Obraz wyłaniający się z policyjnych statystyk dotyczących powiatu jednych uspokaja, innych zaczyna niepokoić. Fakty są w każdym razie takie, że nie wszystkie dane rosną, ewentualnie spadają, tak szybko, jak funkcjonariusze oraz mieszkańcy by sobie tego życzyli. Tak przynajmniej wynika z dorocznego sprawozdania o stanie bezpieczeństwa powiatu, które w lutym przedstawił radnym Komendant Powiatowy Policji.
Obawy wielu osób budzą zwłaszcza rozboje, kradzieże i kradzieże z włamaniem. Nadkom. Krzysztof Pijanowski nie ukrywał, że ich liczba w ubiegłym roku zauważalnie wzrosła. – Włamania i rozboje to tak naprawdę trochę nasza bolączka, ale cały czas nad tym pracujemy. Mam nadzieję, że w 2023 roku uda nam się zmniejszyć tę dynamikę, przy takiej dosyć dobrej wykrywalności, bo przy włamaniach to 56 procent. Prawie wszystkie wskaźniki wykrywalności były lepsze niż w 2021 roku – poinformował nadkom. Pijanowski, komendant powiatowy policji w Legionowie. Jeśli chodzi o liczbowe konkrety, przez cały ubiegły rok mieszkańcom powiatu skradziono 74 samochody, a 214 razy odwiedzili ich włamywacze. Analizując przyczyny tego typu zdarzeń, komendant wskazał między innymi na postępujące zubożenie społeczeństwa. – Ale też napływ dużej ilości uchodźców z Ukrainy i coraz większej grupy przybyszów z Gruzji. Jeśli zatrzymujemy sprawców, to w większości tych naszych, można powiedzieć, sąsiadów.
Jedno jest pewne: rozbój czy też włamanie to jedne z bardziej traumatycznych przeżyć, jakie obywatela mogą spotkać. Trudno się więc samorządowcom dziwić, że mocno domagają się o wiele bardziej stanowczej i skuteczniejszej reakcji mundurowych. – Nie dość, że rośnie ilość tych włamań, to one są coraz bardziej śmiałe. Kiedyś włamanie było wtedy, kiedy dom był opuszczony, kiedy nikogo nie było. W tej chwili coraz częściej zdarza się, że próby włamania są dokonywane w momencie, kiedy są tam domownicy. To może skończyć się nie tylko włamaniem, ale czymś dużo groźniejszym. I w związku z tym przeciwdziałanie jest w tej chwili bardzo istotne – stwierdził Mirosław Kado, wiceprzewodniczący rady powiatu. W tej kwestii i radni, i stróże prawa się oczywiście zgadzają. Jak zapewnił szef powiatowej policji, jego doświadczeni ludzie stale trzymają rękę na pulsie. – Jeżeli wchodzi nam gdzieś, na pewien teren jakaś grupa, to tam działamy i tam ich łapiemy. Ale oczywiście sprawcy też są mądrzy i przenoszą się gdzie indziej. Jednak za każdym razem działamy i staramy się to ukrócić.
Gorzej, w opinii kilku radnych, wygląda sytuacja z wpływem policji na kierowców motocykli. Zwłaszcza tych, którzy lubią sprawdzać maksymalne możliwości swoich maszyn. – Co z szalejącymi motocyklami? Są zagrożeniem nie tylko ze względu na prędkość, ale i ze względu na huk, który po sobie zostawiają. Jak ma się w pobliżu dom, na przykład przy ulicy Jana Kazimierza w Nieporęcie, to naprawdę trudno wytrzymać, szczególnie w weekendy – skarżył się radny Wiesław Smoczyński. Problem, rzecz jasna, dotyczy również Legionowa. – Chodzi o dwie ulice, między innymi Sobieskiego. Ja nie wiem, jakim cudem się tam tak rozpędzają, bo jest tam rondo, światła, kolejne światła, ale naprawdę uwierzcie mi państwo, nawet na jednym kole jeżdżą. I ulica Warszawska do Jabłonny – tam to jest już jakiś wyścig. Aż się dziwię, bo tam są też przecież kamery, że nie udało się do tej pory tych motocyklistów powstrzymać – dodała Agnieszka Borkowska.
Odpowiadając radnym, nadkom. Pijanowski wspomniał o karaniu kierowców jednośladów mandatami. Obiecał też zintensyfikowanie innych działań dyscyplinujących kierowców „ścigaczy”. Wątpiących tym jednak nie uspokoił. – Nie ma szansy, żebyśmy my postępowali w ten sposób, że jedzie motocykle z prędkością światła, a my wtedy dzwonimy. Bo wiadomo, że państwo go nie złapiecie – podsumował starosta Sylwester Sokolnicki. Tak czy inaczej, komendant zachęcił radnych oraz mieszkańców do nanoszenia tego rodzaju przypadków na Krajową Mapę Zagrożeń. I wytłumaczył, czemu to takie istotne. – My jesteśmy wręcz zobowiązani przynajmniej kilka razy wysłać tam patrol i sprawdzić, czy coś takiego się dzieje, czy nie. Dodatkowo też zachęcam, jeżeli to jest nagminne – bo rozumiecie państwo, że wszędzie nie możemy być – do informowania dyżurnego, także na telefon alarmowy, i na pewno tam policja się pojawi – zapewnił Krzysztof Pijanowski.
Tyle, jeżeli chodzi o deklaracje. Jakie okażą się fakty, będzie można sprawdzić za rok, w kolejnym sprawozdaniu z działalności powiatowych policjantów.