– Mam wielki honor i zaszczyt, dopóki nie lunie, rozpocząć to Letnie Granie i życzyć państwu wspaniałej, cudownej zabawy oraz niezapomnianych wrażeń artystycznych i kulinarnych – tymi mniej więcej słowami prezydent Roman Smogorzewski oficjalnie rozpoczął w poniedziałkowe popołudnie (15 sierpnia) Legionowskie Letnie Granie. A później liczyła się już głównie dobiegająca ze sceny muzyka…
Aby była jasność w kwestiach meteorologicznych, po chwili prezydent Legionowa – w rozmowie przed kamerą lokalnej telewizji LTV – zapewnił, że wszelkie opady atmosferyczne mają tego dnia zakaz przebywania i aktywności nad miastem. – Nie będzie padać! Zamówione, z księdzem uzgodnione, opłacone, więc nie będzie padać – żartował gospodarz ratusza. Tak czy inaczej, tego dnia burza rzeczywiście uszła imprezowiczom na sucho…
Padać nie, za to wpadać, w kontekście dźwięków, jak najbardziej. Wpadać, ma się rozumieć, mieszkańcom w ucho. Niezależnie od ich wieku oraz preferencji muzyczno rozrywkowych. – Chcemy dziś uczcić zarówno święto Wojska Polskiego, jak i rocznicę Cudu nad Wisłą, oraz przede wszystkim spędzić czas wspólnie z mieszkańcami. Stało się to właściwie już naszym miejskim zwyczajem, że 15 sierpnia spotykamy się i słuchamy dobrej muzyki. Natomiast chcemy też zaproponować coś dla młodszych mieszkańców, stąd też dmuchańce i teatrzyk dla dzieci, ale też występ iluzjonisty. Myślę, że dzisiaj każdy znajdzie coś dla siebie – mówiła Anna Szwarczewska, kierownik referatu kultury i współpracy Urzędu Miasta w Legionowie. A prezydent Roman Smogorzewski dodał: – Miasto przygotowało dla każdego coś miłego. Miasto, które z wojskiem od samego początku swego istnienia, poprzez nazwę, jest związane. Czasy są niebezpieczne, o wojsku trzeba pamiętać, wojsko trzeba propagować i jego zwycięstwa też. Są dziś atrakcje dla dzieci, jest gastronomia, jest także wielu artystów – i tych znanych na ogólnopolskiej scenie, ale też przede wszystkim tych naszych, lokalnych.
To właśnie oni jako pierwsi wzięli we władanie ustawioną w pobliżu IŁ Capital Areny scenę. Po występach dla dzieci przyszła pora na pokazanie wokalnego oraz instrumentalnego potencjału miasta i jego mieszkańców. Zadbali o to Angelika Gerłowska, młodzi rockmani dowodzeni przez gitarzystę Jakuba Oktabę, a także Filip Guntzel, który razem ze swoim trio zabrał słuchaczy w okolice starego dobrego bluesa.
Co prawda sama nazwa Legionowskie Letnie Granie długiego rodowodu nie posiada, ale jego idea – jak najbardziej. I tak oto, powoli i niepostrzeżenie, stało się ono jedną z miejscowych tradycji kulturalnych. – Wiele lat temu zapoczątkował ją grający dzisiaj Robert Szymański z cyklem koncertów rockowych. Później staraliśmy się tę tradycję podtrzymywać i proponować mieszkańcom miasta zarówno koncerty rockowe, ale też na przykłąd hip-hopowe. W tym roku jest troszkę eklektycznie, bowiem zobaczymy i usłyszymy Bryskę i Anię Dąbrowską, zatem będzie to bardziej pop, ale rockowe tradycje podtrzyma nasza rodzima Sexbomba – zapowiedziała Anna Szwarczewska.
Punkrockowa wizytówka miasta podtrzymała ową tradycję z radością, jaka zawsze towarzyszy jej podczas koncertów „na własnych śmieciach”. I to już, czego po zespole nie widać, od niemal czterech dekad. – Granie w Legionowie i granie poza Legionowem to są zupełnie dwa różne rodzaje koncertów. To całkiem inne imprezy. To tak, jakby ktoś mnie spytał, czy wolę grać na stadionach, czy w małych klubach? Oczywiście lubię i jedno, i drugie, ale zupełnie inaczej to traktuję. W Legionowie bardzo nam miło, jak możemy grać regularnie i bardzo sobie to cenimy. Jest to bardzo miła przygoda i w ogóle super. No i są to jedyne z koncertów, na które ja na przykład docieram na piechotę – śmiał się Robert Szymański, lider i wokalista Sexbomby.
Na piechotę, czyli podobnie jak zdecydowana większość uczestników poniedziałkowej imprezy. Tak jest po prostu wygodniej, przyjemniej – a mając na względzie korzystanie z rozlicznych atrakcji kulinarnych – także bardziej praktycznie i zdrowo. Gdy już Sexbomba rozgościła się na scenie, tuż pod nią zaroiło się od publiczności. A doświadczeni muzycy wykorzystali to w stu procentach. Dość wspomnieć, że przeboje legionowskiego bandu podśpiewywali sobie pod nosem nawet pilnujący porządku ochroniarze…
Organizatorów Letniego Grania duża frekwencja, rzecz jasna, bardzo ucieszyła. Nie zmienia to jednak faktu, że w sferze kulturalnej aktywności wszyscy Polacy, w tym także legionowianie, dopiero wychodzą z pandemicznego odrętwienia. – To nie jest tak, że od razu, jednego dnia człowiek wraca do starych przyzwyczajeń, jakichś tradycji. To jest pewien proces i trzeba się do tego przygotować, a ta oferta musi być coraz bardziej atrakcyjna, żeby ludzi oderwać od smartfonów czy sprzed telewizorów i zachęcić do współuczestniczenia w kulturalnym i rozrywkowym życiu miasta – uważa Roman Smogorzewski.
Zaszczyt i przyjemność bycia „importowanymi” gwiazdami legionowskiego koncertu przypadły w udziale, jako się rzekło, dwóm paniom. I młodziutka Bryska, i doświadczona Ania Dąbrowska bez trudu, a przy tym z wdziękiem udźwignęły oczekiwania słuchaczy. Wyostrzając zapewne ich apetyt na to, co Legionowskie Letnie Granie zaserwuje wszystkim w przyszłym roku.