Nie jest tajemnicą, że Legionowo i pozostałe gminy z terenu powiatu mnóstwo środków przeznaczają na rozwój oświaty. Ich przedszkola, szkoły czy największy mazowiecki żłobek na bieżąco są remontowane i wyposażane w nowoczesny sprzęt oraz pomoce naukowe. Jeśli zaś istnieje taka potrzeba – rozbudowywane. Kłopot w tym, że na wyższych szczeblach nikt nie myśli o przebudowie metod i zakresu nauczania. A najlepiej ich zburzeniu, no i postawieniu od podstaw.
W Legionowie popularność miejscowych placówek najlepiej widać po liczbie ich wychowanków. Nie tylko wśród maluchów i dzieci, lecz także młodzieży ze szkół ponadpodstawowych. – Zawsze dużo w nie inwestowaliśmy i zawsze dużo dokładamy. Oczywiście z punktu widzenia ekonomicznego jest dobrze, kiedy klasy są pełne i jest ich dużo, bo wtedy łatwiej utrzymać tą strukturę, a nauczyciele mogą pracować na więcej niż jednym etacie, w różnych szkołach. Ale z drugiej strony fajnie by było, gdyby wszystkie szkoły były jednozmianowe, zaś klasy nie były zbyt liczne – sądzi prezydent Roman Smogorzewski. I dodaje: – Dziesiątki milionów złotych rocznie, poza subwencją, dokładamy do prowadzenia szkół w mieście. No i jest gdzieś to maksimum środków, które możemy tym zadaniom poświęcić, żeby móc realizować również inne zadania gminy.
W co najmniej jednej istotnej kwestii oświatowej okoliczni włodarze są wyjątkowo zgodni: warto czynić możliwie jak najwięcej, aby absolwenci lokalnych podstawek wybierali szkoły średnie z terenu miasta i powiatu. – Robimy wszystko, również jako powiat, ażeby poziom lokalnej edukacji wzrastał. Myślę, że jest to też wpływ ogromnego zaangażowania środowiska szkolnego, stąd też namawianie młodzieży z powiatu legionowskiego, aby została w Legionowie – potwierdza Sylwester Sokolnicki, starosta legionowski.
Bodaj największym magnesem dla kontynuujących edukację młodych ludzi od lat jest słynny legionowski „Konop”. Co widać po organizowanych przez liceum dniach otwartych, jak też w trakcie odbywającej się tam co roku, przeznaczonej dla kończących podstawówki uczniów giełdy szkół. Dyrekcja ogólniaka ma, oczywiście, tego świadomość i stara się przekuć tę popularność we wspólny, powiatowy sukces. – Położenie szkoły ma tutaj istotne znaczenie. To nie jest jakaś nasza chora ambicja czy coś w tym stylu. Po prostu „Konopnicka” od lat jest szkołą w centrum miasta i w sposób naturalny przyjmuje na siebie funkcję pewnego moderatora, animatora, szkoły wiodącej w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Pokazuje to choćby Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, kiedy staramy się integrować to nasze lokalne środowisko, niezależnie od poziomu szkół oraz ich organów prowadzących. „Konopnicka” zawsze jest gościnna i zawsze otwarta na współpracę – zapewnia dyrektor placówki Mariusz Suwiński.
Jak zatem widać, publiczne szkoły z Legionowa czy powiatu znajdują się w dobrych rękach i pod względem ekonomicznym przyszłości obawiać się nie muszą. Osobnymi kwestiami są jednak ich oferta dydaktyczna i poziom nauczania. Wyrażony zresztą nie tylko w liczbie prymusów oraz, skądinąd ważnych i miarodajnych, branżowych współczynnikach. Ale rozumiany też jako nowoczesne podejście do wymagań, jakie niesie ze sobą dynamicznie ewoluująca rzeczywistość pierwszej połowy XXI wieku. – Pytanie jest bardziej ogólne: czy w Polsce oświata nie wymaga głębokiej zmiany? Bo świat się mocno zmienił i przekształcił. Młodzież jest wychowywana przez smartfony, ma dużo mniejszą umiejętność skupienia uwagi i wydaje się, że absolutnie konieczna jest głęboka reforma oświaty i odejście od wkuwania wiedzy na rzecz uczenia się pewnych umiejętności i elastyczności myślenia – uważa Roman Smogorzewski.
I młodym ludziom, i tym już dojrzałym takie cechy z całą pewnością się przydadzą. Im szybciej skostniali oświatowi konserwatyści to zrozumieją, tym dla młodzieży będzie lepiej.