Takiej imprezy na sportowo-rekreacyjnym placu przy ul. Siwińskiego nie było jeszcze nigdy. We wtorek (8 sierpnia), razem ze swoją polityczną ekipą, odwiedził Legionowo przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. A w ślad za nim tłumy jego zwolenników, pragnących na żywo usłyszeć z ust lidera opozycji dobrą polityczną nowinę.
Z okazji wizyty krążącej po kraju POlitycznej karawany w ciągu kilku godzin w sercu osiedla Sobieskiego wyrosło małe kampanijne miasteczko, czy raczej multimedialne studio telewizyjne pod chmurką. Na długo przez rozpoczęciem wiecu ciągnęły doń tłumy mieszkańców. A wśród nich lokalni działacze Platformy, dla których te odwiedziny stanowiły wyraz docenienia ich partyjnej harówki. – Jest to wizyta ad hoc, nieplanowana. Nie jest to też pełna konwencja, a raczej forma wiecu. Nie przewidujemy pytań, będą tylko wystąpienia. Pogoda dopisała, cieszymy się z tego – nie ukrywał Ryszard Brański, przewodniczący Koła PO w Legionowie. Traf chciał, że data legionowskiego wiecu zbiegła się w czasie z ważnymi decyzjami rządu oraz prezydenta kraju. Ważnymi i od dawna oczekiwanymi. – To dość ciekawa chwila, ponieważ został odwołany minister zdrowia, a prezydent już oficjalnie ogłosił termin wyborów parlamentarnych. Mam nadzieję, że usłyszymy od przewodniczącego coś na ten temat. Liczymy, że usłyszymy też jakieś pozytywne informacje. No i kierunki działania, bo tego potrzebujemy.
Nadzieje szefa miejskich struktur PO zostały spełnione. Zaraz po tym, jak przy gromkich owacjach Donald Tusk wkroczył na scenę i wszyscy a capella odśpiewali polski hymn, przewodniczący odniósł się do zmian w resorcie zdrowia. – Wystarczyła ich świadomość, że tysiące z was będą tu dzisiaj w Legionowie, żeby oni poczuli się zmuszeni do odwołania tego szkodnika. To znaczy, że mamy siłę sprawczą, jeszcze zanim doszło do wyborów. To znaczy, że boją się. Boją się was, boją się prawdy, boją się takiego autentycznego gniewu ludu – stwierdził Tusk. A gniewać się ów lud, zdaniem lidera opozycji, naprawdę ma za co. – Polki, Polacy nawet nie są w stanie nadążyć za tym potokiem, za tą lawiną decyzji, propozycji, prowokacji, których celem tak na końcu jest zniewolenie każdej z was i każdego z was. Te wybory są naprawdę o tym, czy będziemy wolni, czy będziemy niezależni, czy będziemy mieli poczucie bezpieczeństwa we własnym życiu, prywatnym i osobistym, czy też będziemy w ich garści, czy to oni będą kontrolować, monitorować każdą minutę, każdą godzinę waszego życia, każdą waszą złotówkę.
Na okoliczność podanej przez prezydenta RP daty wyborów Donald Tusk szybko wymyślił hasło, które zwolennikom opozycji bardzo przypadło do gustu: „Października piętnastego pogonimy Kaczyńskiego”. A co, jeżeli ten plan wypali, stanie się później? – My ich naprawdę rozliczymy, tak jak naprawimy wszystkie krzywdy, które zdążyli już do tej pory zrobić. Nie lękajcie się! Skoro zaś już mowa o strachu, będąc w Legionowie, Donald Tusk wrzucił spory kamyczek do ogródka Mariusza Błaszczaka – jego najbardziej obecnie wpływowego mieszkańca. – Jeśli chcemy, żeby nasza ojczyzna była bezpieczna, jeśli chcemy, żeby nasi przyjaciele nas szanowali, a nasi przeciwnicy respektowali i bali się, to musimy mieć władzę, która się nie boi. To musimy mieć ministra obrony narodowej, który nie kłamie przez miesiące o tym, że spadła ruska rakieta; który nie zwala winy na polskich generałów za to, do czego sam doprowadził.
Wśród tysięcy zwolenników PO znalazło się w Legionowie kilku wrzaskliwych oponentów, na oko wzmocnionych płynnymi wyrobami dodającymi animuszu. Ich cierpki przekaz nie miał jednak szansy się przebić. Na scenie królowali bowiem były szef Rady Europejskiej, a także zaproszeni przez niego mazowieccy liderzy list wyborczych, którym później na kilkanaście minut oddał głos. Ich emocjonalne, motywujące do kampanijnej walki wystąpienia szeregowym działaczom potrzebne były niczym tlen. – Cały czas, niestety, musimy się mobilizować. Chociaż wydaje się, że jest tendencja wzrostowa, ale nigdy nie należy być za bardzo pewnym siebie. Trzeba pracować – uważa Ryszard Brański. Wiedzą to partyjne „doły”, wie również Donald Tusk. I o pomoc poprosił też rodaków. – Pomóżcie mi wlać w dusze, w serca wszystkich Polek i Polaków wiarę, siłę, przekonanie, że pójdziemy 15 października po to, żeby Polska już więcej nie oglądała tych twarzy, tych uśmiechów pełnych pogardy, tej nienawiści do ludzi, tego lekceważenia naszych praw.
Za dwa miesiące okaże się, czy taki przekaz znalazł uznanie u większości polskich wyborców. I czy wystarczy opozycji głosów, by po wyborach to ona miała głos decydujący.