Mogłoby się wydawać, że obiektowi tak neutralnemu, jak kultowa w pewnych kręgach altana w legionowskim Parku Solidarności, karne usunięcie z niego nie grozi. A jednak przeszła ona właśnie do historii. Głównie przez to, że jednym mieszkańcom nie podobało się to, że… spodobała się ona drugim.
Ustronna kameralność położonego za ratuszem parku od lat przyciąga tam, i to przez cały rok, mnóstwo legionowian. Głównie rodziców z dziećmi, korzystających z ustronnego placu zabaw, oraz młodzież, która na miejsce zbiórek wybrała wspomnianą już okazałą parkową altanę. A ponieważ owe zbiórki zdarzały się tam często, a ich uczestnicy bynajmniej nie składali ślubów milczenia, było tylko kwestią czasu, kiedy dobiegający stamtąd hałas zacznie komuś przeszkadzać. No i zaczął. Jak łatwo się domyślić, tzw. okolicznym mieszkańcom.
Reakcja na ich taśmowo słane do urzędników protesty była tyleż szybka, co bezkompromisowa: zamiast uciszać młodych ludzi, postanowiono jednym sprawnym cięciem pozbawić ich parkowego dachu nad głową. I altana została zdemontowana. „Jest to odpowiedź na liczne wnioski mieszkańców, którzy informowali, iż w jej pobliżu dochodziło do zakłócania ciszy nocnej i porządku publicznego przez młodych, często niepełnoletnich mieszkańców. Obecnie trwają analizy, czy altana po 15 latach funkcjonowania nadal nadaje się do bezpiecznego użytkowania. Jeśli tak, zostanie ona przeniesiona na teren jednego z przedszkoli miejskich” – głosi towarzyszący altankowej eksmisji komunikat, zamieszczony na stronie internetowej urzędu miasta.
Cóż, wypada się tylko cieszyć, że „okolicznym mieszkańcom” nie przeszkadza np. sąsiedztwo legionowskiej Areny…