Jak głosi znane powiedzenie, szczęśliwi czasu nie liczą. I chyba coś w tym jest, bo dwóm założycielkom legionowskiej Fundacji Pracownia Kompetencji – Klaudii Rukszan oraz Agnieszce Żychalak dekada działalności upłynęła w mgnieniu oka. Co z przyjemnością, w gronie swych współpracowników oraz beneficjentów, kompetentnie świętowały.
Choć minęło już 10 lat, twórczynie FPK wciąż bardzo dobrze pamiętają, jak trudno było temu ich wspólnemu, stworzonemu z myślą o pomocy mieszkańcom dziecku wybrać odpowiednie imię. – To nazwa, nad którą wraz z Klaudią zastanawiałyśmy się bardzo długo. Bo chodziło o pokazanie, że to nie jest fundacja, która działa „na rzecz”, lecz działająca „z” ludźmi, którzy chcą coś w sobie zmienić, chcą czegoś się nauczyć, nabyć nowe kompetencje. Nie dostać je w prezencie, nie kupić, tylko wypracować. Stąd wzięła się Fundacja Pracownia Kompetencji – tłumaczy Agnieszka Żychalak, jej prezeska. W owej pracowni, na co dzień korzystającej z gościnności legionowskiej Poczytalni, można zdobyć najróżniejsze umiejętności. I takie czysto praktyczne, i te pozwalające dziarsko i z uśmiechem iść przez życie. – Wszystko zależy od tego, z kim mamy do czynienia. To może być choćby świeżo owdowiała starsza pani, której wydaje się, że świat się skończył. I że właściwie nie ma już po co wychodzić z domu. A u nas nabywa kompetencje, na przykład społeczne, i uczy się, że jej wiedza, jej doświadczenie i umiejętności mogą być przydatne dla młodszych pokoleń.
Doskonale to było widać choćby podczas realizacji projektu pod nazwą „Legionowianie dla klimatu”, gdy młodzieżowo-senioralna współpraca zaowocowała wspólnym szyciem wielorazowych, przygotowanych ze starych t-shirtów toreb na zakupy. Kwitła ona również na przykład… przy kuchni. – Tu łączyliśmy nowoczesne technologie i taką babciną umiejętność zrobienia czegoś. Kiedy na przykład sprawdzaliśmy przepisy kulinarne, które nie zawierają mięsa, to młodzież szukała ich w internecie, patrzyła jak się je przygotowuje, ale kiedy już przeszliśmy do realnego gotowania, to tutaj przydała się olbrzymia wiedza starszych pań, które dokładnie wiedzą, czy makaron wrzuca się do wody zimnej, czy gorącej – śmieje się szefowa FPK. Z biegiem lat coraz goręcej były też przyjmowane kolejne projekty fundacji. Legionowianki i legionowianie przekonali się do nich jednak nie od razu. A to dlatego, że nazwę Pracownia Kompetencji jej twórcy potraktowali nadzwyczaj serio. I co za tym idzie, swoim podopiecznym nie zamierzali niczego dawać na tacy. – Jest bardzo dużo różnych działań i środków płynących na aktywizację „srebrnego pokolenia”: darmowe wyjazdy, wycieczki, darmowe wejściówki do teatru czy kina. Natomiast u nas jest inaczej. Ja w ogóle nie przepadam za „darmowością”. Jeżeli coś dostaję, to mam takie poczucie, że muszę też coś z siebie dać. I dlatego nasi seniorzy, którzy na początku przychodzili i spodziewali się szeregu zajęć, które będą mogli sobie dowolnie wybierać, musieli się nauczyć, że u nas to jest pewien proces. Czyli przychodzę i czegoś się uczę, a później wykorzystuję tę wiedzę, przekazując ją dalej innym.
Temu m.in. służył projekt „Bankierzy Czasu”, dzięki któremu osoby w wieku 60+ zaczęły wspierać się w kilku grupach samopomocowych. I wcześniej, i później sprzyjało im podnoszenie ich kompetencji cyfrowych oraz kształtowanie postaw sprzyjających wykorzystywaniu nowych technologii na co dzień. Dużo dobrego zrobiły warsztaty poprawiające komunikację i asertywność, wspierające pamięć i pozytywne myślenie. Nie wspominając o licznych zajęciach animacyjnych, rekreacyjnych, kulturalnych, a także wyjściach do teatru czy kina. W ten oto sposób nabywana podczas warsztatów wiedza szybko znajdowała praktyczne, a do tego miłe i przydatne zastosowanie. Dokładnie tak jak wymarzyły sobie sterniczki Fundacji Pracownia Kompetencji. Niezależnie od tego, czy działania dotyczyły tylko seniorów, czy też miały charakter bardziej międzypokoleniowy. – Integracja nie jest wtedy, kiedy ktoś gdzieś wystąpił na scenie i powiedział jak bardzo kocha osoby pod jakimś względem odmienne. Dla mnie integracja to jest wspólne działanie osób w różnym wieku, o różnej sprawności, czasem różnej narodowości. Dlatego kiedy my mówimy o integracji międzypokoleniowej, to chodzi o wspólne działania seniorów z młodzieżą – wyjaśnia Agnieszka Żychalak.
W trakcie intensywnej, wypełnionej realizacją kilkunastu projektów dekady przetoczyło się ich przez Legionowo całe mnóstwo. Wzbogacając miasto o ludzi, którzy choć z pozoru wciąż są ci sami, dzięki pomocy fundacji zmienili się często nie do poznania. – Dziesięć lat to sporo, ale i nie tak bardzo dużo, jak na to, co udało nam się w Legionowie zbudować. Powstała fantastyczna grupa ludzi, którzy zauważyli, że robienie czegoś dla innych największą satysfakcję sprawia sobie samemu. To jest to, co nazywamy aktywizacją społeczną, aktywizacją obywatelską. Już nie siedzimy w domu i nie narzekamy na wszystko wokół, tylko bierzemy sprawy w swoje ręce – mówi prezeska fundacji.
Choć przy okazji urodzin o pieniądzach rozmawiać może nie wypada, to przecież wydatnie one w urzeczywistnieniu tego celu pomogły. Bo nawet najlepiej pomyślany projekt trzeba później sfinansować. Na szczęście również w tej kwestii ludziom z Fundacji Pracowni Kompetencji kompetencji odmówić nie sposób. – Istotne jest to, że to, co robimy, a czynimy to naprawdę z dużym rozmachem, bo pozyskane środki idą już w miliony złotych, są to pieniądze ze źródeł zewnętrznych. My nie korzystamy z budżetu miasta Legionowo, nie sięgamy do kieszeni mieszkańców. Jesteśmy fundacją, która dosyć sprawnie umie pozyskiwać środki międzynarodowe. Sięgamy też po te wojewódzkie i ogólnokrajowe.
Jak zatem widać, wspomniane na początku dziecko w postaci fundacji szybko się uczyło, wyrastając na mądrego i bogatego już w doświadczenia dziesięciolatka. Cieszącego się też, co ważne, sympatią wspierających go na rozmaite sposoby instytucji i organizacji. Na czele z miejskim ratuszem, Legionowskim Stowarzyszeniem Amicus. Domem Dziennego Pobytu Senior+ oraz Ośrodkiem Pomocy Społecznej. Mając taki kapitał, a przy tym imponującą listę dokonań, Fundacja Pracownia Kompetencji zamierza dalej robić swoje. Co konkretnie, to się dopiero okaże. – Kiedy pada pytanie o plany, to odpowiadam: nie wiem. Nasza fundacja robi to, czego chcą ludzie z nią związani. To nasi seniorzy, nasza młodzież podrzucają pomysły, to oni mówią, czego by chcieli, a my po prostu staramy się to ubrać w projekt i pozyskać na to środki. Myślę, że właśnie w ten sposób powinny działać organizacje pozarządowe: niczego nie narzucać, tylko słuchać – słuchać, co ludzie chcą robić. I po prostu im w tym pomagać.