Policzyć w dzisiejszych czasach da się prawie wszystko. Prawie, bo na przykład dokładne odzwierciedlenie w liczbach lokalnej demografii jest właściwie niemożliwe. Ale nawet bez tego wiadomo, że z przyrostem naturalnym nie jest w Legionowie najlepiej. O ile, rzecz jasna, w ogóle można w jego przypadku użyć słowa „przyrost”…
Odkąd w miasta zniknęła funkcjonująca w nim przez wiele lat porodówka, rodowitych legionowian – tych, którzy z różnych przyczyn urodzili się na miejscu, praktycznie nie przybywa. Rośnie jednak, za sprawą narodzin w okolicznych szpitalach oraz izbach porodowych, liczba jego nowych mieszkańców. I dla starzejącego się społeczeństwa to oczywiście bardzo dobrze. Nawet jeśli część rodziców tych maluchów trafiło do Legionowa w efekcie tak zwanego dogęszczania…
Kłopot w tym, że z legionowskiego ratusza płyną niepokojące dane dotyczące liczby odnotowanych zgonów. O ile w 2021 roku zmarło 345 kobiet i 386 mieszkających w Legionowie mężczyzn, to rok później było ich już, odpowiednio, 503 i 479! Oznacza to wzrost aż o 251 zgonów, co w skali całej, około 50-tysięcznej populacji mieszkańców jest już liczbą znaczącą. Jeśli chodzi o przyczyny, oficjalne informacje są ze zrozumiałych względów niedostępne. Można jedynie przypuszczać, że na powyższych danych zaważyła pandemia koronawirusa, a także związany z nią ograniczony dostęp do służby zdrowia. Przypuszczać i mieć nadzieję, że szybko ten trend się odwróci. Biorąc jednak pod uwagę spadającą w Legionowie we wspomnianych latach liczbę ślubów (224 do 196) oraz rosnąca liczbę rozwodów (107 do 112) wydaje się to niestety optymizm oparty na wyjątkowo kruchych podstawach.