Dyskusja o pieniądzach, jakie PEC pożyczył z legionowskiej kasy na zakup węgla, rozgrzała miejskich samorządowców do czerwoności. Dlatego postanowiliśmy wrócić do ich sierpniowej, nadzwyczajnej sesji, aby poruszyć wątki, które w pierwszej relacji się nie pojawiły. Te dotyczące zarówno samego Legionowa, jak też całego, drżącego przed nadchodzącą zimą kraju.
Drżącego, choć mając na względzie słowa prezesa legionowskiej ciepłowni, jeszcze na początku roku przynajmniej polski rząd zimy się nie lękał. Słowa skierowane do jednego z przedstawicieli lokalnej opozycji, który w miejskim ratuszu zdawał się poszukiwać winnego zamieszania z opałem. – Te pytania „dlaczego?” to powinien pan kierować do premiera swojego rządu, a nie do mnie. Nie ja odpowiadam za kryzys węglowy, nie ja odpowiadam za kryzys energetyczny, nie ja wyprowadziłem z tego kraju od stycznia 3,5 mln ton węgla z naszych kopalni do Czech i do innych krajów. Bo nie wiem, czy państwo wiecie, ale od stycznia tego roku mamy rekordowy eksport węgla – poinformował Marek Pawlak. Jego nakazany przez premiera import będzie już, rzecz jasna, kosztował kilka razy drożej. Wedle prezydenta miasta tego rodzaju niegospodarne posunięcia rządu sprawiły, że ceny energii zaczęły rosnąć na długo przed rosyjską inwazją na Ukrainę. – Te wcześniejsze podwyżki w dużej części były przez opłaty za certyfikaty CO2, które trafiły w większości do budżetu państwa i zostały zmarnowane. Pan radny Pawłowski mówi, że nie wyszła nam kogeneracja. A może pan wspomni, że były tzw. żółte certyfikaty i co roku, w związku z tym, że mamy kogenerację, do budżetu PEC-u wpływało 5 mln zł! A rząd PiS te proekologiczne rozwiązania – bo kogeneracja jest proekologiczna, gdyż stanowi efektywniejszy, chociaż droższy sposób wykorzystania nośnika energii, jakim jest gaz – jednego dnia, 1 stycznia, te 5 milionów dla PEC-u ukradł mieszkańcom Legionowa. I trzeba było to zrównoważyć.
Wspomniany wcześniej radny był innego zdania, winą za podwyżki obarczając raczej zarząd Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Wytykał mu również niedostateczne, w jego opinii, starania o pozyskiwanie energii ze źródeł odnawialnych. – To proszę po prostu policzyć, czy nie warto te 10 milionów (miejskiej pożyczki na zakup opału dla PEC – przyp. red.) zainwestować albo czy nie warto było tych pieniędzy zainwestować wcześniej. Natomiast ja tylko chciałem uświadomić dwie rzeczy. Pan, panie prezydencie Pawlak, niestety przez ten czas, kiedy jest pan prezesem PEC-u, nie zrobił wiele, żeby te źródła energii dywersyfikować – stwierdził Artur Pawłowski. Odpowiadając na ten zarzut, prezes PEC nawiązał m.in. do współpracy z jabłonowskim Centrum Badawczym Polskiej Akademii Nauk. Także w kontekście sugerowanej przez Artura Pawłowskiego energetycznej modernizacji spółdzielczych budynków wielorodzinnych. Zanim jednak doszedł do głosu, zabrał go szef ratusza. – Jak sobie pan wyobraża, że gmina miejska Legionowo w prywatne budynki – bo pan ma księgę wieczystą i jest pan właścicielem części nieruchomości – będzie panu zakładała albo solary, albo będzie panu zakładała pompę ciepła? – dociekał Roman Smogorzewski. A prezes Pawlak dodał: – Rzeczywiście, mamy dużo projektów naukowo-badawczych, w związku z tym dokładnie wiem, na czym ten Green Heat polega. Te pompy ciepła są głównie do indywidualnych domów niepodłączonych pod PEC, bo tylko to ma sens. Natomiast, ja nie wiem, pewnie dyrektor Sierzputowski chciał panu powiedzieć o promienistym układzie naszej sieci i o tym, że do takiego układu sieci ciepłowniczej niewskazane, wręcz destabilizujące jest włączanie źródeł zewnętrznych, poza centralnym. Nie ma takich technicznych możliwości. Finansowych i prawnych też nie ma, o czym powiedział pan prezydent. Poza tym ten cały projekt dotyczy domów indywidualnych.
Wywołana przez radnego Prawa i Sprawiedliwości energetyczna wymiana ciosów raz po raz przybierała bądź to lokalny, bądź ogólnokrajowy zasięg. – No przecież zablokowaliście energię wiatrową w Polsce na sześć lat. Przyjęliście takie prawo, że właściwie nigdzie nie można było postawić wiatraka. A poza tym, jak pan mówi o źródłach odnawialnych, to musi pan mieć świadomość, że nie ma takich źródeł odnawialnych, które w jednym miejscu, na obszarze 13 kilometrów kwadratowych tu się zmieszczą. Nie postawimy tutaj wiatraków, nie postawimy tutaj wielkich farm fotowoltaicznych. W tej rzeczywistości legionowskiej nie da się żadnymi źródłami odnawialnymi zbudować źródła centralnego, które dostarczy ciepło do siedemdziesięciu paru procent mieszkańców 50-tysięcznego miasta. Mówi pan o rzeczach jakichś zupełnie kosmicznych i nierealnych. Przynajmniej dzisiejsza nauka ich nie zna – powiedział Roman Smogorzewski.
Nauka nauką, ale wszystko i tak zaczyna się i kończy na pieniądzach. – Po prostu chciałbym, żeby mieszkańcy wiedzieli, że to oni zapłacą za tą pożyczkę. I to jest wszystko w temacie – odparł główny adresat tej uwagi. – Panie Arturze, niech się pan nie pogrąża – apelował przewodniczący rady miasta. A jego prezydent kontynuował… – Niech pan nie mówi nieprawdy, że mieszkańcy zapłacą za tą pożyczkę, ponieważ mam nadzieję, że Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej spłaci te pieniądze. Niech pan lepiej powie mieszkańcom Legionowa, że oni płacą za 1,3 miliarda złotych, które zostały utopione w Ostrołęce. Rozpoczętą tam budowę elektrowni robiło akurat PGE i wszystkie gminne obiekty – przedszkola, szkoły płacą teraz 350 procent więcej za energię. Płacimy za ten miliard trzysta milionów złotych i jakoś się pan tym nie martwi.
Martwią się za to krajowe ciepłownie, bo za kilka miesięcy może się okazać, że nie mają czym palić. Sądząc ze słów prezesa Marka Pawlaka, ta legionowska – również dzięki pożyczonym od miasta środkom – takich problemów uniknie. – Ja wiem, że dzisiaj te pieniądze i kwestia węgla jeszcze nas w jakiś sposób dzieli. Ale niestety mam wrażenie, że w zimę nie będzie ważne, za ile ten węgiel jest, tylko będziemy dzielić miasta w Polsce na te, które mają ogrzewanie i te, które ogrzewania nie mają. Ja robię wszystko, żeby w moim mieście, gdzie mieszkacie państwo, moja rodzina i wszyscy moi przyjaciele, taka sytuacja nie wystąpiła. Naprawdę, zima zmieni perspektywę nas wszystkich – wieszczył prezes Marek Pawlak. Chociaż w pełni lata trudno to sobie wyobrazić, już pod koniec roku te słowa mogą niestety okazać się prorocze.