowszu, z udziałem 23 zawodowych ekip z Polski i zagranicy.
Za organizacją wyścigu stał były kolarz, a obecny mecenas i promotor tego sportu, Dariusz Banaszek. – To pierwsza edycja wyścigu UCI w Polsce. Tak jak powiedziałem na odprawie technicznej, mamy czerwoną kartkę polskiego kolarstwa – to najważniejsza impreza, zaczynamy sezon. Zaczynamy w Legionowie, bo Legionowo to serce Mazowsza, Mazowsze to serce Polski, a Polska to serce Europy. Cieszę się bardzo i chciałem serdecznie podziękować panu prezydentowi Smogorzewskiemu, bo to jest wspaniały człowiek, który od wielu lat nam pomaga. Bez takich ludzi, bez miasta Legionowo nie odbyłaby się taka impreza, która dzisiaj ściągnęła nam tu 140 kolarzy z całego świata – powiedział pełniący rolę dyrektora wyścigu Dariusz Banaszek.
Z perspektywy gospodarza miejskiego ratusza wspieranie sportu stanowi „oczywistą oczywistość”. Robi to nie od dzisiaj, tym chętniej, że przy tej okazji można też często wygrać dobre i pożyteczne kontakty z samorządowymi sąsiadami. – Na pewno cieszymy się, że wracamy do normalności, że tego typu imprezy mogą się odbywać na Mazowszu. To jest promocja, ale też integracja miasta i samorządu województwa. To on dzieli i realizuje różne programy, z których staramy się korzystać. Sport jest ważny, integracja i promocja są ważne, ale ważne są też dobre relacje z sąsiednimi samorządami. Wiele z nich wspomaga tą imprezę, szczególnie samorząd województwa mazowieckiego. Przy okazji tej imprezy możemy pielęgnować nasze relacje, a później możemy z nich korzystać przy realizacji innych projektów czy programów użytecznych i potrzebnych mieszkańcom Legionowa – podkreślił prezydent Roman Smogorzewski.
Co do kolarskich zawodowców, im potrzebne są sukcesy i przyznawane dla najlepszych zawodników punkty. Dlatego piątkowy wyścig, choć siłą rzeczy nie obrósł jeszcze prestiżem, każda ekipa potraktowała bardzo poważnie. – Ta impreza jest zarejestrowana w UCI, czyli Międzynarodowej Federacji Kolarskiej. Dziś kolarze mogą zdobyć ponad 120 punktów UCI, a to jest bardzo dużo. Ta impreza jest jedną z bardzo nielicznych w Polsce, można je policzyć na palcach jednej ręki, wyścigów UCI. Tym bardziej jestem szczęśliwy i dumny, że – jak powiedział pan prezydent – wracamy do normalności, na dodatek tutaj, na ziemi legionowskiej. To bardzo ważna impreza, o czym świadczą takie mocne, uczestniczące w nim ekipy – dodał Dariusz Banaszek.
Zaszczyt oficjalnego wypuszczenia ich na trasę, lub jak kto woli – funkcja honorowego startera, przypadła w udziale prezydentowi miasta. Tuż po jego sygnale peleton ruszył ulicami Legionowa na 142-kilometrowy maraton, aby robiąc dwie duże pętle, przez Wieliszew i Nasielsk dotrzeć do Serocka. Na metę, po zaciętej końcówce pierwszy wpadł Marceli Bogusławski z pełniącej rolę gospodarza ekipy HRE Mazowsze Serce Polski, sięgając po kolejne zwycięstwo w tym sezonie. Drugie miejsce zajął Patryk Stosz z Voster ATS Team, a trzeci finiszował Tobias Nolde z zespołu P&S Benotti. Przy okazji warto wspomnieć, że tuż po zawodowcach zmagania rozpoczęli też w Legionowie kolarscy seniorzy. Tyle że na o wiele krótszej, liczącej tylko 67 km trasie.
Zdaniem prezydenta Legionowa imprezy takie, jak ta piątkowa, to świetna forma popularyzacji sportu i rekreacji. Doskonale wpisująca się w działania miasta z myślą o cyklistach. – Od lat budujemy ścieżki rowerowe. Paliwa są coraz droższe, a jazda na rowerze to samo zdrowie. Taka promocja pewnych postaw wśród mieszkańców, też na podstawie imprez sportowych, jest niezwykle ważna. Jeszcze daleko nam do społeczeństw Holandii, Danii, Szwajcarii czy nawet Niemiec, jeżeli chodzi o wykorzystywanie rowerów do transportu. Tak więc promowanie wykorzystania tego typu środka transportu, jakim jest rower, na pewno nigdy za wiele – stwierdził Roman Smogorzewski. Nic dodać, nic ująć. Tylko wsiadać na rower i pedałować!