Choć bywa utożsamiana z biblioteką, Powiatowa Instytucja Kultury swoim bywalcom kojarzy się nie tylko z wypożyczaniem książek. Z powodzeniem organizuje ona też na przykład cykliczne debaty z udziałem młodzieży. Ostatnia z nich odbyła się pod koniec listopada w gościnnej dla tego rodzaju inicjatyw legionowskiej Poczytalni.
– Tegoroczna debata dedykowana jest jubileuszowi 25-lecia powstania Powiatu Legionowskiego, tym bardziej więc cieszy nas tak duża frekwencja. Jest to frekwencja wręcz rekordowa – podkreśla Ewa Listkowska, dyrektorka Powiatowej Instytucji Kultury w Legionowie. Dość powiedzieć, że we wtorkowej debacie uczestniczyła młodzież z 19 podstawówek i szkół ponadpodstawowych ze wszystkich gmin powiatu. – Z zasady planujemy to w ten sposób, że na początku są warsztaty, które mają otworzyć myślenie na dany temat, otworzyć refleksje i pomóc pomyśleć o tym, o czym do tej pory nie myśleliśmy albo rzadko myśleliśmy. A potem, wykorzystując te doświadczenia, to, do czego młodzi doszli, wykorzystujemy w czasie debaty, kiedy ja, jako osoba ją prowadząca, zadaję konkretne pytania nawiązujące do tematu – tłumaczy Beata Narel z Niepublicznego Liceum Językowego w Legionowie.
Tym razem brzmiał on następująco: „Kim jestem? – porozmawiajmy o tożsamości lokalnej”. Oprócz moderatorów i uczniów w debacie wziął też udział ktoś, kto śmiało może uchodzić za eksperta od owej tożsamości – prezydent Legionowa. – Tożsamość lokalna, szczególnie powiatu legionowskiego, to jest coś nowego i poddanego totalnej zmianie. (…) Jakieś dwa lata temu mieliśmy taką debatę na sesji rady miasta o przetaczającej się przez Europę fali emigrantów. Na sali było 23 radnych, jacyś pracownicy, jacyś dziennikarze, no i zadałem im pytanie, kto urodził się w Legionowie? Wiecie, ile z tych prawie 50 osób podniosło rękę? Trzy – mówił Roman Smogorzewski. To oznacza, że w kwestii budowania więzi mieszkańców z ich miejscem zamieszkania jest w Legionowie oraz powiecie mnóstwo do zrobienia. – Tożsamość to jest coś, co kształtuje nas i buduje nas często przez wieki. A większość z nas, albo naszych ojców i dziadków, na tej ziemi się nie urodziła. Tutaj, gdzie siedzimy, jeszcze jakieś 150 lat temu nie było nic. Na tych ziemiach, gdzie były głównie lasy, najpierw stanęła stacja, a później to było bardzo małe miasteczko. Przed wojną ziemie powiatu legionowskiego były częściowo, razem z Legionowem, w powiecie warszawskim, po wojnie byliśmy w powiecie nowodworskim, a 25 lat temu powstał Powiat Legionowski. Ale cały czas, jak popatrzycie choćby na gminę Wieliszew, która podwoiła liczbę mieszkańców, są tutaj ludzie z całej Polski – dodał prezydent. Takie są fakty, a z nimi dyskutować nie wypada. Trzeba natomiast, także zdaniem młodych ludzi, pomagać mieszkańcom lepiej „wrosnąć” w lokalną przeszłość i teraźniejszość.
Im dłużej trwała debata w Poczytalni, tym więcej uczennic oraz uczniów i tym chętniej brało w niej czynny udział. – Jestem pod wrażeniem zaangażowania młodych ludzi i ich poczucia tożsamości lokalnej, przynależności do wspólnoty lokalnej, znajomości jej historii. I wartości, które są dla nich ważne w kontekście małej ojczyzny i przynależności do grupy lokalnej – przyznaje Ewa Listkowska. – Młodzież lubi mówić, ale są też takie osoby, które chcą słuchać. I nabierają odwagi, żeby od czasu do czasu zabrać głos. I można to było zaobserwować dzisiaj. Najpierw było delikatnie: zabierały głos dwie, trzy odważniejsze osoby, a potem już większość miała ochotę coś powiedzieć, choćby na temat ćwiczenia wykonywanego w ramach warsztatów. To jest sytuacja, w której młodzi ludzie dowiedzieli się, że mogą coś powiedzieć i że ten głos jest wysłuchany – dodaje Beata Narel.
Gdy mowa o emocjonalnych związkach młodych ludzi z ich miejscem zamieszkania, opinie dorosłych są podzielone. Zarówno jeśli chodzi o rodzaj, jak i natężenie tych relacji. – Identyfikują się, aczkolwiek ta identyfikacja opiera się bardziej na codzienności, na ich relacjach z różnymi grupami, a mniej odwołują się do przeszłości i do obowiązku wobec społeczności lokalnej – uważa prowadząca debatę. Tymczasem, jak zauważył prezydent miasta, odcięcie się od lokalnych korzeni może powodować poważne konsekwencje. Tak przynajmniej wynika z ustaleń psychologów zajmujących się problemami młodzieży. Mówiąc na ten temat, Roman Smogorzewski powołał się na jedną z książek traktujących o uzależnieniach młodych ludzi. – Tam autor popełnia taką tezę, że wśród powodów kłopotów, szczególnie młodego pokolenia, jest coś, co nazywa wykorzenieniem, czyli brakiem świadomości tego, kim jesteśmy, skąd pochodzimy. Człowiek to istota stadna i potrzebuje poczucia bezpieczeństwa. I jego odpowiednie usytuowanie w jakimś plemieniu, w stadzie – co w globalnej, amerykańskiej kulturze jest strasznie trudne, bo jesteśmy jakimś małym pionkiem – w kontekście bezpieczeństwa, pewnej samoświadomości, jest niezwykle ważne – stwierdził gospodarz ratusza. Ważne choćby z perspektywy lokalnej demokracji. Porównując krajową frekwencję we wszystkich wyborach, najmniejsza jest bowiem zawsze w tych samorządowych.