W obliczu zimowego oblężenia Legionowa przez dziki miasto podejmuje różne działania: od doraźnych po systemowe. Wśród przymiarek do tych drugich znalazł się wystosowany ostatnio do starostwa apel o przywrócenie stanowiska koordynatora, który zajmował się tam m.in. rozwiązywaniem problemów związanych z niechcianymi wizytami czworonożnych mieszkańców lasu.
Oficjalna nazwa stanowiska utworzonego w starostwie pod koniec 2008 roku brzmiała: koordynator ds. myślistwa, łowiectwa i gospodarki leśnej. Od początku pełnił tę funkcję Zenon Chojnacki, z czasem pojawiły się też efekty jego współpracy z samorządowcami pragnącymi chronić mieszkańców nękanych odwiedzinami dzikich zwierząt. Efekty, których gospodarzom gmin zaczęło teraz brakować. „W latach ubiegłych zatrudniony w starostwie koordynator bardzo dobrze współpracował z nadleśnictwem, kołami łowieckimi, a także gminami, co przyczyniło się do znacznego zmniejszenia problemu przemieszczania się zwierzyny dzikiej poza obszary leśne” – podkreślił w piśmie do starosty Sylwestra Sokolnickiego prezydent Legionowa. Przypominając zarazem, że „Starostwo Powiatowe, realizując zadanie odłowu, odłowu wraz z uśmierceniem lub odstrzału redukcyjnego zwierzyny jako zadanie zlecone, może pozyskać na ten cel dotację z Budżetu Państwa”. I zaznaczył, że z powyższymi zadaniami powinna zmierzyć się osoba posiadająca odpowiednie wykształcenie oraz doświadczenie w zakresie zachowań dziko żyjących zwierząt.
Co na ten etatowy, bądź co bądź, apel starosta? Na razie nie wiadomo. Pewne jest tylko to, że nawet jeśli powiatowy „łowczy” znów zacznie pracę, na samą tylko wieść o tym fakcie dziki z Legionowa i okolic nie znikną…