Jak można zostać prezesem? Cóż, to zależy od ciała, którym dzięki posiadaniu tej funkcji pragnie się dowodzić. Jedno jest pewne: bywają szczęśliwcy otrzymujący ją po latach w uznaniu ich zasług, do tego z zaskoczenia. I w mgnieniu oka stają się wówczas jeszcze bardziej wpływowi…
Śmiało można zaryzykować twierdzenie, że na miano prezesa – ten prestiżowy dodatek przed nazwiskiem, bardzo sobie trzeba zasłużyć i mocno się o niego postarać. No, ewentualnie być członkiem partii, która akurat miała przyjemność wygrać parlamentarną elekcję… Ale z tego, co udało nam się zauważyć – i to na legionowskim (choć w tym przypadku podmokłym) gruncie – jest jeszcze inna droga do prezesury. Przypominająca nieco tę wiodącą do doktoratu honoris causa, bo także w jego posiadanie da się wejść z marszu, bez uprzednich osiągnięć naukowych. Mniej bowiem zależy od zabiegów obdarowanego, więcej zaś od chęci darczyńcy.
Potwierdziło się to w trakcie obchodów 25-lecia klubu pływackiego Delfin Legionowo. Obdarowanymi stali się w tym przypadku nasza słynna (M)Otylia Jędrzejczak tudzież nieco tylko mniej od niej znany prezydent Legionowa, natomiast zaszczytami sypnął klubowy zarząd. I to od razu dwoma. W ten oto sposób, podczas uroczystej gali w ratuszu, wspomniane persony zostały mianowane honorowymi prezesami Delfina. Fakt, zaocznie, lecz w niczym to przecież nie umniejsza ich rangi. Wypada jeno żałować, że przy tej okazji nikt nie zająknął się na temat ich nowych obowiązków. Bo honory honorami, ale każdy prezes coś robić przecież powinien. Inaczej prędzej czy później każą mu spływać. Chociaż, gdy popatrzeć na wspomniany wcześniej (pół)światek „wielkiej” polityki, wcale tak stać się nie musi. Będąc w naszym dryfującym kraju dobrze umocowanym do stołka, na pewno się nie zatonie.