Jak było do przewidzenia, z sobotniego (18 listopada) wyjazdowego starcia z liderującą w ORLEN Superlidze Industrią Kielce szczypiorniści Zeptera KPR Legionowo wrócili bez choćby punktu. Pokazali się jednak z dobrej strony, dając swoim kibicom nadzieję na wyjście z trwającego od startu rozgrywek impasu.
Dla wszystkich znających układ sił w krajowej piłce ręcznej było jasne, że wyprawa do Kielc nie przyniesie beniaminkowi pierwszych w tym sezonie punktów. Nawet przy założeniu, że – a tak właśnie się stało – szkoleniowiec lidera tabeli da odpocząć swoim kluczowym graczom. Industria to wciąż bowiem jedna z najmocniejszych ekip w Europie i na stratę punktów z legionowianami pozwolić sobie po prostu nie mogła.
Mimo wszystko goście z Mazowsza weszli w mecz całkiem dobrze: pierwsi zdobyli gola i niemal przez całą inauguracyjną połowę toczyli z Industrią nadspodziewanie wyrównany bój. Dość powiedzieć, że jeszcze w 22 minucie spotkania było 10:10. Później jednak trafiali już głównie – mocno do tego zachęcani przez trenera Dujshebaeva i ponad dwa tysiące kibiców – gospodarze, którzy do szatni zeszli z przewagą sześciu trafień. Po przerwie spokojni o wynik kielczanie już tak mocno nie cisnęli, starając się kontrolować go minimalnym nakładem sił i środków. Efekt był taki, że w drugiej połowie Zepter KPR okazał się gorszy od gospodarzy tylko o jedną bramkę. Co oczywiście w żaden sposób nie wpłynęło na końcowy rezultat, przegranego przez legionowian siedmioma bramkami, meczu w Kielcach.
W trzynastej serii meczów podopiecznych Michała Prątnickiego znów czeka arcytrudne wyzwanie, choć tym razem już we własnej hali. W niedzielę (26 listopada) do legionowskiej Areny przyjedzie druga w superligowej tabeli, najeżona gwiazdami ORLEN Wisła Płock. Początek spotkania o godz. 18.00.
Industria Kielce – Zepter KPR Legionowo 39:32 (18:12)
Bramki dla Zeptera zdobywali: Adamczyk i Chabior – po 6, Pawelec i Wołowiec – po 4, Fąfara, Kostro i Lewandowski – po 3, Klapka, Laskowski i Maksymczuk – po 1.