Czekał, czekał, no i się doczekał. Po wielu miesiącach pandemicznej zwłoki Jan Bokszczanin, wybitny legionowski organista, pedagog oraz autor publikacji naukowych, otrzymał w tym roku z rąk Prezydenta RP akt nominacji na profesora. I teraz już w jego papierach wszystko gra!
Winę za mniej więcej dwuletnią pauzę na oczekiwanie, aż z pałacu prezydenckiego przyjdzie zaproszenie na „profesorską” uroczystość, ponosi oczywiście pandemia koronawirusa i związane z nią sanitarne zamieszanie. Wiadomo było jednak, że co się odwlecze, to nie uciecze. Więc w końcu także Jan Bokszczanin mógł w roli naukowca udać się do stolicy, aby przekroczyć progi najważniejszego budynku na Krakowskim Przedmieściu. – Samo spotkanie w pałacu można uznać za o tyle ciekawe, że byłem jedynym muzykiem spośród czterdziestu zaproszonych gości. Pozostali to lekarze. A co do przebiegu samej uroczystości, jej zasadniczym dla każdego z uczestników momentem był uścisk dłoni prezydenta Dudy, poparty wręczeniem przez niego odpowiedniego „papieru” świadczącego o mianowaniu na profesora. I to właściwie wszystko. Nie szły za tym, nad czym bardzo ubolewam, żadne apanaże finansowe – śmieje się Jan Bokszczanin.
Nie szły, lecz może jednak przyjdą…? Apanaże często potrafią bowiem iść w parze z zajmowaną funkcją lub posiadanym tytułem naukowym. A w tej kwestii legionowski organista wygrał już w swojej karierze całkiem sporo. Choć, jak zapewnia, działo się to niejako przy okazji ożywionej działalności artystycznej. – Nigdy nie byłem przywiązany do żadnych funkcji i tytułów. Generalnie uważam, że tytuł profesora w dziedzinie sztuki, muzyki, powstał bardziej na potrzeby kształcenia uniwersyteckiego. I ja to oczywiście rozumiem. Niemniej jest bardzo wielu profesorów od muzyki, którzy w ogóle nie grywają koncertów. A muzyk raczej powinien grać, bo to jest jego główne zadanie. No i uczyć, jeśli ma do tego niezbędne kwalifikacje. Zdobywane między innymi właśnie dzięki częstym występom czy nagraniom studyjnym – uważa Jan Bokszczanin. I trudno się z nim nie zgodzić. Bo jeśli profesor muzykiem jest tylko w teorii, trudno aby jego studenci potrafili później grać jak z nut…