Tegoroczna odsłona Narodowego Czytania miała w Legionowie tak barwny przebieg, że postanowiliśmy jeszcze raz na chwilę do Parku Zdrowia wrócić. Do powracania namawiali też zresztą jego miejscy uczestnicy. Powracania, ma się rozumieć, do regularnej lektury, której daleko do popularności, jaką miała w dawnych, bardziej „analogowych” czasach.
Na rozmaite przejawy nowoczesności nie ma, rzecz jasna, sensu się obrażać. Trzeba mieć jednak świadomość, że na dłuższą metę człowiekowi ona często nie służy. – Rozwój technologii sprawił, że młode pokolenie generalnie nie czyta. Bo zwyczajnie nie czuje takiej potrzeby. Wie, że wystarczy włożyć sobie w uszy słuchawki i posłuchać audiobooka. Jest to bez wątpienia problem nie tylko szkoły, ale w ogóle problem społeczny. Bo nie czytają nie tylko młodzi, lecz także ludzie starsi – ocenia Mariusz Suwiński, dyrektor Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Konopnickiej w Legionowie.
Tymczasem czytanie posiada mnóstwo zalet. Zarówno kiedy robi się to w pojedynkę, jak też czyta komuś. Nawet jeśli wydaje się, że słuchacz nie jest tym nazbyt zainteresowany… – Warto czytać już sobie do brzuszka, kiedy jest się w ciąży. Dziecko oswaja się wtedy z głosem mamy i powoli wchodzi w te historie. Znawca mediów, McLuhan, podzielił je kiedyś na gorące i zimne. Te pierwsze, czyli telewizja i Internet, tak dzisiaj popularne, tworzą niestety zimnego odbiorcę. Nie pozostawiają zbyt wiele pola do tego, żeby „odpalać” swoją wyobraźnię, myślenie. Natomiast te drugie media tworzą gorącego odbiorcę, który ma dużą wyobraźnię, wrażliwość. Jego umysł może się rozwijać i wędrować w najróżniejsze krainy. I to jest coś, czego nam dzisiaj bardzo brakuje. Poza tym czytanie to także sposób na budowanie wspólnoty. Kiedy my sami sięgamy po książki, nasze dziecko też w którymś momencie chętnie zaczyna czytać – mówi Matylda Durka-Wróbel, nauczycielka i legionowska radna.
Wielu rodziców to wszystko wie, mają jednak problem z zachęceniem swoich pociech do lektury. Zdaniem specjalistów trudno o skuteczniejsze lekarstwo niż dawanie dzieciom osobistego przykładu. Pozwalające zarazem sprawdzić skuteczność starego polskiego przysłowia: „z jakim przestajesz, takim się stajesz”. – Najlepiej zacząć samemu czytać, bo kiedy dziecko widzi, że rodzić to robi, uznaje, że jest w tym coś ciekawego, że może warto. I poprzez tą obserwację samo zaczyna czytać. Bardzo dobrze jest też czytać dziecku. Nie chodzi o to, aby robić to godzinami, sięgając po naukowe książki, ale znaleźć takie rzeczy, które są interesujące dla nas i dla dziecka. Bardzo ciekawa jest na przykład mitologia grecka albo nasza, popularna ostatnio mitologia słowiańska, która może być też fascynująca dla kogoś dojrzałego. Wystarczy czytać dziecku nawet kilkanaście minut dziennie, choćby wieczorem, kiedy już się wyciszamy i uspokajamy. Tylko trzeba po prostu zacząć – dodaje Matylda Durka-Wróbel.
Jak w Legionowie dowiodło Narodowe Czytanie, dorosłym też może ono dostarczać dużo radości. Co przy okazji wspólnego odgrywania scenek z powieści „Nad Niemnem” pokazało choćby trzech powszechnie w mieście znanych dżentelmenów: kierownik Areny Michał Kobrzyński, eks wicestarosta Jerzy Zaborowski oraz cytowany wcześniej dyrektor „Konopa”. Wesoło zrobiło się na przykład wtedy, gdy ten ostatni, zerkając do tekstu, zaczął od słów: „Jestem przystojnym, młodym człowiekiem…”, dorzucając za moment, że posiada w dodatku „układ włosów”. Wtedy na dłuższą chwilę publiczne czytanie zostało przerwane, aby rozbawieni aktorzy razem z publicznością mogli opanować intensywne, trudne do opanowania napady śmiechu…
Dzisiaj, myśląc o lokalnym czytelnictwie, uśmiechają się też miejscy bibliotekarze. Ale jeszcze kilkanaście miesięcy wcale nie było im do śmiechu. – Legionowskie czytelnictwo „siadło” wraz z pandemią. Odnotowaliśmy wtedy – nie tylko u nas, ale też w Powiatowej Instytucji Kultury, która prowadzi bibliotekę powiatową – blisko 40-procentowy spadek czytelnictwa. Ale na szczęście, dzięki podejmowanym od wielu lat działaniom, wracamy na ten poziom, który osiągnęliśmy do 2019 roku, a więc do blisko piętnastu tysięcy czytelników rocznie – uspokaja Tomasz Talarski, dyrektor legionowskiej Miejskiej Biblioteki Publicznej. Z zamiłowaniem do książek jest zatem w Legionowie całkiem dobrze. Zawsze jednak mogłoby być lepiej, dlatego bibliotekarze starają się, aby wszyscy chętni do zaczytania mieli tylko jeden krok.