Aż trudno w to uwierzyć! Legionovia Legionowo, która przez niemal cały sezon liderowała w tabeli grupy pierwszej III ligi, rozgrywki zakończyła ostatecznie na drugim miejscu, szanse na awans tracąc na rzecz Polonii Warszawa w przedostatniej kolejce. Podopiecznym trenera Michała Pirosa nie udało się również wywalczyć Mazowieckiego Pucharu Polski. Finał z rezerwami Legii Warszawa przegrali oni 0:1.
Puchar nie dla nas
Do finału Mazowieckiego Pucharu Polski Legionovia Legionowo przystąpiła trzy dni po ligowej porażce z Polonią Warszawa, która praktycznie przekreśliła jej szanse na awans do centralnego szczebla rozgrywek. Spotkanie rozegrano w środę (15 czerwca) na stadionie warszawskiego Hutnika. Mecz od samego początku był prowadzony w szybkim tempie. Obie drużyny były nastawione bardzo ofensywnie, co dało się zauważyć chociażby po liczbie stwarzanych przez nie sytuacji. W pierwszej połowie kibice bramek jednak nie widzieli. Zarówno Legionovia, jak i Legia miały bowiem problem ze skutecznością.
Po zmianie stron obraz meczu wiele się nie zmienił. Nadal była to gra akcja za akcję. W 59 minucie Legionovii udało się w końcu strzelić gola. Bramka nie została jednak uznana, bo sędzia dopatrzył się pozycji spalonej u jej strzelca, Konrada Zakliki. Natomiast dwie minuty później to legioniści mogli cieszyć się – tym razem z uznanej – bramki. Pawła Błesznowskiego pokonał Wiktor Kamiński. Tuż po niej Legionovia, nie mając już nic do stracenia, rzuciła się do odrabiania strat.
Od 75 minuty stało się to łatwiejsze, bo za zagranie piłki ręką drugą żółta, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył zawodnik Legii, Filip Rejczyk. Podopieczni trenera Pirosa zaczęli więc jeszcze mocniej atakować. Defensywa drużyny z Łazienkowskiej skutecznie odpierała jednak napór legionowian. Już w doliczonym czasie gry Legionovia mogła doprowadzić do wyrównania i do dogrywki, bowiem po kapitalnym podaniu od Michała Bajdura Grzegorz Wojdyga znalazł się sam przed pustą bramką. Niestety, fatalnie przestrzelił i piłka poszybowała nad poprzeczką. Dzięki temu kilka minut później legioniści mogli się już cieszyć ze zdobycia Mazowieckiego Pucharu Polski.
My wygraliśmy… Polonia też
W ostatniej kolejce trzecioligowego sezonu, rozgrywanej w sobotę (18 czerwca) przy Parkowej, Legionovia zmierzyła się z Błonianką Błonie. Gospodarze ciągle mieli jeszcze teoretyczną szansę na awans. Musiały zostać jednak spełnione dwa warunki: Legionovia swój mecz musiała wygrać, z kolei Polonia swojego wygrać nie mogła. Trzy minuty po pierwszym gwizdku sędziego (wszystkie mecze ostatniej kolejki były rozgrywane o tej samej godzinie – red.) nadzieja wróciła w serca legionowskich kibiców. Ze Szczuczyna dotarła bowiem informacja, że Wissa prowadzi z Polonią 1:0. Dziesięć minut później kwestia awansu znów się jednak skomplikowała. Po ładnej, szybkiej akcji, zakończonej celnym strzałem Szymona Śmiecińskiego, Błonianka wyszła na prowadzenie. Legionovia starała się odrabiać straty, jednak nie za dobrze jej to wychodziło. Przez większość czasu piłka była rozgrywana w środku pola, i to bardzo często do tyłu, a legionowianie rzadko bywali pod polem karnym gości. Podopieczni trenera Pirosa notowali też wiele niecelnych podań i strat. Tymczasem Polonia zdołała wyrównać, a pod sam koniec pierwszej połowy wyjść na prowadzenie. Wynik w Legionowie się natomiast nie zmieniał.
Po przerwie trener Michał Piros przeprowadził aż cztery zmiany i już kilka minut po wznowieniu gry mogło to przynieść efekt w postaci bramki wyrównującej. Niestety, również i tym razem legionowianie nie umieścić piłki w siatce. Udało się to dopiero w 62 minucie, a na listę strzelców wpisał się Bartosz Rymek. Błonianka nie zamierzała się jednak poddawać. Po jednej z kontr gości Konrad Zaklika był zmuszony sfaulować wychodzącego zdołali sam na sam zawodnika gości, za co został ukarany czerwoną kartką. Mimo gry w osłabianiu, już w doliczonym czasie gry Legionovia zdołała zdobyć zwycięską bramkę. Jej strzelcem był Artur Balicki. Jak można było się spodziewać, wiktoria nad Błonianką nic jednak legionowianom nie dała. Polonia Warszawa swój mecz z Wissą Szczuczyn wygrała 3:1 i to ona awansowała do drugiej ligi.
Na koniec warto wspomnieć, że emocje w ostatnim meczu sezonu nie skończyły się w Legionowie wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego. Po zakończeniu spotkania doszło bowiem do przepychanek między zawodnikami obu zespołów. Konsekwencją tej boiskowej awantury były czerwone kartki dla zawodnika Błonianki, Arkadiusza Niezgody oraz… masażysty Legionovii. I tak oto skończył się dla piłkarskiej Legionovii ostatni mecz sezonu 2021/2022 – sezonu na samym finiszu… skopanego.
Legia II Warszawa – Legionovia Legionowo 1:0 (0:0)
Bramki: 1:0 – Wiktor Kamiński 61′
Legia II: Trojanowski – Wnorowski, Noiszewski, Widejko, Kwiatkowski (90’ Jędrasik), Laskowski, Rejczyk, Skwierczyński (88. Pacek), Dzięgielewski (90′ Krajewski), Ciach (81. Majchrzak), Kamiński (77. Czajkowski).
Legionovia: Błesznowski – Kaczorowski, Bujak, Waszkiewicz, Barański (Wojdyga), Mroczek, Bajdur, Zaklika, Rymek (73’ Gibas), Sonnenberg (58’ Koziara), Balicki (82’ Gołąb).
Legionovia Legionowo – Blonianka Błonie 2:1 (0:1)
Bramki: Bartosz Rymek 62’, Artur Balicki 90’ – Szymon Śmieciński 13’
Legionovia: Krzywański – Kaczorowski, Gibas (46’ Balicki), Bujak (46’ Waszkiewicz), Barański (46’ Wojdyga), Sonnenberg (46’ Papazjan), Koziara (75’ Budek), Zaklika, Rymek, Mroczek, Gołąb.
Błonianka: Łysik – Zalewski, Skowron, Paliński, Brewczyński, Śmieciński, Szymczak, Niezgoda, Ćwik, Jarczak, Krawczyk.