Sformowana niedawno Młodzieżowa Rada Miasta Legionowo, czego dowiodło pierwsze w Legionowie silent disco, żwawo wzięła się do pracy. Skupiając się, póki co, na poznaniu mechanizmów działania „dorosłej” rady i zasad tworzenia lokalnego prawa.
Kolejne wcielenie „młodzieżówki”, jak wspominają doświadczeni samorządowcy, przyszło na świat w bólach. – Pierwsza próba była nieudana i konieczna była druga, żeby tych kilkanaście osób mogło zacząć działać i uczyć się demokracji. Po to, aby w przyszłości nie byli demagogami, krzykaczami, tylko wiedzieli, że świat nie jest idealny i że mechanizmy demokratyczne mają swoje plusy, lecz mają też minusy – mówi prezydent Roman Smogorzewski. – Kiedyś ta rada funkcjonowała bardzo fajnie, później był zastój, spowodowany chyba niewłaściwym wyborem jej opiekuna. A w tej chwili mamy i dobrego opiekuna, i młodzież mocno się angażuje. Dlatego myślę, że akurat ta grupa ma szansę coś osiągnąć i w przyszłości będą to fajni miejscy radni – dodaje radny Andrzej Piętka.
Oni sami, rzecz jasna, takiej ewentualności nie wykluczają. A póki co samorządowej roboty cierpliwie, lecz także z przyjemnością, chcą się uczyć. – Będziemy dziś mówić o inicjatywach społecznych, będzie też debata na temat bezpieczeństwa w mieście. Możliwe, że wyklują nam się również jakieś nowe pomysły, zobaczymy – zapowiada Klaudia Michajłow, przewodnicząca Młodzieżowej Rady Miasta Legionowo. Obecni radni są tutaj w każdym razie dobrej myśli. – Chcemy wtajemniczyć naszych młodych następców w wiele aspektów działania rady miasta, w tym m.in. w inicjatywy lokalne, które dosyć licznie z inicjatywy mieszkańców na terenie Legionowa powstają – potwierdza Andrzej Piętka. A prezydent dodaje. – Młodzi to przyszłość naszego miasta, ale prawda jest też taka, że nie bardzo garną się oni do wyborów, co widzieliśmy ostatnio na listach wyborczych. Młodych ludzi było tam jak na lekarstwo.
Tym bardziej zatem warto docenić chęci oraz motywację nastolatków, którzy w „małą” radę postanowili tchnąć nowe życie. – Ktoś nas kiedyś musi zastąpić i lepiej, żeby to byli ludzie świadomi, a nie żeby przez lata uczyli się bycia radnymi na błędach i za publiczne pieniądze – przestrzega Roman Smogorzewski. Wystarczy prześledzić kilka sesji rady miasta, aby nabrać pewności, że tego rodzaju edukacja bywa tam, niestety, konieczna…