Swojego pierwszego po kilku latach meczu w ORLEN Superlidze legionowscy szczypiorniści nie mogą zaliczyć do udanych. W środowym (30 sierpnia) starciu w Arenie Zagłębie Lubin lepiej wytrzymało wojnę nerwów i bez większych problemów pozbawiło walecznych gospodarzy marzeń o zwycięstwie. Zepter KPR Legionowo przegrał z „miedziowymi” 24:31.
![](https://i0.wp.com/www.miejscowa.pl/wp-content/uploads/2023/08/DSC07164-1024x576.jpg?resize=696%2C392)
Niezdobyta od półtora roku, pełna kibiców Arena Legionowo była przed pierwszym gwizdkiem zwarta i gotowa do poprowadzenia drużyny swoich bitnych i ambitnych ulubieńców do zwycięstwa w superligowym debiucie. Debiucie, zdaniem wielu specjalistów, z wymarzonym w takich okolicznościach, najlepszym z możliwych przeciwnikiem. Przynajmniej w teorii. Naładowani energią legionowscy gracze musieli jeszcze „tylko” przełożyć te kalkulacje na boiskową rzeczywistość.
![](https://i0.wp.com/www.miejscowa.pl/wp-content/uploads/2023/08/DSC07266-1024x576.jpg?resize=696%2C392)
Pierwszą bramkę, po kilkudziesięciu sekundach gry, zdobyli rozpoczynający ją goście. Chwilę później trafili ponownie, na co Zepter KPR – z nowym golkiperem, ściągniętym przed sezonem z Kielc Sebastianem Pieńkowskim – szybko odpowiedział golem. A za moment Mateusz Chabior dołożył dwa kolejne i przy głośnym aplauzie legionowskiej widowni miejscowi wyszli na prowadzenie. Na krótko, bo dwie minuty później znów musieli gonić. Tak czy inaczej, gole sypały się gęsto i kibice nie mogli narzekać na nudę. Jeśli już, to na daleką od idealnej skuteczność nieco zbyt szybko i pochopnie oddających rzuty graczy KPR-u. Kilka zmarnowanych „setek” sprawiło, że w 11 minucie przegrywali 4:7. Wtedy trener Michał Prątnicki wziął pierwszy w tym spotkaniu czas. Tuż po nim jego (osłabiona brakiem kontuzjowanych Kamila Cioka i Tomasza Kasprzaka) ekipa miała już cztery gole straty. Lubinianie, nawet jeśli z początku byli nieco onieśmieleni gorącą atmosferą Areny, opanowali i nerwy, i sytuację na parkiecie. A to nie była dla legionowian (w 19 minucie przegrywających już 7:12) dobra informacja… Ani kibice, ani sami zawodnicy nie tracili jednak nadziei na doścignięcie dobrze broniącego Zagłębia jeszcze przed przerwą. Z całą świadomością, że to już nie Liga Centralna, więc takie zadanie – w tym pojedynku, lecz również w całym sezonie – będzie o wiele trudniejsze. Chociaż Zepter KPR robił, co mógł, na przerwę po pierwszej połowie zszedł z czterema trafieniami straty (11:15).
![](https://i0.wp.com/www.miejscowa.pl/wp-content/uploads/2023/08/DSC07460-1024x576.jpg?resize=696%2C392)
Druga część meczu zaczęła się od błyskawicznej wymiany ciosów: po jednym z każdej ze stron. Zepter KPR chciał jak najszybciej ruszyć na przeciwnika, aby się do niego zbliżyć. Po pięciu minutach stało się jednak coś wręcz przeciwnego i kiedy Zagłębie wyszło na 18:13, Michał Prątnicki znów wziął swoich zawodników na stronę. Wciąż jednak zbyt często zawodzili oni pod dobrze strzeżoną bramką gości, ci zaś regularnie kąsali miejscowych, stopniowo wysysając z nich wiarę w sukces. W 40 minucie KPR przegrywał już 13:20, lecz po kolejnych dwóch akcjach wrócił do pięciobramkowego „status quo”. Ani trochę, co zrozumiałe, dla siebie niesatysfakcjonującego. Upływały minuty, a sytuacja na boisku nie ulegała zasadniczej zmianie. Kwadrans przed końcem gospodarze przegrywali 16:23, co oznaczało, że musieliby zagrać niewiarygodnie skutecznie, aby wyszarpać tego wieczoru choćby remis. Do tego, zwłaszcza przy zbyt „pobłażliwej” dla rywala obronie, było jednak daleko. Zbyt daleko. Wykorzystując swoje doświadczenie, spokojni o wynik przyjezdni powiększyli przewagę, w 53 minucie prowadząc 29:20. Kolejny wzięty przez trenera Prątnickiego czas nic już w kluczowych kwestiach nie mógł zmienić. Jego powracająca do Superligi drużyna przegrała inauguracyjny mecz sezonu 24:31 i na pierwsze punkty w najwyższej klasie rozgrywkowej będzie musiała poczekać.
– Nie pamiętam takiego meczu, jeśli chodzi o naszą defensywę, kiedy przegraliśmy tak dużo pojedynków jeden na jeden. Byliśmy na nie przygotowali, ale nie do końca to zadziałało i nie zrealizowaliśmy założeń, które sobie przed tym meczem nakreśliliśmy – stwierdził na pomeczowej konferencji trener legionowian. Po czym wyraził przekonanie, że postawa drużyny w następnych spotkaniach będzie się poprawiać.
Zepter KPR Legionowo – MKS Zagłębie Lubin 24:31 (11:15)
Swój kolejny mecz Zepter KPR rozegrał w sobotę (2 września). Tym razem na wyjeździe, z również pozostającą bez punktów ekipą KGHM Chrobry Głogów. Inauguracyjne trafienie zaliczyli wprawdzie goście, ale cztery kolejne gole padły już łupem miejscowych. Mecz był szybki, zacięty, a zawodnicy Michała Prątnickiego starali się odgryzać głogowianom za ich udane akcje. Szło to nie najgorzej, lecz po pierwszej części spotkania przyjezdni schodzili z parkietu, przegrywając 10:13. Niestety, w drugiej połowie goście trafili dopiero po sześciu minutach, kiedy Chrobry prowadził już siedmioma golami. Takiej przewagi gospodarze nie zamierzali roztrwonić. A że mieli ku temu i wystarczająco dużo sił, i umiejętności, osiągnęli ten cel bez większego trudu. W sobotę Chrobry Głogów pewnie pokonał legionowian 31:23, zaś ORLEN Superliga jeszcze raz pokazała im swój lwi pazur. – Mam nadzieję, wierzę w to, że z kolejki na kolejkę będzie troszkę lepiej i ci chłopcy nabiorą ogłady oraz doświadczenia, co sprawi, że z meczu na mecz będzie im się grało łatwiej – podsumowuje daleki od oczekiwań początek sezonu Michał Prątnicki.
KGHM Chrobry Głogów – Zepter KPR Legionowo 31:23 (13:10)
Następny superligowy pojedynek beniaminek z Mazowsza ponownie rozegra u siebie. W czwartek 7 września do Legionowa przyjedzie Energa Wybrzeże Gdańsk. Początek spotkania o godzinie 20.00.