Zanim 1 sierpnia wzięli udział w powstańczych uroczystościach, legionowscy radni spotkali się w sali konferencyjnej ratusza. Między innymi po to, aby dzięki jednej z uchwał pomóc Przedsiębiorstwu Energetyki Cieplnej zapewnić paliwo na sezon grzewczy. Jak było do przewidzenia, podczas dyskusji nad udzieleniem PEC-owi długoterminowej pożyczki z budżetu gminy nie raz i nie dwa zrobiło się gorąco.
Wprowadzając radnych w temat, prezes Marek Pawlak przypomniał, że ciepłownie już w marcu wskazywały na zbliżający się kryzys, apelując do rządu o podjęcie szybkich działań interwencyjnych mających zapewnić im dostawy węgla po gwarantowanych cenach. – Występowaliśmy także z taką obawą, że działania rządu zostaną ograniczone do zapewnienia węgla dużym przedsiębiorstwom państwowym, czyli spółkom Skarbu Państwa, i w istocie tak się stało. Gdzieś w tej strategii rządu zaopatrywania w węgiel naszego kraju przedsiębiorstwa ciepłownicze takie jak nasz PEC, a takich przedsiębiorstw jest około trzystu, nie zostały zupełnie uwzględnione – stwierdził szef PEC. W rezultacie wiele spółek już utraciło płynność finansową, a innym takie zagrożenie zagląda w oczy. A problemem dla całej branży są przecież nie tylko pieniądze. – Obecnie węgla dramatycznie brakuje. Ceny tego, który jest dostępny także są astronomiczne. (…) W zeszłym roku tona energetycznego miału drugiej kategorii wahała się między 300 a 400 zł, a obecnie jest to już około 1900 zł. Ja podaję ceny z oficjalnych aukcji organizowanych przez Polską Grupę Górniczą, aczkolwiek od paru tygodni tych aukcji już w ogóle nie ma, w związku z tym tego węgla z PGG ciepłownie też nie mogą kupić. Z gazem niestety sytuacja wygląda podobnie. Co prawda jeszcze jest na rynku, natomiast jego cena jest absolutnie niebotyczna. (…) Wskazuje to, że produkcja ciepła i energii z gazu w Polsce w zasadzie się kończy. Nasza kogeneracja działa jeszcze jako jedna z ostatnich w Polsce, ale niebawem wszystkie zostaną zamknięte. I to niestety wpływa na to, że ta dziura węglowa, która różnie jest szacowana, jeszcze się pogłębi.
Rząd mówi o kilku, a eksperci o kilkunastu milionach brakujących ton. Taka sytuacja sprawiła, że PEC nie zdołał, jak to wcześniej czynił, zakupić węgla parę miesięcy przed rozpoczęciem sezonu grzewczego. Intensywne poszukiwanie opału przyniosło jednak rezultaty. – Nam mimo wszystko udało się zakontraktować pewną część niezbędnego miału węglowego, problemem jest tylko to, że diametralnie zmieniły się także warunki rynkowe. Dzisiaj nikt nikomu nie sprzedaje węgla bez przedpłaty, bez wcześniejszej zapłaty. (…) Dzisiaj trzeba zapłacić za węgiel z góry, i to za całą dostawę. W związku z tym, jeżeli mówimy o 10 czy 20 tysiącach ton, to musimy mieć parędziesiąt milionów. Oczywiście żadne przedsiębiorstwo nie ma takich pieniędzy przygotowanych. My żyjemy z opłat miesięcznych od mieszkańców i nie jesteśmy w stanie takiej kwoty zgromadzić na teraz. Kompletnie zmieniły się warunki rynkowe i z tego wynika ta pożyczka – przypomniał prezes. Po czym podkreślił: – I proszę też pamiętać, że te 10 mln pożyczki absolutnie nie wystarczy na cały niezbędny węgiel, te 25 tysięcy ton, jakie potrzebujemy, tylko na pewną część, mniej niż połowę. Na resztę PEC będzie zbierał środki z wpłat od mieszkańców, wspólnot mieszkaniowych i spółdzielni. Po prostu musimy tą kwotę uzbierać.
Kiedy przewodniczący dał sygnał do rozpoczęcia w tym punkcie obrad dyskusji, najwięcej – tyle że uwag – uzbierał jeden z radnych lokalnej opozycji. – Teraz mówi pan o pożyczce. Nazwijmy rzeczy po imieniu: to jest, proszę państwa, taka kolejna podwyżka dla mieszkańców. Bo pan tutaj był uprzejmy wspomnieć, że kwotę tej pożyczki – państwo nie macie działalności dochodowej – po prostu pokryją ją mieszkańcy. (…) Teraz przyznał się pan, że pomysł z kogeneracją, na którą z tego, co pamiętam, nie wiem, ile państwo wydaliście, ale to też było kilkanaście milionów złotych. Czyli, szanowni państwo, w ciągu kilku lat, dosłownie, chcecie puścić z dymem 30 mln zł. Kosztem mieszkańców – powiedział Artur Pawłowski, radny z klubu Prawa i Sprawiedliwości.
Długą tyradę przedstawiciela opozycji jako pierwszy skomentował prezydent Legionowa. Przypominając zarazem radnym, o czym tego dnia muszą zdecydować. – Tak naprawdę nie rozmawiamy o pożyczce, tylko rozmawiamy o bezpieczeństwie energetycznym Polaków. Bo ja nie wierzę w zaklinanie rzeczywistości i nie słucham tych gadających głów w telewizji, że nam na pewno nie zabraknie. Na pewno to nie zabraknie, jak (węgiel – przyp. red.) będzie na placu. (…) Nie wiem, panie radny Pawłowski, dlaczego nie pójdzie pan do swojego kolegi partyjnego Jacka Sasina i nie powie: dlaczego energia elektryczna dla żłobka legionowskiego, dla przedszkola nr 1, 2, 3, 5, 6, 7 i tak dalej, zdrożała 1 stycznia tego roku, przed wojną, o 350 procent? (…) Dlaczego pan nie zada pytania swoim kolegom partyjnym, czemu ukradli mieszkańcom Legionowa 20 mln zł z udziału w Picie?
W trakcie emocjonalnej wymiany zdań wypłynęła też kwestia oprocentowania gminnej pożyczki dla PEC-u. Jak zapewnił prezes Pawlak, jest ono na tyle niskie, że nie powinno mieć wpływu na taryfy Przedsiębiorstwa. – Oprocentowanie niestety musi być wprowadzone ze względu na reguły dotyczące pomocy publicznej. Więc nieważne, czy bierzemy z banku komercyjnego, czy prosimy o to naszą gminę, to oprocentowanie i tak musiałoby być rynkowe. A ja szczerze uważam, że lepiej, aby te pieniądze przypadły na rzecz mojej gminy niż banku komercyjnego. W związku z tym w pierwszej kolejności wystąpiłem o pożyczkę do państwa – przyznał prezes PEC. A chwilę później jasno dał do zrozumienia, jak bardzo jest ona istotna. – O ile pożyczka, w jakimś minimalnym stopniu, wpływa na podwyżkę, to brak pożyczki nas zdewastuje. Będziemy musieli podnieść pewnie o 100 procent. I tylko tyle chciałem państwu powiedzieć. W podobnym tonie zaapelował też do radnych gospodarz ratusza. – Gdy gmina nie pożyczy, to zapewniam państwa, że każdy komercyjny bank, który widzi, analizuje sytuację na rynku energii, o ile pożyczy te pieniądze, to pożyczy je zdecydowanie drożej, bo musi skalkulować sobie ryzyka, niż pożyczy to gmina.
Ten oraz inne rzeczowe argumenty najwyraźniej do większości radnych dotarły. Włącznie z tymi, którzy wcześniej być może nie byli pewni swej decyzji. – Ja osobiście nie wyobrażam sobie tego, żeby tej jesieni, tej zimy i nadchodzącej wiosny w mieszkaniach i w domach naszych mieszkańców było zimno. Tak jak jestem sobie w stanie wyobrazić niższą temperaturę wody w kranie, tak nie jestem sobie w stanie wyobrazić tego, żeby to ciepło nie było dostarczone – powiedziała Agata Zaklika. Szef rady także sobie tego nie wyobrażał. Nawiązując do covidowej afery w resorcie zdrowia, podsumował całą dyskusję następująco. – Ja się martwię, panie prezesie, jedną rzeczą. Powiedział pan, że trzeba z góry zapłacić. Oby jak najmniej przypadków w Polsce wydarzyło się takich, jak przy zakupie respiratorów – dodał Ryszard Brański.
Po pozytywnym zaopiniowaniu projektu uchwały przez Komisję Budżetu i Finansów, tak samo postąpiła też większość radnych. Kiedy wreszcie doszło do głosowania, 18 było za, 1 przeciw, a dwóch wstrzymało się od głosu.