Podobnie jak w latach ubiegłych, do ósmej edycji ogólnopolskiej Nocy Bibliotek załoga legionowskiej Poczytalni przystąpiła z daleką od wieczornej senności werwą. Inna sprawa, że i tym razem owa noc, głównie z uwagi na najmłodszych uczestników, nocą była właściwie tylko z nazwy. A do tego, co akurat uczestnicy bardzo sobie chwalili, nocą całkowicie dla nich bezsenną.
– W tym roku przebiega ona pod hasłem „To się musi powieść”, a więc nacisk jest położony z jednej strony na literaturę, ale także na współdziałanie, na lokalną społeczność. I w tym klimacie my się dosyć dobrze odnajdujemy, wpisuje się to też w projekt, który teraz realizujemy: „Biblioteka – dom inicjatyw”, gdzie ta społeczność jest w centrum. Dlatego sporo aktywności, które dzisiaj miały miejsce, jest z tym tematem jakoś powiązanych – mówi Ewa Kobylińska z Miejskiej Biblioteki Publicznej w Legionowie. Na pierwszy ogień poszło odsłonięcie ściennej tablicy sąsiedzkiej. Innymi słowy w pełni „analogowej” przestrzeni mającej służyć wymianie informacji. Później do akcji weszli mieszkańcy, wprowadzając do ogólnomiejskiego obrotu książki, rośliny i zabawki. – Każdy mógł przynieść swojego, coś, czego już nie używa, a następnie wziąć coś, co mu się przyda. Myślę, że wyszło to całkiem fajnie – ocenia bibliotekarka. Chętnych do takiej sąsiedzkiej wymiany było co niemiara. Tak samo jak dzieci biorących udział w przygotowanych przez organizatorów animacjach. Najmłodsi chętnie też sprawdzili się w grze terenowej na terenie mrocznej biblioteki. Jej celem było ponowne włączenie prądu, a droga do tego wiodła poprzez rozmaite zagadki i zadania. Wieczorne buszowanie z latarkami w dłoniach zakończyło się, rzecz jasna, sukcesem.
Kiedy dzieci rozglądały się z światłem, piętro wyżej pełnym blaskiem padało ono na dzieła artystów z Pracowni Sztuka Tworzenia. Ich wernisaż nosił tytuł „Mam oko na sztukę”. – Dzisiaj możemy oglądać prace młodzieży, tej młodszej i tej starszej, bo od piątego roku życia do… 67 lat. Prace bardzo się różnią, są wykonane rozmaitymi technikami: jest malarstwo, jest rysunek, są pastele – suche, olejne, więc naprawdę mamy tutaj duże zróżnicowanie. Są w bibliotece mali artyści, przychodzą też do szkoły, uczą się plastyki, rysują i dzięki temu praktycznie powstają już ilustracje do książek – zapewnia Edyta Modzelewska z Pracowni Sztuka Tworzenia. Powstają, jeśli nawet nie na papierze czy płótnie, to z pewnością w głowach czytelników. Jako narzędzia do rozbudzania wyobraźni książki są bowiem niezastąpione. – Kiedyś nawet robiłam takie konkursy na podstawie książek, które najpierw czytaliśmy, a później każdy musiał stworzyć do nich ilustrację. Wyszło to niesamowicie, bo dzieci mają naprawdę ogromną kreatywność i wyobraźnię.
Tak jak warto książki czytać, miło i pouczająco jest również o nich porozmawiać. Mając to na względzie, przy okazji Nocy Bibliotek ludzie z Poczytalni zaprosili mieszkańców na spotkanie organizacyjne klubu czytelniczego „Pogaduchy o książkach”. – Na razie są to same panie, ale mam nadzieję, że wraz z upływem czasu i rozwojem sytuacji dołączą do nas jacyś panowie. Wstępnie wymieniłyśmy się naszymi doświadczeniami z ostatnich lektur i powoli umawiamy się na kolejne spotkania. Liczę, że będą one miały miejsce raz w miesiącu, aby opowiedzieć sobie, co ostatnio udało się przeczytać i być może wybrać jakąś wspólną lekturę, którą chciałybyśmy w naszym gronie przeanalizować i omówić – zapowiada Ewa Kobylińska. A póki co sporo do omówienia mieli twórcy oraz mieszkańcy uczestniczący w bibliotecznych warsztatach kreatywnych. Niekoniecznie wprawdzie ściśle związanych z czytelnictwem, ale doskonale poszerzających wiedzę i myślowe horyzonty. A przecież głównie po to chadzało się dawniej i nadal przychodzi się do biblioteki. – Są tutaj lokalni artyści, którzy postanowili się podzielić swoim bezcennym zasobem, czyli wiedzą i umiejętnościami. Zaprezentują to, co potrafią najlepiej: makramę, szydełkowanie czy malowanie, a mieszkańcy będą mogli z tego skorzystać i czegoś nowego się nauczyć.
Gdy zapadł zmrok i przyszedł czas podsumowań, autorzy legionowskiej Nocy Bibliotek miała na twarzach słoneczne uśmiechy. Czemu też trudno się dziwić, bo znów udało im się ściągnąć do Poczytalni setki legionowian. Ściągnąć, czymś zainteresować, a w rezultacie zatrzymać na dłużej. – Myślę, że ta wymienialnia wyszła całkiem dobrze, bo ludzie mieli też okazję, żeby porozmawiać ze sobą, jakoś się zintegrować. Cieszymy się, bo całe to tło dotyczące ekologii, kwestii społecznych jest dla nas istotne. Chcemy od najmłodszych lat przekonywać ludzi, że nie warto wyrzucać wszystkiego, co nie jest nam już potrzebne; że może warto się wymienić. I dlatego też właśnie zabawki zostały włączone do tej akcji. Aby dzieci mogły się nauczyć, że nie muszą mieć wszystkiego na własność i mogą w jakiś sposób dzielić się z innymi swoimi zasobami. Myślę, że to było całkiem edukacyjne i przyjemne – uważa Ewa Kobylińska. Wypada tylko żałować, że do kolejnej Nocy Bibliotek zostało jeszcze tak wiele dni i… nocy.