Piłkarze Legionovii nie wykorzystali szansy, jaka pojawiła się przed nimi po niespodziewanej porażce Polonii Warszawa z GKS Wikielec. Mimo że do przerwy prowadzili u siebie z Unią Skierniewice, to ostatecznie ten ważny mecz tylko zremisowali. Zamiast czterech, podopieczni trenera Michała Pirosa mają więc teraz jedynie dwa punkty przewagi nad swoim głównym rywalem na drodze do II ligi. Losy awansu być może rozstrzygną się już w najbliższą sobotę (11 czerwca) w bezpośrednim starciu obu drużyn.
Na boisko gracze Legionovii wyszli mocno zmotywowani tym, aby wywalczyć pełną pulę punktów. Tuż po pierwszym gwizdku sędziego rzucili się na gości ze Skierniewic. Po około 20 minutach spotkania przewaga Legionovii była wręcz miażdżąca, a Unia ofensywnie praktycznie nie istniała. Mimo stwarzania niemal ciągłego zagrożenia pod bramką gości, u legionowian mocno jednak kulała skuteczność. Ewidentnie brakowało kogoś, kto potrafiłby wykończyć akcje ofensywne Novii. Inna sprawa, że między słupkami bramki Unii świetnie spisywał się młody, bo zaledwie 18-letni bramkarz, Rafał Grocholski. Ale co ma wisieć… Dobra gra Legionovii w pierwsze połowie została nagrodzona w 40 minucie. Michał Bajdur świetnym podaniem obsłużył Bartosza Mroczka, a ten precyzyjnym strzałem na dalszy słupek nie dał szans bramkarzowi gości i zdobył gola na 1:0.
Na drugą połowę legionowianie wyszli niestety jakby trochę rozkojarzeni. Piłkarze zapewne już bowiem wiedzieli, że Polonia Warszawa przegrała 1:2 z GKS Wikielec i ewentualne zwycięstwo nad Unią da im na dwie kolejki przed końcem sezonu cztery punkty przewagi nad głównym rywalem w walce o awans. W ich grę wkradła się nerwowość. Popełniali też sporo indywidualnych błędów. W 48 minucie, po jednym z nich, zawodnik gości został sfaulowany w polu karnym, a sędzia bez zastanowienia wskazał na jedenasty metr. Rzut karny na bramkę wyrównującą zamienił Kamil Sabiłło.
Po stracie gola Legionovia znów ruszyła do ataku. Gdy w 53 minucie drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył kapitan gości Konrad Kowalczyk, mogło się wydawać, że kolejna bramka dla legionowian będzie kwestią czasu. Niestety, podopieczni trenera Pirosa nie umieli znaleźć sposobu na sforsowanie unijnych zasieków obronnych. Goście z kolei, pomimo gry w osłabieniu, potrafili groźnie skontrować. Po jednej z takich kontr defensor Novii Adam Waszkiewicz w 74 minucie musiał sfaulować wychodzącego sam na sam z bramkarzem zawodnika gości, przez co został ukarany czerwoną kartką. Kartonik w tym samym kolorze, tym razem za skrytykowanie decyzji arbitra, zobaczył też rezerwowy bramkarz Legionovii Paweł Błasznowski.
Po wyrównaniu stanu osobowego na boisku mecz zrobił się nieco bardziej otwarty. Jednak, co zrozumiałe, większą determinacją do strzelenia kolejnej bramki wykazywali się gospodarze. Kłopot w tym, że bramkarz Unii także i w drugiej połowie meczu utrzymał świetną formę. W kilku groźnych sytuacjach jego skuteczne interwencje uchroniły skierniewicki zespół przed stratą kolejnego gola. Sobotni mecz zakończył się więc remisem i podziałem punktów. To oznaczało, że przewaga Legionovii nad drugą w tabeli Polonią, owszem, wzrosła, lecz jedynie do dwóch oczek.
W najbliższą sobotę (11 czerwca) szykuje się mecz sezonu. O godzinie 19.11 legionowianie przy ulicy Konwiktorskiej zmierzą się z Czarnymi Koszulami. Ewentualne zwycięstwo gości na kolejkę przed końcem rozgrywek da im promocję do II ligi. Natomiast remis lub porażka przedłużą walkę o awans. Niezależnie od tego, w środę (15 czerwca) o godzinie 19.00 podopieczni trenera Pirosa zagrają na stadionie warszawskiego Hutnika mecz finałowy Mazowieckiego Pucharu Polski. Powalczą w nim o to trofeum z rezerwami Legii Warszawa.
Legionovia Legionowo – Unia Skierniewice 1:1 (1:0)
Bramki: Mroczek (40’) – Sabiłło (48’ kar.)
Legionovia: Krzywański – Waszkiewicz, Zaklika, Bajdur, Bujak, Wojdyga, Barański (Gołąb 65’), Mroczek, Sonnenberg (Pociecha 85’), Kaczorowski, Rymek (Gibas 77’).
Unia: Grocholski – Kowalczyk, Waśniowski (Nowak 63’), Gierach (Jasiński 84), Pryć (Kosior 46’), Sabiłło, Niedzielski, Winkler, Kmiecik (Drabik 46’), Kacprzycki, Stępień.