Nie ma ludzi bez wad, państwa bez VAT tudzież innych haraczy też nie uświadczysz. Pod taką lub inną nazwą zawsze te czające się w cenach, trzymane na rządowym łańcuchu hydry są zamaskowane, zaś ich apetyt nie zna granic. Czy kupujesz dropsy, czy szukasz skupienia w publicznym klopie, one zawsze pokażą któryś ze swych łbów. Niby to logiczne: korzystasz, człeku, z dobrodziejstw obywatelskiego statusu, więc musisz zań płacić. Nie współczesny to zresztą wynalazek. Już pan Cyceron obrazowo stwierdził, iż podatki są sprężyną państwa. Innymi słowy, bulili nawet starożytni. Ba, robili to wszyscy, odkąd ludzkość uznała, że w kupie raźniej i z wędrownych plemion zaczęła przepoczwarzać się w narody. Problem pojawia się wtedy, gdy na owej sprężynie władza chce skakać zbyt wysoko. Jeszcze parę lat temu wydawało się, że do pazernej Szwecji (gdzie jednego roku fiskus chciał skroić pisarkę Astrid Lindgren ze… 103 proc. jej dochodów) nam daleko. Stopniowo jednak również nad Wisłą premier i spółka zaczęli z łupieniem przeginać, goniąc swego skandynawskiego idola z prędkością podrasowanego volvo Jamesa Bonda.
Na nowy roku rządowa Błąd Ekipa przygotowała kilka podatkowych premier, dzięki którym wyciągnie nam z kieszeni jeszcze więcej kasy. A że sprzyja tym doliniarskim trikom wojenny zamęt, zapewne położymy uszy po sobie i pokornie damy się łupić. No bo co: mamy nie jeść albo żyć bez ogrzewania czy prądu…? I tak oto wkrótce każdy poczuje się niczym kierowca. Oni przecież zawsze pierwsi bulą za wszelkie kryzysy. Ich liczba daje pewność skutecznej reanimacji budżetu, a – w odróżnieniu choćby od górników – mały stopień szoferskiej solidarności gwarantuje, że pod sejmem nie zapłoną opony. Zmotoryzowanym są one akurat potrzebne… Ponieważ oprócz aut paliwo napędza też ceny wielu innych produktów, patriotami bywamy nie tylko pod dystrybutorem, lecz za każdym razem, gdy chcemy nabyć coś drogą kupna. To na wypadek, gdyby z powszechnego propaństwowego zrywu chcieli się wyłamać np. rowerzyści. A co będzie, jeśli ktoś jednak z konsumpcji demonstracyjnie zrezygnuje? Cóż, niepoVATowana strata.