W takiej sytuacji może znaleźć się każdy z nas, ale nie każdy zareaguje na nią tak jak zrobił to młody legionowski strażak Wiktor Duranowski. Nic dziwnego, że doczekał się on podziękowań ze strony samego prezydenta.
Do zdarzenia doszło w Wielką Sobotę około szóstej rano, na parterze Centrum Komunikacyjnego. – Wracałem z pracy i powoli myślałem już o tym, żeby położyć się spać. W pewnym momencie spojrzałem w bok i dostrzegłem tego faceta. Trzymał się za rękę i zobaczyłem, że cała podłoga była we krwi. No to do niego podszedłem – opowiada Wiktor. W tym samym czasie 20-latek zaczął już wybierać numer alarmowy 112. Później poprosił o pomoc personel działającej w holu dworca piekarni, uzyskując od niego środki ochrony indywidualnej, dzięki którym bezpiecznie mógł przystąpić do reanimacji. Starał się również nawiązać kontakt z krwawiącym 30-letnim mężczyzną. Interweniującemu druhowi z legionowskiej OSP powiedział on, że jechał z Dolnego Śląska do Mławy, ale za brak biletu konduktor wyprosił go z pociągu. Wyrzucony z domu, przytłoczony sytuacją człowiek podciął sobie żyły. Traf chciał, że właśnie Wiktorowi przyszło mu go ratować. – Dostałem rękawiczki, założyłem je, no i zacząłem sprawdzać, czy on w ogóle kontaktuje, czy już nie „odpłynął”. Spojrzałem na tą ranę, po czym przystąpiłem do uciskania. I robiłem to aż do przyjazdu pogotowia. Później przejęli go ratownicy, no i na tym zakończyłem.
Nie zakończyła się jednak na tym cała sprawa. Bo kiedy o uczynku strażaka usłyszał prezydent Legionowa, dumny z takiej postawy jednego z mieszkańców, serdecznie mu za nią podziękował. W drugi czwartek kwietnia zapraszając Wiktora Duranowskiego do ratusza i podejmując go w swoim gabinecie. – Mamy w Legionowie wspaniałą młodzież, która pozwala nam bezpiecznie myśleć o przyszłości tego miasta. Po raz kolejny mam możliwość nagrodzenia cudownej, wspaniałej postawy młodego, bardzo skromnego człowieka, który od lat jest zaangażowany w działalność Ochotniczej Straży Pożarnej w Legionowie. I pewnie dzięki swym doświadczeniom z OSP w czas świąteczny, kiedy dworzec był prawie pusty, zauważył, chciał zauważyć i właściwie zareagował, być może ratując życie innego młodego człowieka – podkreśla Roman Smogorzewski.
Sam strażak niczego niezwykłego w swojej interwencji nie dostrzega. Tak po prostu został wychowany i ukształtowany poprzez służbę w OSP. – Po to w tej straży działam, po to się szkolę, żeby pomagać ludziom. I fajnie, że udało się komuś pomóc – mówi Wiktor Duranowski. Pomóc nie po raz pierwszy i z pewnością nie ostatni.